Rozdział 12

2.4K 189 120
                                    

Minął tydzień odkąd zaczęłam chodzić na poranne treningi. Codziennie budzę się wpół do szóstej, jem śniadanie, ubieram się i przychodzę na plac, gdzie czeka na mnie sensei.

Wszystko niby ładnie, pięknie, ale... chciałabym w końcu nauczyć się czegoś sensownego! Na przykład umieć już walczyć, używać mocy, czy coś. Mistrz ciągle poddaje mnie ćwiczeniom, które moim zdaniem nie mają żadnego znaczenia. 

No bo jak kiedyś przyda mi się do życia medytacja na brzegu rzeki? 

Jedno słowo...

Nuda!

Na szczęście dziś mam dzień wolny i mogę trochę odpocząć. Przydałoby się też ogarnąć nieco to miejsce. 

Niegubienie się z mojej strony zawsze mile widziane.

- Czyli tak... tu jest kuchnia, a tam salon - mruknęłam pod nosem, starając się zapamiętać rozmieszczenie pomieszczeń w statku. Przeszłam przez korytarz - Tu jest pokój Wu i tej kobiety - Popatrzyłam na drzwi umieszczone naprzeciwko siebie. Zrobiłam kilka kroków w przód - a tu są pokoje chłopców. OK! Mam nadzieję, że nie zapomnę. 

Postanowiłam zrobić coś zdrowego i wyjść na dwór. 

Ostatnio moim ulubionym miejscem jest właśnie rzeczka płynąca za herbaciarnią. Szum wody jest taki uspokajający.

Może medytacja nie za bardzo mnie interesuje, ale dzięki temu, że mistrz chce mnie jej uczyć, poznałam tą oazę spokoju. Oprócz rzeki, znajduje się tam także drzewo wiśni, pod którym lubię przesiadywać. 

Szłam więc powolnym krokiem, nucąc jakąś wymyśloną przez siebie melodię pod nosem. 

Nic złego mnie dzisiaj nie spotka. To będzie szczęśliwy dzień!

- Dokąd to się wybierasz?- Usłyszałam za sobą.

Nie, tylko nie on.

Dlaczego ten wymiar się na mnie uwziął? Niech znajdzie sobie kogoś innego do gnębienia! Mam dosyć!

Niespokojna zacisnęłam usta w cienką linię i odwróciłam się w stronę głosu. Blondyn stał oparty o ścianę z założonymi rękoma na klatce piersiowej, a na jego twarzy widniał kpiący uśmieszek. Gdy tylko go zobaczyłam, wzięłam głęboki wdech i gwałtownie wypuściłam powietrze nosem.

- Nie twoja sprawa. 

- Właściwie, to moja. Bo wiesz - Odepchnął się od ściany i zaczął podchodzić bliżej.- mieszkamy w tym samym statku... i jakby nie patrzeć, to jest moja sprawa, bo jesteś naszym "gościem" - Zrobił apostrof rękoma, będąc tuż przede mną.

- Doprawdy urzekła mnie twoja wypowiedź - powiedziałam, udając powagę, a na koniec pokiwałam głową.- Nie mam ochoty się z tobą zadawać, więc sobie pójdę - odparłam i uśmiechnęłam się szeroko, a ten uniósł jedną brew do góry.

Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam iść w stronę rzeczki.

- Mam dla ciebie propozycję. 

Zatrzymałam się, marszcząc brwi i z powrotem znalazłam się twarzą do chłopaka, więc ten kontynuował.

- Wiem, że chcesz nauczyć się czegoś więcej niż oferuje mój wujek - wyznał, a ja zaczęłam słuchać uważniej.- Umiem bardzo dużo. Oprócz niego, uczyłem się jeszcze u kogoś innego - oznajmił i podszedł bliżej.- Proponuję ci układ. 

- No ta... nie ma nic za darmo - mruknęłam.

Zwłaszcza od niego. Nie spodziewałabym się przecież, że z własnej, nieprzymuszonej woli będzie chciał mi pomóc.

Zagubiona | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz