Serena POV
Po powrocie do centrum Pokemonów tamtego dnia miałam naprawdę dużo myśli w głowie. Nie mogłam zasnąć. Leżąc w łóżku przed snem cały czas wyobrażałam sobie tą samą scenę.
Kocham Cię
Te dwa słowa tak namieszały w mojej głowie, że nie mogłam się skupić na niczym innym. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Też go kocham. Byłam całą sytuacją tak przejęta, że mu nie odpowiedziałam ale moje uczucia w stosunku do niego są takie same.
*następnego dnia*
Z samego rana ruszyliśmy w stronę miasta o nazwie Mauville. Nie był to jakiś znaczący punkt w naszej podróży, gdyż nie ma tam żadnego konkursu Pokemon, ani nic podobnego co przykuło by naszą uwagę. Jednak samo miejsce musimy przejść aby znaleźć się w kolejnym mieście więc czemu nie. Poza tym znalazłam dużo informacji na jego temat.
-Miasto to w większości znane jest z swojej bardzo dobrze rozwiniętej technologii. Znajduje się też tam duża ilość różnorodnych sklepów, w których można zakupić prawie wszystko co potrzebuje młody trener Pokemon!- przeczytałam z mojego informatora
-Brzmi całkiem nieźle- odparł mój chłopak (dalej nie mogę uwierzyć jak pięknie to brzmi)
-Jak myślisz kiedy w końcu Pokemon wykluje się z jaja?- zadałam pytanie wpatrując się w żółtą skorupę
-W sumie to sam nie wiem...Mam tylko nadzieję, że niedługo
-Ja też. Jestem ciekawa jak będziesz wyglądać Xion (imię czyta się jako ,,szijon")
-Xion?
-Nazwałam tak jajo. Mam nadzieję, że się nie złościsz. W końcu jeszcze nie zadecydowaliśmy kto zaopiekuje się Pokemonem po wykluciu...
-Nie no nie jestem zły. Po prostu się zdziwiłem. A imię mi się podoba. Jest oryginalne i bardzo ładne- uśmiechnął się
-Cieszę się, że Ci się podoba
Szliśmy wzdłuż ścieżki już przez dość długi czas. W pewnym momencie usłyszeliśmy jakiś krzyk. Automatycznie razem zaczęliśmy biec w stronę, z którego wywodził się dźwięk. Po przeciśnięciu się przez ciasne krzewy naszemu widokowi ukazał się duży Pokemon przypominający smoka.
Miałam w zamiarze wyciągnąć mój Pokedex i dowiedzieć się czegoś o nim ale gdy ten odwrócił wzrok w naszą stronę zauważyliśmy coś niepokojącego. Na ziemi koło Pokemona siedziała skulona jakaś osoba. Szybko zareagowaliśmy.
-Greninja wybieram Cię!- Satoshi przyzwał stworka-Serena pilnuj jaja. Ja zajmę się Salamencem a ty sprawdź co z tym chłopakiem!
-Dobra!
-Wodny Shuriken!- atak trafił w Pokemona
Salamence huh? Więc tak musi się nazywać. Satoshi zna o wiele więcej gatunków Pokemonów niż ja i to mi bardzo imponuje. Podbiegłam do osoby, która jeszcze chwilę temu była w wielkim niebezpieczeństwie. Ostrożnym ruchem odłożyłam jajo Pokemona na trawie i zaczęłam zadawać pytania:
YOU ARE READING
Amour in Hoenn💙🎀
FanfictionHistoria ma miejsce po wydarzeniach z anime Pokemon XYZ. Serena ląduje na lotnisku w Hoenn, a Satoshi spędza czas w Kanto po nieudanej lidze w Kalos. Jak potoczą się losy tej dwójki? Opowiadanie różni się w kilku aspektach od anime (wszystko będę tł...