2

1K 65 111
                                    

-🍕-

Czeka mnie dzisiaj kolejny okropny dzień w szkole. Znów muszę widzieć tych okropnych ludzi, którzy nie liczą się z moimi uczuciami i na każdym kroku próbują mnie zdenerwować. Z każdym dniem męczą mnie tam coraz bardziej. Kiedyś to może raz na tydzień ktoś mnie uderzył albo ośmieszył, a teraz zdarza się to prawie codziennie...

Nie musiałem się dzisiaj skradać cały poranek, bo mojego ojca nie było w domu. Wczoraj musiał wyjść gdy byłem w szkole, bo wtedy już go nie było i nadal nie wrócił. Nie żeby mi go brakowało...

Zrobiłem sobie lodowaty prysznic, wysuszyłem szybko włosy i wykonałem parę innych czynności, po których byłem gotowy do wyjścia.

Zdjąłem z wieszaka ciepły płaszcz Jungkooka i zanim narzuciłem go na siebie zawahałem się chwilę. Zdałem sobie sprawę że źle go potraktowałem i dreczyły mnie teraz okropne wyrzuty sumienia. Chwilę później zarzuciłem płaszcz na ramiona. Może jest o wiele za duży, ale nie obchodzi mnie to za bardzo. Ważne, że nie będę teraz marznął. Poza tym bardzo ładnie pachnie perfumami, pewnie bardzo drogimi. Ten cały Kook od początku sprawia wrażenie bogacza. Ma idealnie ułożone włosy i ładne ubrania, które nie są zniszczone. Trochę mu tego wszystkiego zazdroszczę...

***

Gdy dotarłem do szkoły otrzepałem moje czarne włosy ze śniegu, który zaczął obficie padać, ale całe szczęście dopiero kiedy byłem może sto metrów od szkoły, więc nie wyglądałem jak zmoknięty piesek, może troszkę zroszony wodą. Nie było więc aż tak źle. Piekły mnie policzki i nos, więc mogę się założyć że były w kolorze dorodnego pomidora.

Przy wejściu ktoś oczywiście mnie popchnął, przez co bym się przewrócił, gdybym nie przytrzymał się ściany. Wziąłem kilka głębszych oddechów i stanąłem na prostych nogach.

- Uważaj jak chodzisz świnio - zaśmiał się chłopak przez którego wpadłem na ścianę. Miałem ochotę się popłakać, ale wiedziałem że nie mogę tego zrobić gdy stoi przy mnie tyle osób. Znowu mieliby powód do śmiechu i rzucania różnych obelg w moją stronę.

Poszedłem szybkim krokiem w kierunku szatni. Rozejrzałem się, żeby upewnić się czy nikogo nie ma w innym boksie. Nikogo nie zauważyłem, przez co odetchnąłem z ulgą i pozwoliłem moim łzom wypłynąć z moich oczu. Płakałem tylko chwilę, otwarłem swoje policzki z łez. Wszedłem do swojego boksu i prawie dostałem zawału, bo  że wszystkich innych zapomniałem sprawdzić mój własny.

Zamarłem gdy zobaczyłem tego nahalnego bruneta przed sobą. Jungkook stał oparty o ścianę z
rękami założonymi na piersi i przyglądał mi się.

- Wystraszyłeś mnie...- mruknąłem i zamrugałem szybko, z nadzieją że nie będzie widać po moich oczach że płakałem.

- Też bardzo się cieszę, że cię widzę - zaśmiał się. Spuściłem głowę i nie odpowiedziałem mu, nie wiedziałem nawet co mam odpowiedzieć - widzę że nadal nosisz mój płaszcz. Mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę, że nie dałem Ci go tylko chwilowo pożyczyłem - podniósł brew, a ja poczułem nieprzyjemne ukłucie w mojej klatce piersiowej. Czyżby zdał sobie sprawę że mnie nie przeleci, więc postanowił przestać się mną przejmować...? Czemu czuję tak wielkie rozczarowanie mimo że od początku doskonale zdawałem sobie z tego sprawę? Może to dlatego że przez chwilę poczułem jak to jest być traktowanym jak człowiek? Spodobało mi się to poczucie normalności, szkoda że w moim przypadku jest ono jedynie chwilowe...

- Oh... - mruknąłem cichutko zaczerwieniłem się. Ściągnąłem z siebie szary płaszcz i podałem go starszemu. Jungkook odebrał go i zawiesił na swoim ramieniu.

"𝙎𝙚𝙣𝙨𝙞𝙩𝙞𝙫𝙣𝙚𝙨𝙨" ʸᵒᵒⁿᵏᵒᵒᵏWhere stories live. Discover now