Rozdział 22

2.2K 184 78
                                    

Przez następne kilka dni treningi z Lloydem zmieniły się. Nie były takie, jak wcześniej. Dało zauważyć się zmianę, jaka nastąpiła w blondynie. Oczywiście, nie zmienił się całkowicie, jego dupkowatość wciąż w nim drzemie i budzi się od czasu do czasu... ale nie ja tego doświadczam. Właściwie, to wszyscy chłopcy, a zwłaszcza Jay! Jak o tym pomyślę, to śmiać mi się chce.

Sensei na razie przerwał ćwiczenia ze mną. Powiedział, że na pewno dużo się napracowałam i przerwa będzie u mnie mile widziana.

Tak, więc, nie musiałam dziś wcześnie wstawać. Miałam zamiar spać dzisiaj do jedenastej, bo tak, czy inaczej będę ćwiczyć z Lloydem, ale nie narzekam. Teraz nawet z miłą chęcią przychodzę nad strumyk, by spędzić z nim trochę czasu.

Jedenasta przyszła wcześniej, niż się spodziewałam. Specjalnie nastawiłam sobie budzik.

Przeciągnęłam się, otwierając oczy i sięgnęłam po telefon, ale... gdy próbowałam go chwycić, nie udało mi się.

- No co jest?- spytałam z wyrzutem samą siebie.

Usiadłam i spojrzałam na urządzenie, które nadal dzwoniło. Dałam łapę na ekran i...

Moment... łapę?!

Podniosłam przednią kończynę, oglądając ją ze wszystkich stron.

- Co, do cholery?!

Czym prędzej zeszłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Drzwi na szczęście były otwarte, więc nie miałam najmniejszego problemu.

Dobra, od kiedy blat jest taki wysoki?

Wskoczyłam na niego, by dostać się do lustra. Spojrzałam w swoje odbicie i w prost nie mogłam w to uwierzyć. Byłam najprawdziwszym kotem!

- OK, zachowaj spokój - Powiedziałam do siebie, wciąż wpatrując się w lustro. Nie wytrzymałam.- To jest, kurde, jakiś żart! Tak, mam tą moc mamy, ale chciałabym wiedzieć, kiedy się w coś zamieniam!- Krzyknęłam skołowana.- Przynajmniej nie jestem kamieniem.

Oczywiście moja moc chyba wie o moim pechu, bo moja sierść jest czarna.

Fajny poranek, naprawdę.

- Muszę pójść do mistrza, żeby coś z tym zrobił.

Zeskoczyłam z blatu, kierując się do wyjścia z pomieszczenia.

Nawet nie zjadłam śniadania!

Oby Wu coś z tym zrobił, bo nie chcę do końca życia wpieprzać kociej karmy.

Wyszłam na korytarz. Dzięki Bogu, trochę już zapoznałam się z tym, gdzie znajdują się niektóre pokoje. Tak, więc, ruszyłam na przód, idąc do sensei'a. Wszystko było dobrze, dopóki nie spotkałam na swojej drodze rudego idioty, który szedł w moją stronę. Gdy tylko mnie zobaczył, zatrzymał się zdziwiony, więc ja również się zatrzymałam.

- I na co się gapisz, deklu?- zapytałam zdenerwowana.- Zatkało cię?

- Co tu robi kot?- spytał sam siebie.

Hmm... no nie wiem, może mieszka?

Hej, czekajcie, on mnie nie słyszał?

- Człowieku, powiedziałam coś do ciebie! Głuchy jesteś?

- Dobra, nie miaucz tak - powiedział kompletnie ignorując to, co do niego mówiłam.- Trzeba cię stąd zabrać - dodał, schylając się po mnie.

- Łapy przy sobie!- krzyknęłam.- Nigdzie nie będziesz mnie zabierał!

Odskoczyłam w bok, a chłopak się odsunął. Zaczęłam uciekać, a on ruszył za mną w pogoń.

No bez jaj.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now