Rozdział 14

2.6K 188 148
                                    

Minęły dwa tygodnie odkąd uczę Lloyda, a on mnie. Chociaż on raczej by powiedział, że po prostu mu pomagam, a to on mnie naucza, niczym "profesjonalny sensei". Każdego dnia mam najpierw trening z Wu, który głównie uczy mnie teorii, co uważam za nudne. Potem jem śniadanie, robię sobie krótką drzemkę, no i niestety dochodzi wtedy dwunasta, więc muszę się spieszyć, żeby Lloyd nie marudził mi nad uchem podczas lekcji.

Szczerze? Niby obydwaj są ze sobą jakoś spokrewnieni, ale to zupełnie dwa, różne światy!

Mistrz jest chodzącą oazą spokoju, niczym tysiąc mnichów medytujących na polanie posłanej kwiatami.

A Lloyd?

Lloyd to pieprzony wulkan, co chwilę wypluwający lawę. Głównie na mnie, bo niby na kogo, skoro to ja prawie całe dnie spędzam z nim czas?

Nya wpakowała mnie w niezłe bagno, nie powiem. Nie mogłam jej, kurczę, odmówić? Powiedzieć zwykłe "Nie"? Na co mi to było, ja się pytam! Mogłam najzwyczajniej w świecie uczyć się tej teorii. Walczyć już trochę umiem. Ale nie, nudziłam się.

Bo wcale nie umieram z przemęczenia.

Wcale!

Ja nawet nie narzekam na ćwiczenia, bo są według mnie całkiem praktyczne i nawet łatwe, ale chłopak zawsze coś znajdzie, choćby najmniejszą niedoskonałość.

Na przykład:

"Co tak krzywo? Masz stać prosto, pokrako."

"Lewa noga bardziej do przodu. Tylko nie zrób przypadkiem szpagatu."

"Ja się dziwię, że cię chcieli na tych zajęciach judo. Nawet rąk trzymać poprawnie nie umiesz."

Całe chęci do życia ulatują w dziesięć sekund po rozpoczęciu z nim lekcji. Wtedy mojej głowie istnieje tylko myśl, czy jak walnę się plackiem na ziemię, to może uzna mnie za martwą i nareszcie zostawi w spokoju.

Raz spróbowałam.

Nie wyszło.

- Skup się!- Stanowczy głos nastolatka przywrócił mnie do tej fatalnej rzeczywistości, dlatego potrzasnęłam szybko głową i spojrzałam na niego ze znudzeniem wymalowanym na twarzy.

Mruknęłam pod nosem coś niezrozumiałego nawet dla mnie i powróciłam do ćwiczeń.

Od paru dni uczę się jakiejś dziwnej techniki walki. Wydaje mi się, że chyba tak głównie walczą w tym wymiarze. Niektóre ruchy są podobne do ruchów judo, ale to tylko podobieństwo, bo są jeszcze bardziej rozwinięte i trudniejsze. Mniej więcej łapię to i owo, lecz pan Mogę Wszystko jak zwykle musi się czegoś uczepić.

"Robisz to źle. To też robisz źle."

Och, wal się.

- Na dzisiaj koniec - wymówił te słowa, na które czekałam chyba nieskończoność.

- Wreszcie!

Cała energia w moim ciele magicznie powróciła i z całych, swoich sił pobiegłam w stronę statku. Z wielkim uśmiechem na twarzy weszłam do pokoju, który dzielę z Nyą. O dziwo nie zastałam jej w środku. Zwkle czytała książkę albo robiła coś na swoim laptopie. Istniała jeszcze opcja, że może majsterkuje przy swoim robocie lub jakimś innym sprzęcie, ale nie widziałam jej na zewnątrz.

Na pewno się znajdzie. Nie jest mną, żeby się zgubić.

Wskoczyłam na swoje łóżko, co już było tu moim zwyczajem i zanurzyłam się w pościeli.

W sumie powinnam trochę się odświeżyć po treningu, ale łóżko jest takie miękkie.

Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi i po prostu przymknęłam powieki, jednocześnie przytulając się do poduszki.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now