Rozdział 24

2.3K 163 66
                                    

Zaczął się następny dzień. Słońce wstało, na roślinach widać było poranną rosę, a z niektórych miejsc wyłaniały się zwierzątka. Tak wyglądało to na skraju lasu, jednak w jego głębi było zupełnie inaczej. Tylko mały skrzat pamiętał czasy, kiedy panowała tam przyjemna atmosfera, ziemię porastała soczyście zielona trawa, na drzewach rosły liście tego samego koloru, a wokół mieszkały wszelakie stworzenia. 

To miejsce było niegdyś pełne życia... a teraz?

Stworek westchnął przygnębiony, wspominając to wszystko i ruszył dalej przed siebie. Gdyby tylko mógł cofnąć czas i zapobiec tej zmianie, to miejsce wciąż byłoby tak piękne, jak kiedyś. Szkoda, że nie posiadał takiej mocy.

O czym on myślał? Przecież ma zadanie do wykonania! Jak mógł o tym zapomnieć?

Czereśniowłosy zatrzymał się. Jego oczom ukazał się budynek herbaciarni mistrza Wu oraz statek ninja, co trochę go zdziwiło. Tak krótko zajęła mu podróż tutaj? No cóż, nie ma się co zastanawiać, trzeba działać. Na tę okazję przyniósł ze sobą kilka swoich sprzętów, które schował do worka, dlatego też zajrzał do niego i wyjął niektóre z nich, obmyślając w głowie plan, a nawet kilka...

*

Człowieczek musiał poczekać trochę, aż będzie jakaś sytuacja, w której nastolatkowie będą sami, dlatego przeczekał w krzakach kilka godzin, siedząc na jednym z kamieni. Był tak znudzony, czuł, że zaraz zaśnie, lecz dzielnie pilnował, aby na to nie pozwolić. Co chwilę głowa opadała mu na konar drzewa, a oczy same mu się zamykały. Już miał odpłynąć, kiedy nagle usłyszał odgłosy walki.

Zerwał się więc, sprawdzając po kryjomu, kto to. Widząc dwójkę oczekiwanych przez niego nastolatków, wyjął z worka jeden ze swoich wynalazków. Służył on do podnoszenia czego tylko się chce bez największego problemu.

Stworzył to bardzo dawno. Nie oszukujmy się, nie był największych rozmiarów, musiał sobie przecież jakoś radzić.

Wiedział, że podnosiciel (bo tak nazwał maszynę) go nie zawiedzie.

Ustawił przyrząd w kierunku dziewczyny, która powaliła właśnie chłopaka na ziemię i nacisnął odpowiedni przycisk.

Tak, jak się spodziewał, urządzenie go nie zawiodło, jednak zamiast podnieść blondynkę, to on zaczął unosić się w górę. Był tak zmęczony, że nie zauważył, że źle złapał za wynalazek. Nie dość, że użył tego na sobie, to w dodatku coś się zacięło i nie mógł tego wyłączyć, przez co skrzat wleciał w koronę drzewa, pod którym wcześniej siedział.

Uderzył w guzik najmocniej, jak tylko potrafił, co zadziałało. Na chwilę stanął w powietrzu, po czym spadł na ziemię, wydając z siebie krótki krzyk. Z szeroko otwartymi oczami, znalazł się w pozycji siedzącej. Spojrzał na swój podnosiciel i nieco zdenerwowany cisnął nim w kierunku drzewa. Ten jednak odbił się od jego kory i spotkał się z twarzą stworka.

Tego dnia i Lloyd i on zostali pokonani.

Ten pierwszy przez dziewczynę, a drugi przez swoje własne dzieło.

*
Skrzat podsłuchał, że Rye ma w planie podmienić nadzienie w czekoladkach i dać je Lloydowi. Nie miał pojęcia, dlaczego ona tak się narażała. Przecież ten chłopak, to prawdziwy demon, a ona tak po prostu igra sobie ze śmiercią.

Był tu już kilka dni, zdążył nieco poznać tą zaborczą, stawiającą na swoim blondynkę i wiecznie wściekającego się, zielonego ninja, który czasem był nie do okiełznania. Według niego razem tworzyli mieszankę wybuchową. To sprawiło, że jeszcze bardziej rozmyślał nad tym, jak ma ich złapać.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now