Rozdział 16

2.5K 178 186
                                    

Obydwoje jakoś wygramoliliśmy się ze strumyka, będąc przemoknięci do ostatniej nitki.

Podsumowując...

Dałam mu cukierka, który prawie wypalił mu język, wepchnęłam go do wody, a ten zamiast mnie zabić, zaśmiał się z mojego komentarza. Cóż, ciekawie, nie powiem. Pomijając już fakt, że, heh, gonił mnie przez dobre kilka minut z chęcią mordu. Czemu mnie nie zabił? To jest pytanie, które będzie dręczyć moją egzystencję przez następne dni i noce.

Złapałam za skrawek swojej mokrej koszulki i wykręciłam, tym samym pozbywając się pewnej części wody.

Jak tak dalej pójdzie, Nya nie będzie chciała mi pożyczyć więcej ubrań... a jak poproszę ją kiedyś o strój kąpielowy, to zapewne spyta się na co mi, skoro już dwa razy wykąpałam się w rzece w zwykłych ciuchach.

Gorzej już raczej nie będzie.

Dzisiejszy limit pechu został wyczerpany, jak mniemam.

- Przez ciebie straciliśmy lekcję - odezwał się do mnie blondyn, stojący tuż obok.- Jutro będziemy ćwiczyć dłużej - oznajmił mi ze złośliwym uśmieszkiem zagłady na twarzy.

OK, to nie jest aż takie złe, da się wytrzymać, uda mi się.

Nic i tak nie pobije tego, że mam jego zdjęcia, na których wygląda, jak dusząca się, czerwona ryba.

Moje szczęście nie trwało długo, gdy uświadomiłam sobie, że telefon ze zdjęciami miałam cały czas przy sobie.

Nawet wtedy... kiedy wpadłam do wody z tym idiotą...

Przerażona otworzyłam szerzej oczy, a moja mina pewnie wyrażała w tej chwili więcej niż tysiąc słów. Dotknęłam miejsca, gdzie zwykle chowałam telefon, czyli lewa kieszeń z przodu moich spodni. Rzeczywiście, był tam! Najszybciej jak tylko mogłam, wyjęłam go z kieszeni i zaczęłam oglądać ze wszystkich stron.

- Mój telefon!- krzyknęłam rozpaczliwie.- Nie!

W tle oczywiście słychać było perfidny śmiech Lloyda.

*

- Boże, dobij mnie, błagam - mruknęłam pod nosem już chyba po raz tysięczny tego wieczoru.

Stałam przy stole, gdzie leżał mój telefon po wpadnięciu do wody. W ręce trzymałam suszarkę do włosów, którą dała mi Nya i starałam się jakoś przywrócić urządzenie do świata żywych. Oczywiście, zanim podjęłam się tej czynności, musiałam rozłożyć komórkę na części, żeby suche było również wnętrze. Zwłaszcza ono.

- Nie załamuj się tak, to tylko telefon - powiedziała leżąca na swoim łóżku czarnowłosa, która właśnie czytała jakąś książkę.

- Nie wiesz, jak bardzo się mylisz!- stwierdziłam rozjuszona, kierując na sekundę suszarkę w stronę okna, kiedy gestykulowałam rękoma.- Wiesz, co ja tam mam? Zdjęcia Lloyda, które go skompromitują!- wyjaśniłam.- Muszę. Je. Mieć - oznajmiłam, posyłając dziewczynie zdeterminowane spojrzenie.

Ta przewróciła następną kartkę i popatrzyła w moją stronę.

- Nie posuwasz się trochę za daleko?

- Hmm... niech się zastanowię - Udałam, że nad czymś poważnie myślę, patrząc w sufit, jednocześnie dalej susząc telefon.- Nie?

Zielonooka oderwała wzrok od lektury, posyłając mi błagalne spojrzenie.

- Rye, proszę cię...

- To bez sensu!- krzyknęłam nagle, wyłączając sprzęt, który trzymałam w dłoni i odłożyłam go na stół.- Co za szajs.

Zagubiona | NinjagoWhere stories live. Discover now