Rozdział 29

2.4K 176 211
                                    

Siedziałam w siadzie skrzyżnym na środku placu przed herbaciarnią, próbując się skupić. Poruszyłam niespokojnie ramionami i cmoknęłam niezadowolona, kiedy poczułam, jak jakiś kamyczek wbija mi się w pośladek.

- Przesssstań się ruszać - rozkazał Natrix.

- Ale wszystko mi przeszkadza!- odparłam oburzona, wstając gwałtownie i kopiąc kamyk, który jeszcze przed chwilą sprawiał mi niemały dyskomfort.- To jest bez sensu - mruknęłam bezsilnie.

- Jak powiadał mój dziadek - każdy bezssssenssss ma ssssenssss.

Przewróciłam oczami i ponownie zajęłam miejsce na ziemi, krzyżując nogi.

- Moja mama też musiała tak robić?- spytałam.

- Twoja matka była na o wiele wyższym poziomie niż ty - mówił - zamieniała się w zwierzęta z rozbiegu.

Westchnęłam zmęczona już chyba setną próbą tego ranka. Zamknęłam oczy, rozmyślając nad zwierzęciem, w które chciałabym się zamienić.

Kangur?

Lew?

Może jakaś fajna jaszczurka?

Albo jastrząb.

O tak, zamienię się w jastrzębia!

Będę latać i atakować przestępców z powietrza.

- Dlaczego akurat leniwiec?- usłyszałam pytanie gada.

Natychmiast otworzyłam oczy i podniosłam ręce... albo raczej łapy z długimi pazurami na wysokość twarzy, żeby lepiej im się przyjrzeć. Jednak ta czynność zajęła mi z dobre dwie minuty. Same chęci zrobienia tego szybciej nawet nie pomogły.

- To chyba jakiś żart - powiedziałam załamana.

- Ale chciałaś się w niego zamienić?

- Miał być jastrząb - mruknęłam.

Wąż wybuchł głośnym śmiechem.

- Doprawdy piękny jastrząb - skomentował, kiedy już trochę się uspokoił.

- Ta... cudowny - odparłam - Aż odechciało mi się ćwiczyć. Na razie.

W ślimaczym tempie obróciłam się w lewo i wstałam z zamiarem odejścia.

- Myślę, że łatwiej byłoby ci, gdybyś z powrotem zamieniła się w człowieka - poradził, gdy właśnie wykonywałam jeden krok.

- No tak.

Gdy to zrobiłam, moja stopa, która jeszcze przed chwilą była w powietrzu, gwałtownie znalazła się na ziemi, a ja zaskoczona tą szybkością, omal się nie przewróciłam. Westchnęłam z ulgą, po czym wznowiłam kroki w stronę statku.

- A broń twojego ojca?- przypomniał mi mój zwierzęcy kompan.- Nie chcesz z nią trochę poćwiczyć?

Uśmiechnęłam się kącikiem ust, dalej idąc przed siebie.

- Łuk to ja będę ogarniać później.

*

Zmywałam naczynia, jednocześnie słuchając muzyki z mojego nowego telefonu, a w uszach wetknięte miałam słuchawki. Podrygując, wzięłam następny talerz i w rytmie utworu zaczęłam czyścić go żółtą gąbką.

Mimo słuchawek, usłyszałam huk gdzieś niedaleko mnie, dlatego szybko je zdjęłam i obejrzałam się za siebie.

Stał tam Cole, który właśnie wycierał ręką swoje spocone czoło, a na blacie przed nim stała skrzynka, której wcześniej tu nie było. Tak myślę.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now