Rozmów część kolejna

642 58 7
                                    

- O czym myślisz? - zapytał zaciekawionym głosem Ciaran.

- O tym, co widziałam w wizjach... - odparłam zamyślonym głosem. - Niepokoi mnie treść tej, którą wywołał Iorweth.

- Co takiego zobaczyłaś?

- Ogromną kamienną wieżę, na której szczycie ktoś toczył walkę ze złotym smokiem...

- To nie wszystko, prawda?

- Nie, to nie wszystko. Smok rozorał pazurami swojego przeciwnika niemal na pół... Ból tej osoby był dla mnie jak mój własny, czułam, jak powoli uchodzi z niej życie, wraz z wypływającą krwią, patrzyłam jej oczyma na strumienie posoki spływające po bruku, jednak mimo tego wszystkiego wydawała się spokojna, bo wiedziała, że nie zrobiła tego dla siebie, że oddała swe życie za kogoś. To było tak realne, niemalże namacalne, metaliczny zapach krwi unosił się wokół mnie. - powiedziałam, powstrzymując wzdrygnięcie. - Jednak to nie wszystko, dziś znowu widziałam złotego smoka, który stosunkowo nie ma żadnego powiązania ani z Saskią, ani ze źródłem magii. Nie wiem, co to może oznaczać, ale męczy mnie to.

Ciaran w dziwny sposób zareagował na moje słowa. Elf bez żadnego konkretnego powodu zesztywniał i na kilka chwil zamilkł, wzbudzając tym samym moją podejrzliwość. Zdziwiona powoli odwróciłam się w jego stronę. Wyraz twarzy mężczyzny zdradzał, że moje podejrzenia były uzasadnione. Jego ciemne oczy wydawały się nieobecne, a mina jasno mówiła, że intensywnie się nad czymś zastanawia.

- Coś się stało? - spytałam niepewnie.

- Co...? Nie, nie. - rzucił szybko, tym bardziej utwierdzając mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak.

- Na pewno? - dopytywałam, delikatnie wplatając palce w ciemne włosy mężczyzny.

- Tak... - odparł bez krzty przekonania.

Uznałam, że najlepiej będzie go nie naciskać. Skoro nie chciał mówić, nie musiał i miał do tego pełne prawo, nie mniej zmartwiło mnie jego zachowanie. Przez chwilę w milczeniu bawiłam się jego czarnymi włosami, pozostawiając go jego własnym myślą. Czarne kosmyki były miękkie w dotyku, przelewały się niemal jak woda pomiędzy moimi palcami. Na linii szczęki widać było kilkudniowy zarost, który jedynie dodawał mu uroku.

- Zanim zapomnę, Iorweth chciał się z tobą widzieć.- powiedziałam, celowo zmieniając temat.

- Ahhh tak? W sumie to nawet lepiej i tak muszę z nim porozmawiać. - rzucił ciągle jeszcze nieco zamyślonym głosem. - W sumie nie mówił ci może, gdzie był wczoraj w nocy? - spytał, nawijając pasmo moich włosów na palca.

- On... Hmm... Był u mnie. - wyjaśniłam lekko zmieszana.

- Słucham?! Co on robił u ciebie całą noc? -zapytał wyraźnie zdziwiony moimi słowami.

- Spał? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ale widząc jego minę, dodałam. - W sumie jest jeszcze coś, o czym muszę ci powiedzieć.

- Zamieniam się w słuch.

- Ehh... Wolę, żebyś się dowiedział tego ode mnie... Nie tylko wizje są niezbyt przyjemne, za każdym razem, gdy mnie nawiedzają, niosą ze sobą coś dodatkowo, czasami są to po prostu jakieś przebłyski nic nieznaczących obrazów, jednak w większości przypadków są to koszmary, mary przeszłości, które ciągle mnie męczą. Nie umiem sobie z nimi radzić, więc za każdym razem, gdy się pojawią, muszę się od nich po prostu odciąć, a najlepszym środkiem do tego jest fisstech. Wczoraj, gdy Iorweth przyszedł ze mną porozmawiać, zastał mnie, kolokwialnie mówiąc, naćpaną. Nie wiem, o czym z nim wtedy rozmawiałam i nie mam bladego pojęcia, dlaczego został ze mną aż do rana. - powiedziałam cicho, w niepewności oczekując na jego reakcję.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now