Rozdział 6

3.4K 229 432
                                    

Po prostu kocham tego fanarta ❤❤❤👆

Poczułam, jak promienie słońca zaczynają łaskotać mnie po twarzy, więc przewróciłam się na drugi bok. Jednak zamiast wciąż leżeć w łóżku, z hukiem znalazłam się na podłodze.

Wydałam z siebie cichy jęk i naciągnęłam bordową kołdrę na głowę, po to, by powrócić do snu.

Chwila... bordową kołdrę? Zawsze miałam niebieską pościel!

Zrzuciłam ją z siebie, znajdując się w pozycji siedzącej. Zamrugałam kilka razy, rozglądając się wokół, a kiedy zrozumiałam, że to, co spotkało mnie w ciągu tych kilku dni nie było jakimś dziwnym snem, natychmiast poderwałam się do góry.

Zrobiłam pierwszy krok do przodu. Daleko nie zaszłam, ponieważ nogi zaplątały mi się w kołdrze i zaliczyłam dzisiaj już drugą glebę.

- Coś czuję, że to będzie mega pechowy dzień - mruknęłam pod nosem i wstałam z ziemi, otrzepując się z brudu, po czym wyszłam z pokoju.

Nagle zza rogu wyszła kobieta, którą widziałam wczoraj za ladą w herbaciarni.

- Och, już wstałaś. Świetnie. Właśnie mamy jeść śniadanie - oznajmiła z uśmiechem, gdy tylko mnie zobaczyła.

- Śniadanie?- spytałam z dozą niepewności.

- Czyżby czegoś takiego nie było w twoim wymiarze?

- Ja... nie. To znaczy jest, ale - nie dokończyłam, bo ona złapała mnie za ramię i zaczęła prowadzić w jakieś miejsce.

Czemu tu nigdy nie mogę dokończyć tego, co mówię?

Po chwili stałyśmy przed papierowymi drzwiami, tak jak w tych wszystkich świątyniach w Japonii. Moja towarzyszka rozsunęła je.

Za nimi znajdowało się pomieszczenie z długim, drewnianym stołem, na którym było już porozstawiane jedzenie, a przy nim siedzieli już chyba wszyscy mieszkańcy tego statku.

Wraz z otwarciem drzwi, każdy spojrzał się na naszą dwójkę, głównie na mnie. Chłopcy których wczoraj poznałam, czyli droid i czarnowłosy uśmiechnęli się w moją stronę. Chciałam odwzajemnić gest, jednak zamiast tego uniosłam obydwie brwi do góry, kiedy zobaczyłam, że ten drugi ma buzię całą wypchaną jedzeniem.

A myślałam, że on jest najdojrzalszy z nich wszystkich.

Od dziś uważam, że to ten robot.

Jeden z chłopaków, którego jeszcze nie miałam okazji spotkać, posłał mi zdziwione i pełne niezrozumienia spojrzenie.

- Proszę, usiądź - szepnęła stojąca obok mnie kobieta.

Z wielką niechęcią wykonałam jej prośbę i usiadłam na puste, jakby czekające specjalnie na moją osobę miejsce. Siedziałam obok chłopaka z brązowymi, nieogarniętymi włosami, które sterczały chyba w każdą możliwą stronę oraz niebieskookiego, którego widziałam wczoraj.

Dwójka ninja nie zwracała na mnie większej uwagi, czasami tylko uśmiechała się szeroko w moją stronę. Mia gdzieś zniknęła, a ta kobieta sobie poszła, więc zostałam sama na pastwę okrutnego losu. Czułam na sobie wzrok pozostałych dwóch uczniów mistrza.

Zacisnęłam usta w cienką linię, wiedząc jak bardzo jestem teraz w dupie.

Dlaczego, życiu? Dlaczego ten wymiar? Nie mogłam trafić do krainy wiecznego szczęścia, gdzie spełniają się marzenia i każdy jest dla siebie miły?

Nie mogłam, do jasnej cholery?!

Westchnęłam ciężko i nałożyłam sobie na talerz jakąś sałatkę. Chwyciłam w rękę widelec i wzięłam kęs.

Zagubiona | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz