26

392 16 5
                                    

-💫-
Obudziłem się szczelnie opatulony kołdrą. Było już jasno, czyli wczorajszą wieczorna "drzemka" trwała całą noc
Od razu podniosłem się do siadu, bo nie czułem przy sobie ciepła Jungkooka. Rozejrzałem się po pokoju, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć.

Wstałem szybko z łóżka i poszedłem na dół w poszukiwaniu starszego, ale nigdzie go nie było. Trochę dziwne, dlatego nie powiedział że wychodzi? Albo chociaż że rano może go nie być? Zacząłem się o niego martwić...

W pewnym momencie usłyszałem otwieranie drzwi wejściowych. Na początku się wystraszyłem, ale chwilkę później przyszło mi do głowy że to przecież może być Jungkookie.

Czym prędzej wbiegłem do przedsionka i zobaczyłem mojego Kooka w idealnej fryzurze (jak zawsze), jeansowej koszuli i czarnych rurkach. W ręce trzymał całkiem spory bukiet czerwonych róż

- Oh, już wstałeś - powiedział lekko zdziwiony - jest bardzo wcześnie - podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku

- Obudziłem się - wzruszyłem ramionami - po co ci te kwiatki Kookie? - zmarszczyłem brwi

- Kupiłem je dla ciebie - uśmiechnął się ciepło i wręczył mi bukiet - to symbol mojej ognistej miłości do ciebie - powiedział oficjalnym tonem a po chwili zaśmiał się cicho. Niepewnie wziąłem go do rąk i zaciągnąłem się pięknym zapchem kwiatów - podobają ci się?

- B-bardzo, ale za co? - spytałem

- Za to co się działo gdy byłem pijany

- Ale, przecież ci wybaczyłem... - zaczynałem nie rozumieć ten sytuacji

- I tak czułem się bardzo winny skarbuś - chłopak złapał mnie za rękę w której nie trzymałem kwiatów  - chciałem Ci to jakoś wynagrodzić...

- Dziękuję Jungkookie - przytuliłem się do starszego, a on wziął mnie za ręce i pocałował w usta

- Gdzie chciałbyś dać te kwiatki?- spytał

-Umm... Do salonu Jungkookie

- Wedle życzenia piękny

Gdy ułożyliśmy kwiaty w salonie, Kookie oznajmił że zrobi mi śniadanie. Ja w tym czasie szybko pobiegłem na górę i założyłem na siebie ubrania w których pójdę do szkoły.

Po śniadaniu wykonałem jeszcze parę niezbędnych czynności. Cieszyłem się, że nie będę musiał iść dzisiaj na piechotę do szkoły, bo zawiezie mnie Kookie

Mój chłopak właśnie wszedł do łazienki gdzie ostatni raz poprawiałem swoje włosy

- Jesteś już gotowy Kotek? - spytał, a ja kiwnąłem głową. Przytuliłem się do niego i zaciągnąłem się zapachem perfum na jego szyji. Kook zaśmiał się cicho i pocałował mnie u skroń - chodź, zaraz się spóźnisz - oznajmił

- Jeszcze plecak Koo - mruknąłem i pobiegłem szybko po wcześniej wymienioną rzecz. Gdy wróciłem złapałem za dużą rękę Jungkooka - Już

- OK, więc chodźmy - zaśmiał się

***

Kook podjechał pod szkołę, a ja miałem już wyjść, ale starszy złapał mnie za rękę

- Kochanie, wyjdziemy dzisiaj na miasto po szkole? - zapytał

- Mhm, bardzo chętnie - uśmiechnąłem się

- Cieszę się skarbuś - pocałował mnie w policzek - biegnij już i uważaj na siebie

- Dobrze Kookie - cmoknąłem lekko usta starszego i wszedłem do szkoły

***

Minęły już trzy godziny odkąd jestem w tym okropnym miejscu i odziwo jeszcze od nikogo nie oberwałem. Oczywiście jak zwykle inni rzucili mi swoje chłodne spojrzenia, ale starałem się je ignorować. W sumie można powiedzieć że się do nich przyzwyczaiłem.

"𝙎𝙚𝙣𝙨𝙞𝙩𝙞𝙫𝙣𝙚𝙨𝙨" ʸᵒᵒⁿᵏᵒᵒᵏWhere stories live. Discover now