Nieustraszona #8

3K 363 18
                                    

Dni mijały. Jak na razie nikt się nami nie zainteresował. Raz dziennie przynosili nam jedzenie i trochę wody, żebyśmy nie umarli z głodu. Poza tym nie było żadnych, pytań z ich strony a tym bardziej przesłuchań.

Obudziłam się, siódmego dnia pobytu, kiedy pierwsze promienie słoneczne zaczęły wpadać przez kraty nad nami.

-Dzień dobry - usłyszałam nad sobą głos Cartera.

-Długo spałam? - Zapytałam, podnosząc się z jego nóg, na których leżałam.

-Przespałaś całą noc.

-Nowość - mruknęłam pod nosem, wstając z miejsca.

Odkąd byliśmy w zamknięciu, miałam problemy ze snem. Potrafiłam budzić się co piętnaście minut.

Przeciągnęłam się, próbując rozciągnąć zastałe kości, w odpowiedzi usłyszałam chrupnięcie stawów.

-Wszystko w porządku? - zapytał Carter.

-Yhym - mruknęłam pod nosem.

Wtedy rozległy się jakieś zgrzyty, a następnie właz został otwarty. Przez chwilę panowała cisza. Czekaliśmy w napięciu, nad rozwojem akcji.

-Hej, ty tam! Z czarnymi włosami! Chodź tu! - Krzyknął jakiś głos.

Popatrzyłam na Cartera, kręcąc głową i dając mu tym samym znać, żeby nie ruszał się z miejsca.

-Ruchy! Bo my wejdziemy do was i nie będziemy wtedy racy mili! -Wrzasnął zniecierpliwiony wiking.

Carter wstał i pomimo mojego sprzeciwu podszedł do włazu. Po chwili dwie ręce wyłoniły się z jasnego otworu, chwytając Cartera i wciągając go na górę.

-Wszystko będzie dobrze- zdążył jedynie powiedzieć, nim zniknął, a krata ponownie została zamknięta.

Zaczęłam nerwowo chodzić w kółko. Jak to możliwe, że Chris przespał całą tę akcję!? Wkurzona do granic możliwości podeszłym do brata i kopnęłam go w bok, sprawiając, że zerwał się jak oparzony z ziemi.

-Co jest? Co się dzieje?- wołał jeszcze odrobinę nieprzytomny.

-Zabrali Cartera - warknęłam, nie ukrywając zdenerwowania.

-Jak to zabrali?

-Normalnie! Przyszło dwoje wikingów i zabrali go- odpowiedziałam, kopiąc z całej siły jakiś kamień, który przeleciał całą długość celi i rozbił się na ścianie naprzeciwko.

-Uspokój się, zobaczysz, zaraz wróci - powiedział mój brat, kładąc pocieszająco dłoń na moim ramieniu.

Odetchnęłam głęboko, próbując uporządkować myśli.

Zaczęłam się przechadzać tam i z powrotem wzdłuż ścian. W pewnym momencie zauważyłam odłamany kawałek ściany.

Podeszłam do tamtego miejsca, myśląc, że to zapewne dziura po kamieniu, który rozbił się tutaj jeszcze kilka chwil temu, jednak to było coś innego.

Zaciekawiona przyjrzałam się nowo odkrytemu znalezisku.

Był to otwór grubości palca wskazującego. Wokół niego wyrzeźbiona w skale była okrągła ramka o średnicy może dwóch centymetrów. W środku tej ramki były jakieś dziwne znaki.

Jak to możliwe, że tego wcześniej nie zauważyłam?

Nagle poczułam okropny ból głowy. Upadłam na kolana, chwytając w garść swoje włosy i ściskając je z całej siły. Miałam mroczki przed oczami, a kiedy usłyszałam swój własny krzyk, przestałam cokolwiek widzieć. Zemdlałam.

~~~

-Kim jesteś!? - Krzyczał jakiś mężczyzna w zbroi ozdobionej biało-niebieskimi pasami. Miał długą rudą brodę ozdobioną pojedynczym warkoczykiem, znajdującym się na jej środku. Jego długie włosy również splecione były w warkocza. Wiking był dosyć tęgiej budowy.

-Podróżnikiem - usłyszałam Cartera.

Mężczyzna był wściekły. Zauważyłam, jak pięść zbliża się do mnie, a następnie uderza w mój policzek. Jednak nie poczułam bólu.

-Nie chcesz współpracować pójdziemy po twoją dziewczynę - prychnął wiking, odwracając się do paleniska, które było jedyną rzeczą w pokoju, nie licząc dwóch strażników przy drzwiach, którzy wyglądali jak posągi oraz drewnianego krzesła, na którym siedziałam i drugiego, przypuszczałam, że takiego samego naprzeciwko mnie.

Spróbowałam unieść rękę, ale nie byłam w stanie. Starałam się ruszyć w jakikolwiek sposób, lecz moje działania spełniły na niczym.

-Jestem tylko podróżnikiem - znowu odezwał się Carter, chociaż nigdzie go nie widziałam.

Wiking zaczął grzebać w palenisku jakąś metalową rurką.

-Będziesz mówił? - Zapytał, wyciągając metalowy pręt z ogniska.

-Mówię prawdę!

-A ja wiem, że kłamiesz, Black - odezwał się wiking, przyciskając do mojej klatki piersiowej rozgrzany do czerwoności kawałek metalu.

Pokój wypełnił okropny wrzask Blacka.

Nie potrzebowałam więcej dowodów. W tym momencie widziałam jego oczami, słyszałam jego uszami.

Nie!!! - wrzasnęłam, kiedy rozgrzany pręt na nowo zetknął się z klatką piersiową mojego męża, a w pomieszczeniu ponownie rozniósł się nieprzyjemny zapach palonej skóry.

-Lara? - mruknął zdziwiony Carter, kiedy wiking odsunął się od niego.

-Słyszysz mnie? -Zapytałam, jednak nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.

-Będziesz teraz współpracował? - Zapytał rudy wiking.

-Nie - odpowiedział Carter, pewnie unosząc głowę do góry.

Wiking prychnął z pogardą.

- Dobranoc - powiedział, zamachując się w stronę Blacka.

Nastała ciemność.

~~~

Powoli otworzyłam powieki. Ból głowy minął. Leżałam na ziemi, a nade mną klęczał Chris.

Podniosłam się do pozycji siedzącej, jednak natychmiast silna dłoń, zmusiła mnie do położenia się z powrotem.

-Jak się czujesz? -Zapytał przejęty chłopak.

-Wściekła - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, odtrącając dłoń brata.

Zerwałam się na nogi, ignorując kręcenie w głowie, podeszłam do otworu w ścianie.

-Raz grozi śmierć - mruknęłam pod nosem, wkładając palec do środka.

Poczułam to charakterystyczne uczucie, dotknięcia pajęczyn, które były w środku.

Na końcu było coś w rodzaju pierścienia przymocowanego do ściany. Spróbowałam to wyjąć, ale cholerstwo za nic nie chciało drgnąć. Włożyłam palec do okręgu, a następnie przekręciłam rękę, a pierścień się ruszył. Znajdował się teraz równolegle do podłoża. Szybko wyjęłam palec, czekając na rozwój wydarzeń.

-Co jest?- zapytał Chris, przyglądając mi się uważnie.

-Shh - uciszyłam go, wpatrując się w ścianę.

Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Już powoli traciłam nadzieję, kiedy doszedł mnie odgłos jakiegoś mechanizmu, przeskakiwanie kół zębatych i tego typu rzeczy. Następnie ściana się rozpadła, sypiąc odłamki i pył dosłownie wszędzie.

Naszym oczom ukazał się dosyć wąski tunel.

-Co to jest? - Zapytał podejrzliwie mój brat.

-Nie wiem, zaraz się przekonamy - stwierdziłam, robiąc krok do przodu.

Nieznana Where stories live. Discover now