Nieznana

By madzialenka01

496K 49.5K 4.5K

Nikt jej nie widział. Chociaż każdy ją zna. Nazywają ją Nieznana, a oto jej historia... ~~~ I - ,,Nieznana" I... More

Prolog
Nieznana #1
Nieznana #2
Nieznana #3
Nieznana #4
Nieznana #5
Nieznana #6
Nieznana #7
Nieznana #8
Nieznana #9
Nieznana #10
Nieznana #11
Nieznana #12
Nieznana #13
Nieznana #14
Nieznana #15
Nieznana #16
Nieznana #17
Wywiad
Nieznana #18
Nieznana #19
Nieznana #20
Nieznana #21
Nieznana #22
Dziennik #1
Nieznana #23
Dziennik #2
Nieznana #24
Nieznana #25
Dziennik #3
Nieznana #26
Nieznana #27
Nieznana #28
Nieznana #29
Nieznana #30
Niepokonana #1
Niepokonana #2
Niepokonana #3
Niepokonana #4
Niepokonana #5
Niepokonana #6
Niepokonana #7
Niepokonana #8
Niepokonana #9
Niepokonana #10
Niepokonana #11
Niepokonana #12
Niepokonana #13
Niepokonana #14
Niepokonana #15
Niepokonana #16
Niepokonana #17
Niepokonana #18
Niepokonana #19
Niepokonana #20
Niepokonana #21
Niepokonana #22
Niepokonana #23
Niepokonana #25
Epilog
Nominacja
Nieustraszona Prolog
Nieustraszona #1
Nieustraszona #2
Nieustraszona #3
Nieustraszona #4
Nieustraszona #5
Nieustraszona #6
Nieustraszona #7
Nieustraszona #8
Nieustraszona #9
Nieustraszona #10
Nieustraszona #11
Nieustraszona #12
Nieustraszona #13
Nieustraszona #14
Nieustraszona #15
Epilog

Niepokonana #24

5.7K 578 86
By madzialenka01

Wzięłam łapczywy wdech. Spojrzałam w dół. Z mojej piersi, nie wystawała już klinga miecza. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam, otrzepując i tak zniszczone już ubranie z kurzu. Rozglądnęłam się dookoła. Znajdowałam się w jakimś przerażającym miejscu. Niebo było koloru ciemnofioletowego, a ziemia zgniło zielona. Stałam przed ogromnymi drzwiami zamkowymi. Wyrzeźbionym w ciemnym drewnie. Zamczysko wykonane było z czarnej cegły, tak samo, jak chodnik, na którym stałam. W oknach były kraty i nie było na zewnątrz ani jednej pochodni. Obejrzałam się do tylu. Za mną była przepaść, co nie dawało mi wyboru. Musiałam wejść do środka.

Skierowałam się ku wejściu, żeby po chwili znajdować się w równie przerażającym i surowym wnętrzu. Przeszłam dość krótkim korytarzem i stanęłam naprzeciwko kolejnych drzwi. Odrobinę mniejszych niż poprzednie. Otworzyłam je zamaszystym ruchem, wchodząc do środka. Moim oczom ukazało się dość duże pomieszczenie. Wszystko było wykonane z tego samego rodzaju cegły.

Dokładnie naprzeciwko mnie siedziała na tronie jakaś postać. Mężczyzna albo kobieta. Osoba, ubrana była w czarny, potargany strój. Na głowie miał kaptur, przez który w miejscu gdzie powinna się znajdować głowa, widniała nieprzenikniona ciemność. W dłoni tej postaci spoczywała kosa.

Po prawej stronie od osoby stał anioł. Mężczyzna o dłuższych, blond włosach, mniej więcej sięgających ramion, lekkim zaroście. Miał dobrze zbudowane ciało, a szaty, w które był ubrany miały najbardziej jasny kolor, jaki kiedykolwiek widziałam. Za jego plecami mogłam zauważyć równie białe, ogromne skrzydła.

Natomiast po lewej stronie od mrocznej osoby. Stało niekształtne coś. Czarno-czerwona breja kształtem odrobinę przypominająca człowieka, chociaż żeby to zauważyć, trzeba było się dobrze przyglądnąć. Do tego z jego ust, paszczy, ciężko stwierdzić co to było, wystawały długie, ostre zęby.


-Larysa Cavendish - przerwała moją analizę ciemna postać, która okazała się mężczyzną.

-Tak, to ja - odpowiedziałam niepewnie.

-Tyle to ja też wiem - mruknął.

-Czego ode mnie chcecie?

-Laryso Cavendish. Nie będę owijał w bawełnę, nie żyjesz.

Ja? Co? Jak? - zalała mój umysł fala pytań, czułam, jak krew odpluwa mi z twarzy.

-Ekhm - odchrząknęła postać z kosą. - Jestem mrocznym kosiarzem, śmiercią, jak zwał, tak zwał. Przyszedłem po twoją duszę.

-Moją co?

-Twoją duszę- westchnął z rezygnacją.

-Ja się nigdzie jeszcze nie wybieram.

-Uwierz, dziewczynko, to nie jest moja wymarzona pratyca, więc mogłabyś mi jej jeszcze bardziej nie utrudniać tylko postępować zgodnie z tą idiotyczną procedurą? - zapytał retorycznie.

-Ja... - nie wiedziałam przez chwile co powiedzieć.

-No. I tego się trzymajmy. Wracając do sprawy. Przyszedłem po twoją duszę i za chwilę powinienem dostać list od Boga na temat tego, czy idziesz z tym głupkiem - powiedział, wskazując na anioła. - Czy z tym idiotą - wskazał na demona jak sie domyśliłam.

Anioł wywrócił oczami na obelgę wymierzoną w jego stronę, a demon oblizał długim, jaszczurzym językiem swoje spiczaste kły.

-Tylko ja jeszcze się nigdzie z nikim nie wybieram. Mam dużo spraw na głowie, tam w świetle żywych więc... Ja się będę stąd zbierała.

-Kochanie, nie ty tu decydujesz.

Przełknęłam zdenerwowana ślinę.

No to jestem w kropce - pomyślałam.

-Musimy być jakiś sposób, żeby wróciła.

-Niestety, przykro mi. Im szybciej sie z tym pogodzisz tym lepiej dla ciebie bla, bla, bla - dokończył, machając lekceważąco ręką.

-O nie, ja jeszcze tam je skończyłam - warknęłam. - albo mnie wypuścisz stąd albo...

-Albo co? Albo zabijesz śmierć?

-Coś wymyślę.

Wtem z sufitu spadła koperta, ładując na kosie śmierci. Mężczyzna ją delikatnie rozerwać i wyjął kartkę. Zmarszczył brwi, czytając jej treść.

-Ty wiesz, że to nie taki głupi pomysł... Wrócisz do świata żywych - powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. - O ile pokonasz Michaela.

-Kogo? - zapytałam lekko zdziwiona.

-Chyba nie mówisz o... - zaczął anioł.

-Tak, mówię dokładnie o nim. Zaraz go zawołam, lecz najpierw... Musisz wiedzieć parę spraw. Wrócisz do świata żywych, lecz wiedz, że życie nie będzie łatwe. Czeka cię wielkie cierpienie, niektórzy by błagali o szybką śmierć po tym, co ma się z tobą dziać, więc daję ci wybór. Jeśli pokonasz Michaela, dokładnie po dwudziestu czterech godzinach przyjdę do ciebie z wizytą. Wystarcz, że powiesz, że chcesz to zakończyć, a wezmę cie stamtąd spowrotem. Zrozumiałaś?

Pokiwałam głową w odpowiedzi.

-Michael! Ty straty gamoniu złaź tutaj! - krzyknął kosiarz. - Aha i jeszcze jedno. Jeśli go pokonasz, wracasz odrazu do swojego ciała, lecz jeśli przegrasz, lądujesz w piekle. Możesz się jeszcze wycofać.

-Nie, podziękuję.

Po chwili rozbłysk światła na środku pomieszczenia oślepił mnie na chwilę. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do jasności, zobaczyłam na oko trzydziestoletniego mężczyznę, o ciemnych blond włosach i z ogromnymi skrzydłami. Końce piór mieniły się na złoto.

-Michael! Przyjacielu! Dawno się nie widzieliśmy! - zagadnęła śmierć.

-Nie jesteśmy przyjaciółmi.

-Auć, to bolało. Wiesz, co masz robić?

-Oczywiście.

Anioł obrócił się do mnie przodem, mierząc mnie z góry do dołu spojrzeniem.

-To ona?

Kosiarz w odpowiedzi pokiwał głową.

-Chwila, ty jesteś Michael? Ten archanioł Michael? - zapytałam podejrzliwie.

-Tak.

-O cholera... - mruknęłam pod nosem. - Archanioł... Cholerny archanioł!

-No to zaczynamy - rzucił Michael i zaatakował mnie swoim złotym mieczem z góry.

W ostatnim momencie odskoczyłam na bok.

-Hej! Czym ja mam walczyć?! - krzyknęłam, ponownie schodząc z drogi rozpędzonemu aniołowi.

-Radź sobie jakoś.

Stanęłam zirytowana. W momencie, kiedy anioł wykonali cios z boku, wybiłam sie do góry robiąc salto nad jego głową i lądując za jego plecami. Następnie w mgnieniu oka obróciłam się do przeciwnika twarzą i kopnęłam go w żebra. Nie było żadnego efektu, jak gdybym nic nie zrobiła. Michael obrócił się, uderzając równocześnie mieczem w moja głowę. Odskoczyłam, a czubek miecza minął mnie dosłownie o milimetry.

Spróbowałam szczęścia ponownie. Uderzyłam prawym prostym na korpus anioła, od uderzenia zabolała mnie pięść, a mój przeciwnik nic nie poczuł. Przez następne dwadzieścia minut unikałam miecza. Biegałam dosłownie po całym pomieszczeniu, odbijając sie od ścian i robiąc salta.

Starałam się za wszelką cenę nie zbliżać do archanioła.

Szybko. Myśl. Co możesz zrobić? Jak się obronić?

Dopiero po chwili wpadł mi do głowy pomysł. Może i był odrobinę szalony, ale warto było spróbować. W końcu ceną pojedynku miało być moje życie.

Obróciłam się przodem do widowni, na która składała się śmierć, demon oraz anioł. Zaczęłam biec z szybkością dragonów w ich kierunki. Mroczny kosiarz odruchowo zasłonił twarz, kiedy byłam pół metra od niego i w niebezpiecznie szybkim tempie się zbliżałam. Dosłownie, kiedy dzieliły nas centymetry, wybiłam się do góry, odbijając od ściany i robiąc salto w powietrzu.

Po co było to wszystko?

Po to, żeby zdobyć broń.

W momencie wybicia się w powietrze chwyciłam w prawą rękę kosę śmierci. Użyłam szybkości dragonów, żeby znaleźć się koło archanioła. Stanęłam za jego plecami i jednym szybkim ruchem powaliłam go na ziemię. Następnie kosę zbliżyłam do szyi Michaela.

-Nieźle dziewczynko, wygrałaś - powiedział, uśmiechając się anioł.

-To nie fair, dawałeś jej fory! - krzyknęła śmierć.

Archanioł jedynie wzruszył ramionami. To była ostatnia rzecz, jaką zobaczyłam. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Zdarzyłam odrzucić kosę na bok, żeby nie zranić mojego przeciwnika.

Otworzyłam oczy. Byłam w swojej celi, a naprzeciwko mnie była śmierć.

-Pamiętasz juz?

-Tak - odpowiedziałam słabym głosem, byłam taka zmęczona.

-Minęły właśnie dwadzieścia cztery godziny. Jaką decyzje podjęłaś? Pamiętaj, że czeka cię jeszcze wiele dni takich jak ten, a nawet gorszych.

-Ja... - powiedziałam szeptem, ponieważ nie miałam wystarczająco siły, aby zdobyć się na normalny ton głosu. - Zostaję.

-Jesteś pewna? Już więcej po ciebie nie przyjdę podczas przebywania w lochu.

-Tak. Wiesz... - przerwałam na chwilę, żeby odpocząć. Mówienie stało sie dla Mike wielkim wysiłkiem. - polubiłam cię.

Kosiarz roześmiał się na moje słowa, a następnie zniknął. Albo może to ja zapadłam w sen?

Continue Reading

You'll Also Like

373K 13.9K 40
Lily Potter, siostra Chłopca-Który-Przeżył, dostała imię po matce. Po pobycie w Durmstrangu wraca na 4 rok nauki do Hogwartu. Brat wspiera ją i chron...
66.9K 7.5K 64
ZAKOŃCZONE #2 trylogii Spętani klątwami. Niebo przysłoniła karmazynowa kurtyna. Rzeki i jeziora zalała krew. Mieszkańcy Wyspy Słońca muszą mierzyć si...
1.9K 151 21
Historia pięciorga polskich nastolatków zamieszkałych w małej zapomnianej wiosce. Po morderstwie jednej z koleżanek postanawiają rozwiązać zagadkę kr...
13.6K 1.3K 32
Mówią, że jaki sylwester, taki cały rok. Małgorzata nie wierzy w przesądy, ale kiedy ostatnia impreza roku zamienia się w odcinek słabego sitcomu, ni...