Dziennik #3

6.2K 549 29
                                    

26 lipca (dwa lata po tragedii) wiek 9 lat.

Minęły dwa lata, odkąd zamieszkałam u Alexandra. Po pierwszej mojej wizycie w tajemniczym pokoju z szafą, na drzwiach pojawiła się kłódka wielkości mojej piąstki. Strasznie chciałam wiedzieć, co tam było. Moja dziecięca ciekawość w końcu wygrała z posłuszeństwem.

Alexander wyszedł godzinę temu na zakupy do miasta, więc zakradłam się do jego pokoju.

Przeszukałam wszystkie szuflady, zarówno w biurku, jak i komodzie. Kiedy nie znalazłam nic, posprzątałam i szukałam dalej. Podeszłam do łóżka, przeszukałam szafkę nocną, zbudowaną z jasnego drewna. Tam również nic nie znalazłam.

Zaczęłam się zastanawiać, gdzie na jego miejscu mogłabym schować taki przedmiot. Dostałam olśnienia. Pod poduszką!

Podeszłam jeszcze bliżej łóżka i sięgnęłam rączką pod poduszkę. Wymacałam zimny, mały, twardy przedmiot. Bingo!

Trzymałam w dłoni kluczyk, w kilku miejscach odrobinę zardzewiały.

Wyszłam z sypialni i pognałam pod drzwi tajemniczego pokoju. Wsunęłam kluczyk do dziurki i przekręciłam. Pasował! Zdjęłam kłódkę i powoli nacisnęłam na klamkę. Pchnęłam ciężkie drzwi i weszłam do tego ciemnego, zakurzonego pomieszczenia. Nic się tutaj przez ten czas nie zmieniło.

Podeszłam do szafy i tym razem nikt mi nie przeszkodził. Położyłam moje malutkie rączki na zdobionych gałkach, przekręciłam je i otworzyłam szafę szybkim ruchem.

W środku, na ścianach wisiały miecze, noże, maczugi, łuki, kusze i inne rodzaje broni. Było ich mnóstwo. Na podłodze, po lewej stronie spoczywała drewniana skrzynka. Powoli podeszłam bliżej i otworzyłam jej wieko. Było w niej pełno szczelnie zakręconych i zakurzonych słoiczków, wypełnionych kolorowymi płynami. Jedne były pomarańczowe inne niebieskie, a jeszcze inne neonowo zielone, znalazło się też kilka czarnych i czerwonych. Na wszystkich rzeczach były wyrysowane jakieś niezrozumiałe znaki i symbole.
Dopiero po chwili ogarnął mnie lęk. Alexander miał pełno niebezpiecznych i podejrzanych narzędzi w swojej szafie.

Kim on jest? - powtarzałam sobie to pytanie w głowie.

Zaczęłam się obawiać tego mężczyzny. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Wyciągnęłam rękę ku jednemu z przedmiotów, był to nóż o długiej klindze. Jego rękojeść była ozdobiona przeróżnymi wzorami i symbolami, a na jej środku były inicjały T.B. wyryte w drewnie ozdobnym charakterem pisma. Przyglądałam się pięknej broni, po chwili odłożyłam ją na miejsce.

Wtem poczułam rękę na ramieniu. Obróciłam się i ujrzałam rozwścieczonego Alexandra. Pomimo tego, że był bardzo zły na mnie, lęk przed nim wyparował. Czułam, że nie skrzywdziłby mnie.

-Co ty tutaj robisz?! Czy nie wyraziłem się dość jasno, żebyś tutaj nie wchodziła! - zaczął krzyczeć, a ja stałam niewzruszona, czekając aż jego wybuch gniewu minie, albo chociaż zmaleje.

Odezwałam się, dopiero kiedy się uspokoił.

-Kim jesteś? Umiesz się tym posługiwać? - zapytałam spokojnym tonem głosu.

-Co? - zapytał lekko zbity z tropu.

-Nie twój interes - odburknął.

-Umiesz? - ponowiłam pytanie, ale tym razem nie czekałam na odpowiedź. Od razu kontynuowałam. - Naucz mnie, chcę wiedzieć, jak się z tego korzysta, chcę umieć się bić - powiedziałam. Pomysł naszedł mnie nagle i był idealny.

- Taka mała dziewczynka nie powinna myśleć o takich rzeczach. Lepiej, wróć już do pokoju!

-Nie rozumiesz - powiedziałam spokojnie. - Ja muszę się tego nauczyć.

Nieznana Where stories live. Discover now