1. Oblężenie

4.8K 153 73
                                    

꧁༺༻꧂

Alira

Ocknęłam się z okropnym bólem głowy. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, gdzie tak właściwie się znajduję. Zdezorientowana, spojrzałam na kamienny sufit, uświadamiając sobie w międzyczasie, że znajduję się w cholernej celi La Valett'ów, których zwiadowcy pochwycili mnie podczas podróży przez gościniec.

Na nic się zdały moje tłumaczenia, że znalazłam się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Nie chcieli mi wierzyć że nie jestem szpiegiem Foltesta i nie mam nic wspólnego z konfliktem między nimi a królem Temerii. Już podczas pobytu w lochu, doszły mnie słuchy, że król miał nieślubne dzieci z baronową La Valette, która teraz ogłosiła niezależność od reszty ziem należących do władcy.

Osobiście uważam, że to głupota, aby ludzie ginęli przez kłótnie kochanków, cóż, nie mi to oceniać. Zrezygnowana podniosłam się z pryczy i rozejrzałam się po więziennej celi. Nie były to luksusy godne króla, ale zawsze mogło być gorzej. Przynajmniej pomiędzy nogami nie biegały mi szczury, a po ścianach nie pełzało robactwo. Mówiąc w skrócie, dało się to wytrzymać.

Wolnym krokiem zaczęłam krążyć po moim nowym lokum, zastanawiając się przy okazji co będzie dalej. Moja najbliższa przyszłość malowała się w dość ponurych barwach. Postawiono mi zarzut zdrady i szpiegostwa, a karą za takie występki był stryczek. Na samą myśl, o rychłym pożegnaniu się z życiem, przeszedł mnie zimny dreszcz. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli zostanę w więzieniu, nie spotka mnie nic lepszego od śmierci, a jeśli spróbuje uciec i mnie złapią, zostanę wieczorną rozrywką dla żołdactwa.

Uzmysłowiłam sobie, że nawet jeśli bym chciała uciec, to i tak nie mam, jak. Pierwszą przeszkodą były solidne, zapewne dębowe drzwi oraz żelazne kraty w oknach ze szparami tak wąskimi że ledwie mogłam między nimi przecisnąć rękę. A kolejną przeszkodą byłam ja sama. Nie potrafiłam walczyć i w bitce ze strażnikami, nie miałam najmniejszych szans. Westchnęłam głośno, z własnej bezsilności. Szlak nauczył mnie dużo, niestety oprawianie zwierząt za wiele mi tu nie pomoże.

Moje rozmyślania przerwała wrzawa na zewnątrz, domyśliłam się, że Foltest rozpoczął szturm na zamek. Zabawa dopiero się zaczynała.

꧁༺༻꧂


Znowu ze snu wyrwały mnie koszmary o upiornym pościgu w lesie nieopodal Kaer Morhen. Ten sam sen nawiedzał mnie niemal, co noc w ciągu kilku ostatnich tygodni. Przeczuwałem, że to nie przypadek, a sam sen zwiastuje nadejście czegoś większego.

Niechętnie otworzyłem oczy, po czym zaspanym ruchem przetarłem twarz. Zauważyłem, że Triss wciąż jeszcze spokojnie śpi przy moim boku. Starając się nie obudzić czarodziejki, ostrożnie wstałem z wygodnego materaca, ręką sięgając po ubrania, walające się koło łóżka.

Podczas gdy ja zacząłem się ubierać ruda delikatnie przeciągnęła się na posłaniu, posyłając mi przy tym, nieco nieprzytomne spojrzenie swoich zielonych oczu, w których wciąż gościło senne rozmarzenie.

— Myślisz, że dałoby się załatwić sprawę pokojowo? — spytałem, nie do końca wierząc w to, co mówię.

— Oh Geralt, nie bądź śmieszny, Foltest uparł się, że odzyska swoje dzieci, bez względu na cenę. Choćby miał zrównać z ziemią zamek La Valett'ów. — rzekła rzeczowo czarodziejka.

— To głupie, żaden ze mnie polityk, ale sądzę, że polubowne załatwienie sprawy oszczędziłoby rozlewu krwi. — mruknąłem krótko, przewracając przy tym oczami.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now