W pogoni za przeznaczeniem

788 72 24
                                    

- Sądzę, że dalsze wyjaśnienia są zbędne. - stwierdziłam chłodno, podnosząc się z podłogi.

- Zaczekaj. - powiedział, również wstając. - Musimy porozmawiać.

- Porozmawiać? My? O czym? O tym, że prawie się przespaliśmy? - rzuciłam z kpiną. - O tym, że mnie pocałowałeś? Czy może o twoim "nieprzemijającym" uczuciu, które tak radośnie deklarowałeś? - spytałam, złośliwie się uśmiechając. - Tak też myślałam. - dodałam, gdy ten nie odpowiedział.

- Cholera jasna, dasz mi dojść do słowa?! - zapytał, łapiąc mnie za przedramię.

- Nie dotykaj mnie. - syknęłam, niemal od niego odskakując. - Nigdy kurwa więcej nie waż się mnie dotykać!

- To mnie posłuchaj! - powiedział podniesionym głosem. - Żadne słowa nie będą wystarczająco dobre, żeby wyrazić, jak bardzo żałuję tego, co zaszło między nami, ale oboje doskonale wiemy, że to nie było zależne od nas. Wiem, że gdybym wtedy spróbował zwalczyć w sobie to przyciąganie do ciebie, wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej...

- Skończyłeś? - warknęłam, zirytowana tą prowadzącą donikąd dyskusją. - Jeśli tak, to świetnie, bo dość mam tej bezsensownej dyskusji. Ba, właściwie monologu z twojej strony.

- Rozumiem, że jesteś zdenerwowana, choćby przez wzgląd na okoliczności... - zaczął, ale urwałam mu wpół słowa.

- Wiesz co? Powiem ci tylko jedno. Nic do ciebie nie czuję. - powiedziałam beznamiętnym tonem.

- Słucham?

- Czemu jesteś taki zaskoczony? W końcu na mnie urok też przestał działać. Nieprawdaż? - stwierdziłam, wzruszając ramionami.

Gdy to powiedziałam, poczułam ulgę. Po tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Iorwethem, nie miałam więcej złudzeń. To, co do niego czułam, definitywnie się skończyło. Zresztą, w świetle nowych faktów nie miałam nawet pewności, co z tego przeżywałam, należało do mnie, a ile wywołane zostało przez zaklęcie Filippy. Równie dobrze moje uczucie względem niego mogło nie istnieć.

- Nie wiem co powiedzieć. - bąknął zmieszany, po chwili namysłu.

- Najlepiej nie mów nic. - stwierdziłam chłodnym tonem.

***

Zgodziłam się pomóc w przeszukiwaniu kwatery Filippy tylko z jednego powodu. Musiałam mieć całkowitą pewność, że urok, który udało mi się złamać, nie uaktywni się na nowo. Od kiedy wyszliśmy z karczmy, nie odezwałam się ani słowem do Iorwetha, choć widziałam, że ten co jakiś czas rzuca mi krótkie spojrzenia kątem oka. Zresztą w ogóle mało co się odzywałam. Czułam się dziwnie. Z jednej strony ulga, jaką czułam, gdy to wszystko się skończyło i gdy okazało się, że moja miłość do niego się była fikcją, była ciężka do opisania, jednak z drugiej strony świadomość tego, że przez kilka ostatnich dni nie myślałam racjonalnie, doprowadzała mnie wręcz do szału. Miałam ochotę tą pieprzoną sukę gołymi rękoma, byle tylko zemścić się za to, co mi zrobiła.

Przez wzgląd na to, że dom kobiety składał się z dwóch pomieszczeń, przeszukiwanie było dosyć żmudne. Mężczyźni metodycznie sprawdzali każdą szparę i każdy kąt głównej izby, a mi przypadło sprawdzenie mniejszego pokoiku. W pierwszej kolejności zaczęłam przetrząsać pokaźnych rozmiarów szafę, którą po brzegi wypełniały najróżniejsze ubrania.

- Alira, masz coś? - spytał Ciaran, zaglądając do pokoju.

- Nie, chyba że interesuje cię, w jakich majtkach chodzi Filippa. - odparłam, wygrzebując się spod sukni, która na mnie spadła.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now