Rozdział 49

1.7K 78 19
                                    

Zayn Blake

Jak tylko znajdę tego kto porwał Kate, zabiję go. Powoli, boleśnie, zaczynając od łamania nóg tak, żeby dłużej czuł ból, każdą łamaną kość, jedna po drugiej, aż będzie mnie błagał żebym zakończył jego cierpienie. Chodziłem po szkolnym parkingu, starając się znaleźć jakiś zapach porywacza, cokolwiek. Jednak musiał być naprawdę głupi, bo zgubił jedną z jego rękawiczek i kawałek materiału z czymś zwiniętym w środku.

Zbliżyłem się i automatycznie wiedziałem co jest w środku. Wszędzie bym poznał ten smród wilczego ziela. Spojrzałem ponownie na rękawiczkę i powąchałem ją, faktycznie był zmiennym. Zalatywał jednak jakąś watahą, po sile zapachu sądzę, że mógł być betą. Dowiem się kim jest jego alfa i jeśli to on kazał porwać Kate pożałuje, że się w ogóle urodził.

~ Aiden może masz jakiś pomysł jak ją znaleźć?

~ A próbowałeś użyć waszej więzi?

~ Tak, ale mogę tylko rozmawiać. Coś zdaje się blokować mnie, gdy próbuję dowiedzieć gdzie się jest.

~ Jednak wciąż musisz powiedzieć jej rodzicom co się stało.

~ Nie przyjmą tego dobrze.

~ Raczej, skoro ich córka została porwana.

~ Okej pojadę do nich, może wiedzą coś.

~ Radziłbym się pośpieszyć.

Starałem się nie łamać przepisów jadąc jak wariat do domu Kate, ale było to trudne, jeśli mój skarb jest w tarapatach, a ja nie wiem, czy coś jej grozi, czy nie.

Okej samochód jej rodziców jest na podjeździe, czyli są w domu. Szybko zaparkowałem, wybiegłem z samochodu i mocno zapukałem do drzwi. Otworzył mi Ryan, ze zmartwioną miną.

- Coś się stało Zayn?

- Tak, ktoś porwał Kate!

- Co?! Szybko wejdź do środka, musimy porozmawiać.

W salonie siedziała Alice, ale po jej wyrazie twarzy wyglądała jakby coś jej było.

- Proszę pani wszystko dobrze, nic pani nie jest?

- Nie, tylko źle się czuję. To powiedz czemu tak mocno waliłeś w drzwi?

Do pokoju wszedł Ryan ze szklanką wody i tabletką w ręku. Pachniała dziwnie, nie wydaje mi się, że jakiekolwiek leki mogą mieć taki zapach. Gdy patrzyłem jak Alice bierze od jej męża wodę i tabletkę, zapach stał się silniejszy.

Fuj, czemu to tak śmierdzi? Przeszedł mnie dreszcz kiedy połykała tabletkę, co nie umknęło uwadze Ryana, który teraz przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Kate została porwana.

Na szczęście zdążyła przełknąć tabletkę, zanim to powiedziałem, ponieważ inaczej wyplułaby ją lub nawet i zakrztusiła się nią.

- Co!? Kto to zrobił, kiedy i jak?

- Dzisiaj po szkole, nie wiem kto to, wiem tylko, że użył wilczego ziela.

Nastąpiła chwila ciszy.

- Czemu miałby użyć tej rośliny?

Ojciec Kate powiedział to ze słyszalnym tonem niepewności, choć jego mina mówiła, że coś skrywa. Może bym nad tym bardziej się zastanowił, ale w tym momencie liczy się każda chwila. Nie mam czasu na kłamanie lub wymyślanie historyjek na zawołanie.

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now