- On ma rację, nie musisz się martwić - zabrał głos Natrix.

Otworzyłam szerzej oczy, patrząc na węża i prędko odsunęłam się od chłopaka.

- Czy ty musisz... ugh! - zwróciłam się zirytowana do gada.

- Czyżbym w czymś przeszkodził? - zadał pytanie, przekrzywiając lekko głowę.

Pożałuje tego.

- Rye, co się stało? - spytał zdezorientowany moją nagłą reakcją Lloyd.

Zacisnęłam usta w cienką linię, powoli odwracając głowę w jego kierunku.

- Nic. Po prostu... ta głupia parówa mnie wkurzyła - powiedziałam, zerkając w stronę zwierzęcia.

- Wiesz, że rozumiem mowę ludzi, prawda? - Usłyszałam go.

Przewróciłam oczami.

- Tak czy inaczej, nic nie zrobiłeś... raczej - zaczęłam plątać się w słowach.- Nie raczej, tylko na pewno... to było miłe... znaczy... uch. - Uderzyłam załamana ręką w swoje czoło.

Czemu ja się muszę tak pogrążać?

- Hej, Lloyd, to jak? - Znikąd zjawił się Cole, który znienacka klepnął go dosyć mocno w plecy, na co chłopak syknął cicho pod nosem, posyłając czarnowłosemu groźne spojrzenie.

- Co jak? - zadałam pytanie, unosząc jedną z brwi do góry.

W środku byłam niezmiernie wdzięczna Cole'owi, że przyszedł i odwrócił uwagę Lloyda.

- Zaproponowałem mu wcześniej, żeby spędził ze mną i resztą chłopaków trochę czasu. Dawno robiliśmy coś takiego - wyjaśnił mój kuzyn. - Tylko nadal nie dał mi odpowiedzi.

- To całkiem fajny pomysł.

- Wiem, bo sam to wymyśliłem - pochwalił się.

Skromność poziom setny.

- Nie mogę - zaczął Lloyd, a my popatrzyliśmy na niego zdziwieni. - przecież mamy dzisiaj trening - przypomniał pełen powagi.

Co?

Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc, o co mu chodziło, bo, hej, od kilku tygodni nie mieliśmy czego ćwiczyć. Wątpię, aby coś mnie ominęło. Do głowy wpadło mi, że czerwonooki po prostu chciał się jakoś wywinąć, lecz nie za bardzo miałam pojęcie, dlaczego.

Cole chciał się odezwać, ale powstrzymałam go, posyłając mu znaczące spojrzenie i pokręciłam szybko głową, aby tego nie robił. Pokazałam brodą na drzwi. Raczej mnie zrozumiał, bo odszedł od nas i skierował swoje kroki w stronę statku.

- Co to było? - zapytałam chłopaka stojącego przede mną. - Przecież skończyliśmy treningi już jakiś czas temu.

- Nie mam ochoty spędzać z nimi czasu - mruknął, patrząc gdzieś w bok.

- Niby dlaczego?

Westchnął.

- Odsunęliśmy się od siebie - wytłumaczył. - nie da się od tak tego odnowić.

- Da się, ośle - rzuciłam, śmiejąc się pod nosem.

Chłopak posłał mi stanowcze spojrzenie.

- Lloyd, to naprawdę dobra okazja, żebyś odnowił z nimi kontakty. - Uśmiechnęłam się do niego łagodnie, żeby jakoś go do tego zachęcić.- Zależy im na tobie.

- Wątpię, aby tak było. Odsunąłem się od nich, zostawiłem ich.

- Co mam ci powiedzieć, żebyś z nimi poszedł? - spytałam.

Zagubiona | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz