Głębokie przemyślenia

821 69 45
                                    

Stałam jak skamieniała, patrząc tępym wzrokiem na Ciarana. Wreszcie wszystko zaczęło do siebie pasować. Kolejne elementy zaczęły wskakiwać na swoje miejsca. Dziwne zachowanie mężczyzny spowodowane było przez kobietę. Myśl ta powodowała że od koniuszków palców, poprzez dłonie, rozlewało się przejmujące zimno, które stopniowo promieniowało na całe moje ciało. Zaraz po tym, poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu które pojawiło się zupełnie znikąd. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego ta z pozoru błaha informacja przejęła mnie aż tak bardzo. Po kilku sekundach, które wlekły się niemiłosiernie, Ciaran wreszcie coś powiedział.

- Dobrze się czujesz? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - Zapytał, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.

- Co...? Tak, tak. Po prostu zaskoczyłeś mnie tym. - Odpowiedziałam szybko.

- I na pewno tylko o to chodzi? - Dopytywał średnio przekonany elf.

- No tak, a o cóż innego mogło by chodzić? - Wymamrotałam lekko zirytowana, zastanawiając się o co właśnie pytał Ciaran.

Nosiło mnie, nie potrafiłam ustać spokojnie w miejscu. Uświadomiłam sobie że w zaistniałych okolicznościach mogłam pożegnać się ze sparingami z Iorwethem, co wprawiło mnie w jeszcze większą złość. Sfrustrowana zaczęłam przeklinać w myślach cholernego pecha który nade mną ciążył. Nie wiedziałam tylko co gorzej mnie denerwowało to że znowu zostałam bez nauczyciela, czy fakt że nie będę trenować z Iorwethem. Zastanawiałam się dlaczego fakt że elf jest zakochany w Saskii mnie tak poruszył. Przecież nie powinno mnie to wcale obchodzić. W końcu to nie mój zasrany interes za kim się ugania Iorweth. Przez myśl przeszło mi że w sumie mogę zapytać Zoltana czy ze mną nie poćwiczy, skoro mój obecny trener jest na tą chwilę nieosiągalny. Westchnęłam rozdrażniona zaistniałą sytuacją, co nie uszło uwadze Ciarana który zaczął mi się dziwnie przyglądać.

- No co? - Mruknęłam, patrząc na elfa spod lekko przymkniętych powiek.

- Nic, zastanawiam się co cie gryzie. - Rzucił krótko.

- Mhm... wszystko ładnie, pięknie ale jakbyś nie zauważył nie mam z kim ćwiczyć. - Powiedziałam sarkastycznie. - Tak poza tym, wszystko w jak najlepszym porządku.

- A więc jeśli tylko o to chodzi, mogę coś na to poradzić. - Stwierdził lekkim tonem Ciaran.

- Ciekawe co...

- Będziesz ćwiczyć ze mną. - Oznajmił pewnym tonem.

- Pfff... Nie żebym w ciebie wątpiła czy coś, ale jakbyś zapomniał, jeszcze kilka dni temu byłeś ledwie żywy i średnio wierzę, żeby rany zdążyły się zabliźnić. - Mruknęłam, starając się pozbyć złośliwości z głosu. 

- Jesteś pewna? - Spytał z tajemniczym uśmieszkiem.

Patrzyłam na niego zdziwiona, zastanawiając się co on bredzi. Przecież sama go zszywałam i niemożliwe było by rany się zasklepiły.

- Ty majaczysz, prawda? - Zapytałam, przykładając dłoń do czoła elfa.

Mężczyzna roześmiał się po czym odsunął moją rękę od twarzy.

- Skądże znowu, czuję się świetnie.

- Nie wierzę, ściągaj koszulę. - Powiedziałam stanowczo.

- Ohohoo jak chciałaś żebym się rozebrał, wystarczyło poprosić. - Rzucił z szelmowskim uśmiechem.

- Bałwan... - Wymamrotałam obdarzając go mrocznym spojrzeniem.

Elf nic sobie z tego nie robiąc, posłusznie zdjął koszulę ukazując umięśniony tors. Przez pierś po przez obojczyk aż do szyji biegł misterny tatuaż przedstawiający drobne listki. Musiałam przyznać że robił wrażenie, jednak moją uwagę przykuł brzuch mężczyzny. W miejscu gdzie powinny biec zaczerwienione szwy były tylko cienkie, lekko zaróżowione blizny. Stałam z wybauszonymi oczami, czym wzbudziłam rozbawienie Ciarana.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now