Rozdział 38

1.5K 145 98
                                    

- Czemu tu niczego nie ma?! - krzyknęłam zrozpaczona na cały pokój, ciskając trzymaną dotąd w dłoniach książką w ścianę na przeciwko. - To są jakieś bzdety! Nie ma tutaj niczego, co uświadomiłoby mi, jak mam przedostać się do innego wymiaru!

- Musi być jakiś inny sposób. - Próbowała pocieszyć mnie Nathalie, która chwyciła lekturę i zaczęła ją przekartkowywać.

- To była ostatnia nadzieja na powrót tam - odparłam załamana tym faktem, wplątując ręce we włosy i jednocześnie chodząc w kółko. - Boże, zostanę w tym koszmarze już na zawsze. - Przymknęłam oczy, przystając na moment, ponieważ uświadomiłam sobie bolesną prawdę.

- Rye, nie poddawaj się tak łatwo. Wymyślimy coś. Jak nie dziś, to jutro.

Zacisnęłam zdenerwowana zęby, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż ciała, natomiast mój oddech znacznie przyspieszył z przypływu emocji.

- Jutro też na nic nie wpadniemy, pojutrze również! Zanim się obejrzymy, przeleci cały tydzień, miesiąc i... ugh! - Zasłoniłam twarz dłońmi. - Nie mogę siedzieć tu tak długo. Coś się tam dzieje, a ja nie mam pojęcia co! Wiem, że coś złego... i wiem, że muszę tam być, inaczej skończy się to źle. - Westchnęłam. - Boję się, że nawet teraz może być za późno.

- Minęły niecałe dwa dni - powiedziała dziewczyna. - Myślisz, że... ta kobieta coś planuje?

Spojrzałam w dół na swoje stopy, następnie wróciłam wzrokiem do twarzy mojej przyjaciółki, głęboko się zastanawiając nad jej słowami. Ta pinda wepchnęła mnie do portalu, raczej nie zrobiła tego bez żadnego powodu, prawda? Musiał istnieć w tym głębszy sens, choć nadal nie potrafiłam go znaleźć.

- Ja... nie wiem. - odpowiedziałam wciąż zamyślona. - Nie wiem - powtórzyłam smętnie.

- Tak bardzo chciałabym ci pomóc, ale nie mam pojęcia jak - wyznała ze skruchą, podchodząc do mnie bliżej i położyła rękę na moim ramieniu.

Uśmiechnęłam się do niej smutno, co odwzajemniła.

- Pójdę do łazienki - mruknęłam po chwili. Musiałam pobyć chociażby przez kilka minut sama ze sobą.

- Jasne - odparła. - To ja może skoczę po coś do picia? - spytała, na co pokiwałam lekko głową i udałam się w stronę drzwi po drugiej stronie pokoju.

Zakluczyłam za sobą i podeszłam do lustra, wyczerpana tym wszystkim opierając obydwie ręce na umywalce. Wzięłam głęboki wdech, wpatrując się w swoje odbicie. Miałam nieco podkrążone oczy, w których nie było już żadnej nadziei... nadziei na powrót do Ninjago. Wypuściłam powietrze z cichym świstem, zaciskając dłonie i spuściłam bezsilnie głowę.

- Nie dam rady... - Czułam, jak do moich oczu zaczęły napływać łzy. - Gdyby ktokolwiek wskazał mi drogę. Gdyby był ktoś, kto wiedziałby co robić... - wyszeptałam i podniosłam wzrok na lustro. - Jesteś słaba - wymówiłam te słowa z pogardą do samej siebie. Bez problemu mogłam zobaczyć, jak po moim policzku zaczęła powoli spływać łza. - Dlaczego zawsze musisz wszystko spieprzyć? - zapytałam, jednak nie mogłam dostać żadnej odpowiedzi. - Zawsze.

Zsunęłam się w dół i usiadłam, obejmując moje nogi. Położyłam głowę na swoich kolanach, uprzednio uderzając o nie kilka razy czołem.

- Ten wymiar to pułapka - uświadomiłam sobie, przymykając na moment oczy. - Nie da się stąd wyjść. Da się tylko wejść . Ta kobieta w czarnej szacie na pewno o tym wiedziała. - Westchnęłam po raz kolejny, po czym zmarszczyłam brwi. - Ale z niej rura.

Dobra, koniec załamania psychicznego. Nie mogę siedzieć tutaj i wiecznie się nad sobą użalać. Ale co mam począć? Tak naprawdę każde wyjście zostało zasypane przez lawinę niemocy. Co mi pozostało? Nic. Zapowiadało się na to, że zostanę tu już na zawsze. Czy umiałam się z tym pogodzić? W żaden sposób. Musiałam jednak wymyślić jakiś realny plan, a powrót do drugiego wymiaru do takiego nie należał.

Zagubiona | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz