6

850 60 27
                                    

-🐾-

J.JK POV.

Yooniego nie było dzisiaj w szkole. Nie mogłem się z nim w żaden sposób skontaktować bo nie ma telefonu, co jest dość dziwne. Chociaż w sumie nie powinno mnie to dziwić, skoro nie miał kurtki. Zacząłem się o niego martwić, więc postanowiłem że pojadę do jego domu po lekcjach. Mam tylko nadzieję że nie stało mu się nic złego...

***

Gdy wchodziłem do budynku gdzie znajduje się mieszkanie młodszego przez drzwi przechodziła starsza kobieta i pozwoliła mi wejść bez zbędnego dzwonienia i czekania na pozwolenie.

Wcześniej przed wejściem zdążyłem przeczytać w którym mieszkaniu mieszka Yoongi.

Gdy dotarłem pod jego miejsce zamieszkania dzwoniłem kilka razy do drzwi i pukałem do nich tak dużo, ze kostki na moich rękach będą jutro sine. Martwiłem się, bo młodszy mi nie otwierał. Może się wystraszył i wziął mnie za jakiegoś psychopatę?

- Yoongi, kotku to ja - Jungkook. Otwórz mi... - powiedziałem, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Wejdę tam. Muszę tam wejść. Przecież gdyby usłyszał mój głos to by mi otworzył prawda? Coś musiało się mu stać...

Przez chwilę chodziłem tam i z powrotem i próbowałem coś wymyślić. Musiałem się streszczać, bo jego sąsiedzi mogą pomyśleć że chcę się tam włamać. W sumie to miałem na celu, ale w dobrej intencji, więc to nie przestępstwo.

W pewnym momencie przypomniało mi się że dużo ludzi chowa klucz pod wycieraczką. Czym prędzej podniosłem tą przed drzwiami i odziwo był tam wcześniej wymienony przedmiot. Nie mogłem uwierzyć w własne szczęście. Chociaż w sumie zostawianie klucza pod wycieraczką nie jest bezpieczne, ma jednak swoje dobre strony. Bez zastanowienia otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi.

- Yoongi? - zacząłem się rozglądać, ale nie mogłem go znaleźć. W całym domu unosił się intensywny zapach alkoholu, który nieprzyjemnie drażnił moje nozdrza. Przechodziłem obok salonu, gdzie zobaczyłem parę pustych butelek po soju. Wątpię żeby Yoongi wypił aż tyle, więc ktoś tu wcześniej był.

Nagle usłyszałem ciche szlochanie dochodzące chyba z łazienki. Poszedłem szybko do pomieszczenia i uchyliłem lekko drzwi. Zamarłem. Zobaczyłem mojego chłopca siedzącego na podłodze, chowającego twarz w kolanach. Miał lekko wyprostowane ręce przez co zobaczyłem że ma na nich pełno cięć z których powoli sączyła się krew. Gdy tylko to ujrzałem po całym mojm ciele przeszły ciarki

- O Boże, Yoon, co ty zrobiłeś? - szepnąłem i podbiegłem do niego. Drżącymi dłońmi ująłem w dłonie jego policzki

- Co ty tu robisz? - spytał słabym głosem, jakby przez ten cały czas gdy dobijałem się do jego mieszkania mnie nie słyszał.

- Masz jakieś bandaże w domu albo cokolwiek?- złapałem delikatnie za jego nadgatski i uniosłem na wysokość jego głowy, by tracił mniej krwi. Nie wiedziałem czy postępuję prawidłowo, ale starałem się robić wszystko co w mojej mocy by mu pomóc

- Nie, zostaw mi to - szarpnął się, co sprawiło, że przypadkowo dotknąłem jego ran. Młodszy jęknął i zaczął cicho płakać, kuląc się pod ścianą

- Nie ma mowy, chcesz mi się tu wykrwawić? - zacząłem szukać ich w szafkach i w końcu znalazłem - daj ręce - klęknąłem przed nim, a on posłusznie dał mi prawą rękę. Lekko przyłożyłem do rany gazę jałową, a następnie owinąłem jego nadgarstek bandażem. Jednak warto było uważać na lekcjach pierwszej pomocy - drugą też - zrobił co kazałem.

"𝙎𝙚𝙣𝙨𝙞𝙩𝙞𝙫𝙣𝙚𝙨𝙨" ʸᵒᵒⁿᵏᵒᵒᵏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz