Serena POV
Następne dni wyglądały bardzo podobnie. Postępując według porad siostry Joy codziennie razem z grupą odwiedzaliśmy pobliskie okolice i powoli oswajaliśmy stworka. Jak na razie dalej czuł się najlepiej w moim towarzystwie. A raczej czuła, gdyż okazało się, że to dziewczynka. Opieka nad nią przypominała mi trochę zajmowanie się Sylveonem za czasów bycia Eeveem. Różnica jednak polegała na tym, że u niej było to spowodowane nadmierną nieśmiałością, a tutaj problem jest trochę głębszy. Tak jak postanowiłam chcę jej pomóc razem z Satoshim. Siedzieliśmy na kocu rozwiniętym na trawniku. Hikari i Dent mieli dołączyć do nas chwilę później ponieważ poszli do sklepu po coś do zjedzenia. Swablu spał cichutko na moich kolanach. Satoshi czyścił Pokeballe, siedząc obok mnie. W pewnym momencie spojrzał na Pokemona.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Szczęściara- wypalił dalej patrząc na stworka.
-Hm?
Po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.
-Nie mów, że jesteś zazdrosny?- zachichotałam pod nosem.
-Coś ty...- odparł sarkastycznie.
Czułam jak letni wiaterek porusza moje włosy. Zamknęłam oczy, w tym samym czasie lekko przeczesując palcami chmurzaste skrzydła Swablu. Jeśli ktoś się kiedyś zastanawiał czy ich skrzydła są tak puszyste na jakie wyglądają to moja odpowiedź w tej sprawie brzmi- definitywnie. Nawet sierść Braixen im nie dorównuje. Muszę przyznać, że ten Pokemon jest nie tylko piękny zewnętrznie ale i niebywale silny wewnątrz. Po tym co przeżyła robi tak szybkie postępy jeśli chodzi o kontakt z światem zewnętrznym. Oczywiście dalej boi się dotyku kogokolwiek oprócz mnie ale nie trzęsie się już przez cały czas. Odnoszę to jako nasz pierwszy, mały sukces. Z dnia na dzień co raz lepiej też je. Jednak w dalszym ciągu pozostaje jeden problem- mój konkurs. Odbywa się on jutro. Tylko, że sytuacja niezbyt pozwala mi na wzięcie w nim udziału. W końcu Swablu nie zostanie z kimś innym niż ze mną. Można by było stwierdzić, że to w końcu Pokemon i istnieje jeszcze Pokeball ale niestety nie w tym przypadku...Jej starego Pokeballa ma wcześniejsza właścicielka. Ta nie wypuściła Swablu oficjalnie więc na razie nie można jej schować do innego z nich. Westchnęłam głęboko.
-Hm? Co jest?- zapytał chłopak przecierając ściereczką Pokeballe.
-Co do mojego konkursu...
-A właśnie! Wymyśliłaś coś?
-Niestety nie...Tak sobie myślę, że będzie jeszcze pełno takich okazji więc jestem w stanie się dla niej poświęcić i po prostu nie brać w nim udziału- pogłaskałam również śpiącego koło mnie Pikachu.
-Co ty? Mówisz serio?
Kiwnęłam twierdząco głową, wymuszając lekki uśmiech. Oczywiście, ze bardzo mi na tym zależy i chciałabym wziąć w nim udział ale nie kosztem zdrowia psychicznego Swablu.
-Myślę, że to najlepsze wyjś...- nie zdążyłam dokończyć gdy usłyszałam głośny hałas.
Po chwili wszędzie znajdował się ciemny dym, przez który ciężko się oddychało. Poczułam jak ciężar z moich kolan znika w skutek czego serce prawie mi stanęło. Słychać było głosy naszych Pokemonów. Gdy zasłona dymna opadła od razu wszystko się wyjaśniło.
YOU ARE READING
Amour in Hoenn💙🎀
FanfictionHistoria ma miejsce po wydarzeniach z anime Pokemon XYZ. Serena ląduje na lotnisku w Hoenn, a Satoshi spędza czas w Kanto po nieudanej lidze w Kalos. Jak potoczą się losy tej dwójki? Opowiadanie różni się w kilku aspektach od anime (wszystko będę tł...