Złowrogie przeczucie

668 70 12
                                    

( Zacznijmy może od Iorwetha )

Ciągle nie mogłem uwierzyć w to co zrobił Eleyas. Do tej pory nie nadwyrężył mojego zaufania w żadnym stopniu. Wymieniłem krótkie spojrzenie z Ciaranem, który zapewne pomyślał to samo. Gdyby nie stan Saskii, już teraz ruszył bym jego tropem, jednak jedyne co mogłem robić w tym momencie to przeklinać sam siebie że nic nie zauważyłem.

- Mam jakieś dziwne przeczucie... - Mruknął zamyślonym głosem Ciaran.

- Możesz jaśniej? - Spytałem, posyłając przyjacielowi krótkie spojrzenie.

- On tak po prostu nie odpuści. - Odparł zwięźle, krzyżując ręce na piersi.

- Co masz konkretnie na myśli? - Spytałem, oczekując rozwinięcia tematu.

- Rusz głową, kto ujawnił zbrodnie Eleyasa? - Spytał jak by mówił do dziecka.

- Alira, ale co to ma do rzeczy? - Odpowiedziałem machinalnie, chcąc jak najszybciej wrócić do spraw związanych z Saskią.

Przez cały czas gdy dziewczyna była nieprzytomna, nie potrafiłem się na niczym skupić. Ciągle myślałem tylko o pomście za jej krzywdy. Jedyne co choć na chwilę pozwoliło mi zepchnąć czarne myśli na dalszy tor, to wczorajszy wieczór spędzony w karczmie.

- ... Zejdź wreszcie na ziemie i zacznij dostrzegać co się dzieje wokół ciebie. Eleyas jej tego nie odpuści. - Mruknął zrezygnowany, zbierając się do wyjścia.

- Zaraz, czekaj. Gdzie ty w ogóle idziesz? - Zapytałem nieco zdezorientowany.

- Jak to gdzie? Idę sprawdzić czy moje obawy są słuszne. - Rzucił krótko, wychodząc z pomieszczenia.

- Poczekaj, pójdę z tobą. - Powiedziałem, ruszając w ślad za przyjacielem.

***

Analizując wszystko na chłodno, rozpatrzałem prawdopodobieństwo przeżycia przez Alire spotkania z Eleyasem. Znając możliwości obojga, szanse wynosiły jakieś dziesięć do jednego dla Eleyasa. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu, w dużej mierze przez wzgląd na Ciarana, który myślami był zupełnie gdzie indziej. Łatwo było się domyśleć kto jest obiektem jego zmartwień, więc zastanawiał mnie tylko powód aż takiej troski. 

"Czyżby młodziutka elfka wpadła mu w oko?"

Wiele czynników mówiło że moje domysły mogą być prawdziwe. Po pierwsze ogrom czasu spędzali razem, po drugie Ciaran starał się być ciągle blisko niej i po trzecie ta dwuznaczna sytuacja z dzisiejszego ranka. Zacząłem się zastanawiać czy jest to możliwe. Fakt faktem, nie mogłem odmówić dziewczynie niewątpliwej urody, której nie umniejszała nawet opuchlizna i siniec na twarzy, jednak wątpiłem by ładna twarz i zgrabne ciało wystarczyło żeby zawrócić mu w głowie. To musiało być coś innego. Być może Ciaran widział coś, czego ja niedostrzegałem. Doszedłem do wniosku że warto by było dowiedzieć się nieco więcej chociażby dlatego że wcześniej z kobietami łączyły go jedynie przelotne romanse.

Odgłosy szamotaniny usłyszeliśmy zanim weszliśmy do zrujnowanej wioski. Wymieniłem przelotne spojrzenie z Ciaranem, który zrozumiał mnie bez słów. Oboje niemal w tym samym czasie rzuciliśmy się biegiem w stronę źródła dźwięku. Jednak to co zastaliśmy na miejscu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Sprawy przyjęły zgoła inny obrót niż początkowo zakładaliśmy. Alira nie tylko ciągle żyła i była w jednym kawału ale jeszcze obezwładniła Eleyasa. W pewnej chwili dziewczyna odwróciła się w naszą stronę, przez co złapałem z nią dłuższy kontakt wzrokowy. W jej ciemno orzechowy oczach dostrzegłem jednocześnie strach oraz nieopisaną ulgę. Mogłem się domyśleć, że jeszcze przed chwilą gra toczyła się na śmierć i życie. Eleyas czując chwilowe rozproszenie siedzącej na nim Aliry, zaczął się rozpaczliwie rzucać, usiłując zepchnąć ją z siebie. Dziewczyna jednak była na to przygotowana i z impetem ostudziła jego zapały. Gdy jej pięść spotkała się z twarzą Eleyasa dało się po słyszeć chrupot łamanego nosa który po chwili zastąpił przeciągły, pełen bólu jęk mężczyzny, który momentalnie znieruchomiał.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Where stories live. Discover now