Rozdział 21

2.3K 182 131
                                    

Po naszym zebraniu, razem z Nyą poszłyśmy do miasta, żeby kupić mi w końcu jakieś ubrania i telefon przy okazji, bo przecież nie będę do końca życia nosiła ubrań czarnowłosej, co nie?

Dlatego właśnie chodzimy po galerii pełnej sklepów. Na początku załatwiłyśmy mi telefon. Tak bardzo się cieszyłam, że ponownie mogłam mieć to urządzenie. Smutne było tylko to, że miałam taki duży rekord w Color Switch, tyle przeszałm poziomów! Mam tylko nadzieję, że w tym wymiarze też są jakieś fajne gry, godne tej, którą miałam.

Z ubraniami nie było najmniejszego problemu. W moim świecie zwykle nosiłam spodnie, zdarzało się również, że miałam na sobie jakąś spódniczkę. Kupiłam ich kilka. Zaopatrzyłam się również w trzy bluzy, koszulki różnego rodzaju, buty i inne, mniej ważne rzeczy oraz... och, czarną, skórzaną kurtkę. Gdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że jest przeznaczona dla mnie. Zawsze o takiej marzyłam!

Dlatego Johnsonowie niech się walą! Nigdy nie chcieli mi jej kupić.

Szłam szczęśliwa obok mojej przyjaciółki, trzymając w rękach mnóstwo toreb. Tyle ich było, że nawet Nya musiała mi pomóc. Miałyśmy wracać do domu, gdy nagle zobaczyłam Lloyda wychodzącego z jakiegoś sklepu. Poinformowałam o tym dziewczynę i obydwie schowałyśmy się za stojącą niedaleko roślinką, przez co niektórzy patrzyli na nas, jak na nierównoważone psychicznie.

- Co on tu robi?- spytała siebie zielonooka, jednak mogłam to usłyszeć.

- A bo ja wiem? Czasem dziwnie się zachowuje - odparłam, przyglądając mu się bardziej i dostrzegłam, że niesie coś w ręce.- Co on trzyma?

Nastolatka klęcząca obok mnie również wytężyła wzrok, a następnie odpowiedziała mi zdziwiona:

- Lampion.

- Cóż, może...- Próbowałam coś zasugerować, ale nie miałam żadnego pojęcia. Bo co on mógł robić z tym lampionem? Dobra, wypuszczać w powietrze, bo to się w nimi robi, ale po co?- Dobra, nie wiem - powiedziałam obojętnie.- później się zobaczy.

- No weź, pośledźmy go!

- Ta... niczym Sherlock Holmes i John Watson - rzuciłam, przewracając oczami.- Nie chce mi się teraz bawić w detektywa - dodałam szybko, zanim zdążyła mnie zapytać co to za ludzie, których wymieniłam.

- Och, no proszę!

- Nya, nudzi ci się?- spytałam trochę niemiło.- Poza tym, mamy kupę zakupów.

Dziewczyna zamilkła. Mogłam również zobaczyć jej nieco smutną minę.

- Dobra - Zgodziłam się, przeciągając samogłoski.

Ta ucieszona, chwyciła mnie wolną dłonią i pociągnęła za sobą.

*
- Widzisz? Nic z tego nie wynikło - oznajmiłam dziewczynie, będąc już w naszym pokoju.- Po prostu poszedł do domu.

- Narzekasz. Było fajnie.

- Bo śledzenie Lloyda, który wraca do statku jest takie interesujące - stwierdziłam, nie szczędząc sarkazmem.

Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni, sprawdzając godzinę, na co westchnęłam.

- Za chwilę mam trening z mistrzem - mruknęłam niezadowolona.

Dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Zawsze odbywały się wcześnie rano.

- Tak, ale dzisiaj Wu powiedział, że poćwiczymy trochę później. Boję się, że przez to spóźnię się na trening z Lloydem - skończyłam i zacisnęłam usta w cienką linię.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now