Rozdział 20

2.2K 179 70
                                    

- Rye, wstawaj, zaraz będzie śniadanie - Próbowała obudzić mnie moja przyjaciółka.

Zawsze byłam rannym ptaszkiem, jednak wydarzenia z wczorajszego wieczoru sprawiły, że nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, dlatego na słowa Nyi po prostu przekręciłam się na drugi bok, w stronę ściany. Dziewczyna nic nie wiedziała o zaistniałej sytuacji z Lloydem, ponieważ, kiedy wróciłam do pokoju, na szczęście już spała.

Gdy zaburczało mi w brzuchu, westchnęłam ciężko. Powoli wygramoliłam się z łóżka i poszłam z zadowoloną z tego powodu czarnowłosą.

- Akurat teraz, brzuchu?- spytałam na tyle cicho, aby nie usłyszała mnie moja towarzyszka, łapiąc się za brzuch.

Po krótkiej chwili dało się usłyszeć odpowiedź w postaci bulgotania, na co przewróciłam oczami.

Droga do jadalni nie była specjalnie długa, więc szybko znalazłyśmy się na miejscu. Wszystko było już przygotowane i leżało na stole. Wyglądało na to, że przyszłyśmy ostatnie, bo każdy siedział na swoim miejscu gotowy do śniadania, z wyjątkiem pewnego chłopaka o blond włosach, ale chyba wszyscy się do tego przyzwyczaili.

Zajęłam swoje miejsce obok Kai'a i Jay'a. Było by lepiej, gdybym nie musiała siedzieć obok tego dekla, ale przecież pech to moje drugie imię, więc czemu się dziwić? To normalne, że większość rzeczy nie idzie po mojej myśli.

Chwyciłam w rękę widelec, zastanawiając się, co dzisiaj zjesć, aż w moje oczy rzucił się talerz pełen jajecznicy.

O tak.

Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam widelcem do talerza zawierającego właśnie to cudo. Widelec zamiast dotknąć jedzenia, zetknął się z innym widelcem, co wydało cichy brzdęk. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i zaczęłam szukać sprawcy, którym okazał się być pewien rudzielec.

Nasz wzrok się skrzyżował, dlatego zmrużyłam oczy, by dać mu do zrozumienia, że ta jajecznica jest moja. On odpowiedział mi tym samym i tak właśnie zaczęła się nasza walka na widelce. Przyznaję, że to było trochę dziecinne, no ale musiałam jakoś obronić moje przyszłe śniadanie! Znając życie, a dobrze je znam, on pewnie wszystko by zjadł, nawet się nie dzieląc.

Walczyliśmy zacięcie. W pewnej chwili Jay wytrącił mi mój widelec, mówiąc triumfalne "Angard". Nie dałam za wygraną, dlatego z całej siły kopnęłam w nogę jego krzesła, przez co nastolatek przewrócił się razem z nim na podłogę.

Zaczęłam się śmiać pod nosem, podziwiając jego "zwłoki", lecz nie trwało to długo, bo spotkałam się z karcącym wzrokiem mistrza. Mruknęłam zła i pomogłam rudemu wstać. Wzięłam z powrotem mój widelec i już miałam nałożyć sobie trochę jajecznicy, ale talerz był pusty.

Mrugnęłam kilka razy, marszcząc brwi.

- Cole, widziałeś może...

Gdy przeniosłam na niego wzrok, zobaczyłam, jak dosłownie wpieprza jajecznicę.

Westchnęłam zawiedziona, biorąc na talerz sałatkę, jak to zwykle robiłam.

Mój widelec nawet jej nie dotknął, bo przeszkodził mi w tym dźwięk otwieranych drzwi. Ciekawość zawsze bierze górę, więc spojrzałam na wejśćie i zobaczyłam Lloyda.

Wszyscy, jak na zawołanie przerwali konsumpcję swoich śniadań, bo wgapieni byli w jego postać. On bez słowa podszedł do pustego siedzenia, obok siedzącego na przeciwko mnie Cole'a. Zajął je i zaczął przygotowywać sobie jedzenie.

Co... co się właśnie stało?

Patrzyłam na niego zapewne z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.

Mój mózg chyba przestał pracować, bo nawet w myślach nie wiedziałam, co powiedzieć.

Otrząsnęłam się i zjadłam w końcu to śniadanie.

*
Wszyscy ninja stali w tak zwanym pokoju do gier.

- Szczerze? Nie wiem, co powiedzieć - rzekł zdziwony dzisiejszym zjawiskiem przy śniadaniu Cole.- Przez prawie pół roku miał nas gdzieś.

- Przyszedł dzisiaj na śniadanie - Przypomniał Kai.

- A potem pomógł mi i Misako posprzątać ze stołu - dodał Zane.

- Ktoś może wie, czy coś się wydarzyło?- spytała Nya, patrząc na każdego po kolei.- Nie wiem, wczoraj albo kilka dni temu?

Zacisnęłam usta w cienką linię.

Czy to oznacza, że po wczorajszej rozmowie, coś się w nim zmieniło?

Ja... coś w nim zmieniłam?

O Boże, to jest dziwne.

- Rye, może ty coś wiesz?- zadała mi pytanie czarnowłosa.

Wszyscy zebrani spojrzeli się na mnie, jakbym była jakimś winowajcą.

- Yy... cóż - Zrobiłam krótką przerwę, po czym odchrząknęłam.- wczoraj widziałam, jak gdzieś wychodził, więc poszłam za nim i dałam mu trochę do rozumu - Wzruszyłam powoli ramionami.

Zapadła cisza, przez którą trochę zrobiłam się niespokojna.

- I on ciebie posłuchał?- zapytał Jay, podnosząc obydwie brwi do góry w geście zdziwienia.

- No... jak widać?- odpowiedziałam pytaniem, trochę zła.- Chyba, że jesteś ślepy - powiedziałam, podnosząc obydwie ręce do góry.- ale wiesz, radziłabym ci iść do jakiegoś specjalisty. Możesz od razu odwiedzić jakiegoś psychiatrę, na pewno ci to nie zaszkodzi.

Ten obruszony podniósł palec wskazujący do góry.

- A ty...

- Naprawdę będziecie się teraz kłócić?- Przerwał mu czerwony ninja.- Mamy szansę odzyskać Lloyda z powrotem - oznajmił z nadzieją.- Pomożesz nam w tym, Rye?

Wzięłam głęboki wdech, bijąc się z własnymi myślami.

Na pewno tego chcę? Wcale nie muszę tego robić.

Oni potrzebują pomocy.

Niech sami sobie z tym poradzą.

Sami nie dadzą rady.

To ich przyjaciel, nie mój.

Jest osobą, która potrzebuje twojej pomocy.

Wypuściłam powietrze ze świstem.

- Dobra - Mówiąc to, przewróciłam oczami.

Czuję się, jak w jakimś fanfiction.

Chwila...

Maraton czas zacząć! Rozdziały będą o ciupinkę krótsze, ale mam nadzieję, że to nie będzie wam przeszkadzało.

Obym nadążyła xd

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now