Miecz

1.1K 91 11
                                    

Droga powrotna do miasta zajęła o wiele mniej czasu, niż myślałam, więc miałam tylko nadzieję, że Triss zdążyła wszystko przygotować. Zanim weszliśmy do karczmy zatrzymałam na chwilę Geralta.

- Geralt, zaczekaj, Triss chciała wcześniej z tobą porozmawiać. - rzuciłam, opierając dłonie na biodrach.

- Hmm... Miałem właśnie iść do Roche'a, nie wiesz, o co chodzi? - zapytał, rzucając mi krótkie spojrzenie przez ramię.

- Emm... Nie. Zejdź do niej, a ja go poszukam, może dowiedział się czegoś przydatnego. -powiedziałam wymijająco, licząc, że mężczyzna nie będzie zadawał dodatkowych pytań.

Ten jedynie wzruszył ramionami i szybko wkroczył do gospody. Gdy tylko zniknął za drzwiami, ruszyłam w stronę dzielnicy nieludzi.

Już od jakiegoś czasu po głowie chodził mi pomysł zakupu miecza, jednak dopiero teraz nadarzała się stosowna okazja. Na szlaku miałam inne metody na wystrzeganie się zagrożeń, czasem lepsze, czasem gorsze. Los bywał przewrotny.

" W sumie, rzadko kiedy bywałam gdzieś indziej niż karczma..."

Praktycznie natychmiast odgoniłam od siebie te myśli, nie warto było do tego wracać, pewnością nie teraz gdy wszystko od dłuższego czasu szło w miarę dobrze. Zagryzłam zęby, by na stałe pozbyć się widm przeszłości z głowy. Wspomnienia były zbyt bolesne.

Pochłonięta własnymi myślami dopiero po chwili zauważyłam, że wkroczyłam do dzielnicy nieludzi, która poza mieszkańcami w sumie nie różniła się niczym od reszty miasta. Nazwa jednak mówiła sama za siebie i osoby, z którymi zdarzało mi się minąć, były głównie krasnoludami lub elfami, jedynie z rzadka mijali mnie przedstawiciele ludzkiej rasy. Zabawnym był fakt ich nienawiści do ras starszych, które przybyły na Kontynent na długo przed nimi.

Na nowo zanurzając się w świat własnych myśli i wyobrażeń, prawie przeoczyłam zakład kowalski. Uznałam, że teraz jest najlepsza okazja się dozbroić, nawet pomimo faktu mojego nieumiejętnego posługiwania się jakąkolwiek bronią białą.

- Witam szanowną panienkę, czym mogę służyć.- zapytał uprzejmie krasnolud, przerywając na chwilę prace na kowadle.

- Chciałabym wiedzieć, czy jesteś w stanie wykonać dla mnie miecz.- oznajmiłam, kalkulując przy okazji, kogo mogę prosić o lekcje fechtunku. Naturalnie pierwszym kandydatem został Geralt.

- To zależy, czego panienka oczekuje.

- Hmm... Przede wszystkim oczekuje, że miecz wykonany zostanie ze stopu srebra i stali. Musi być również lekki i elastyczny. Co do długości powinien zachowywać balans między jednoręcznym a półtora ręcznym. - wyjaśniłam zwięźle, licząc, że chociaż połowa moich wymagań zostanie spełniona.

- Przykro mi, nie jestem w stanie wykonać takiego miecza. Przez lata pracowałem nad przedmiotami codziennego użytku i czasem tylko wykuwałem broń dla straży.- odparł kowal, gasząc moje nadzieje niczym dogasającą świecę.

- Rozumiem..., A masz jakikolwiek miecz nadający się dla mnie?- Spytałam nie pewnie, spodziewając się odpowiedzi przeczącej.

- Hmm, mam jeden, który jest dosyć lekki, może ci się spodobać.- mruknął bardziej do siebie niż do mnie, po czym zniknął w warsztacie.

Krasnolud wrócił po chwili, niosąc w dłoniach, prosty, stalowy, na oko półtora ręczny miecz. Wprawdzie nie był to szczyt moich marzeń, jednak w tej chwili nie mogłam narzekać ani tym bardziej wybrzydzać. Mężczyzna podał mi broń do ręki, bym sprawdziła, czy ten, aby na pewno dobrze leży mi w dłoniach, oraz najważniejsze, czy zdołam go w ogóle podnieść.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now