#38

566 34 29
                                    

Satoshi POV

Hilbert pomógł mi opatrzyć większość ran. Jedyne co zostało to bandaż na prawej ręce.

-Nie jest złamana, ale dosyć potłuczona. Ograniczaj ruchy bo się pogorszy.

-Dzięki- odparłem.

Nie powiem, zdziwił mnie swoim zachowaniem. To, że wpuścił mnie do siebie bez problemu to jedno ale nie spodziewałem się pomocy w opatrywaniu ran czy dawaniu rad na temat ich leczenia. Może poza swoim skłonnym do ciągłego flirtu charakteru nie jest, aż taki zły na jakiego cały ten czas się wydawał? Tylko pytanie skąd on wie takie rzeczy dotyczące medycyny. Postanowiłem się dowiedzieć oczywiście pod warunkiem, że mi odpowie.

-Skąd ty wiesz takie rzeczy?

-Co? Aa...moja mama jest pielęgniarką.

Wow. Imponujące.

-Pracuje w szpitalu w Unovie. Od zawsze spędzała w pracy dużo czasu więc nie znam jej tak dobrze jak mojego tatę. Ale szanuję jej ciężką pracę. W końcu robiła i w dalszym ciągu robi to dla dobra naszej rodziny.

Dziwne uczucie. Czułem się jakbym rozmawiał z kimś kompletnie innym. Nie spodziewałbym się tak dojrzałej rozmowy z Hilbertem. Chciałem wgłębić się w jego temat bo mnie to zainteresowało jednak coś mi przerwało. Usłyszałem głośne kroki na korytarzu a po dosłownie sekundzie otwierające się z całej siły drzwi. Zamurowało mnie. Serena stała zmachana w przejściu. Jednak od razu jej twarz zbladła. Wiedziałem, że jest w pobliżu ale nie spodziewałem się jej tak nagłego wpadnięcia. Jej dłonie powędrowały na twarz zakrywając tym samym usta.

-Satoshi...Co Ci się stało?

-Serena mówiłam zaczekaj!- wbiegła za nią Hilda. Po wejściu jej twarz przybrała podobny do jej poprzedniczki wyraz.

-Nic takiego. Wyjdę z tego- podsumowałem krótko.

Podjąłem decyzję co do naszego związku jednak miałem zamiar porozmawiać z nią o tym na osobności. W takim razie chyba zmiana planów. Chcę już to z siebie wyrzucić i tyle. 

-Serena musimy pobyć trochę na osobności. Doszedłem do wniosku, że po ostatnich wydarzeniach to najlepsza opcja.

-Co?

Wstałem o ostatkach sił w celu pójścia do naszego wcześniejszego pokoju.

-Mówiłem, żebyś się nie nadwyrężał!- skomentował znajomy.

-Brzmisz jak moja mama- odpowiedziałem.

Spojrzałem na dziewczynę lekko chłodnym wzrokiem. Stała na środku pokoju w dalszym ciągu zakrywając twarz.

-Przepraszam- poprosiłem o zrobienie mi miejsca, co ta bez żadnej innej reakcji uczyniła przesuwając się w bok.

Po wejściu do pokoju spakowałem wszystkie swoje rzeczy do plecaka. Po chwili usłyszałem głosik mojego partnera. Po obróceniu się zobaczyłem jak entuzjastycznie biegnie w moją stronę. W ostatnim momencie wskoczył mi w ramiona. Wtuliłem go delikatnie w siebie.

-Stęskniłeś się?- zapytałem.

Ten jednak był zainteresowany czymś innym. Spoglądał lekko ciekawskim i zmartwionym wzrokiem na moje bandaże.

-To nic nie martw się- upewniłem go.

-Satoshi...- usłyszałem cichy głos.

Moja dziewczyna? Nie wiem czym teraz dla siebie jesteśmy. Zależy mi na niej ale w ten sposób ją tylko zraniłem. Nie jestem godzien miana ,,jej chłopaka".

Amour in Hoenn💙🎀Where stories live. Discover now