Rozdział 21

2.4K 114 12
                                    

Zayn Blake

Biegłem przez polanę, gdy usłyszałem trzask gałęzi nieopodal. Zatrzymałem się i spojrzałem w kierunku, skąd usłyszałem ten dźwięk, a tam ujrzałem śnieżnobiałą wilczycę. Zdążyłem ujrzeć jej śliczne niebieskie oczy, zanim uciekła w głąb lasu. Kiedy dobiegłem, gdzie stała wcześniej, nie było jej, został tylko ten słodki zapach lawendy i róży unoszący się w powietrzu. Był naprawdę przyjemny i nie tylko mi się tak bardzo spodobał, Aiden zaczął go wdychać, jakby chcąc go zapamiętać. Szedłem prowadzony cudowną wonią, aż dotarłem do rzeki, gdzie zniknęła zupełnie. Zacząłem się rozglądać, mając nadzieję, że ujrzę wilczycę, choć ostatni raz, jednak bezskutecznie. Fakt ten mnie trochę zasmucił, więc postanowiłem, że już wrócę do domu. Jutro spróbuję jeszcze raz odnaleźć tę tajemniczą wilczycę i dowiem się, kim jest. Może dołączy do naszej watahy, którą zakładam?

Nie wiem, jak długo tam stałem, ale w końcu otrząsnąłem się i ruszyłem w stronę domu, nie zwracając uwagi na to, co mówi mój wilk. W domu wziąłem prysznic, umyłem zęby i położyłem się spać, formułując w głowie plan jak odnaleźć ten ładny zapach i jego właściciela. Uśmiechnąłem się na ten pomysł i powoli zasnąłem, wciąż widząc te piękne niebieskie oczy, które o dziwo skądś kojarzę.

___________________________________________________________________

Otwieram oczy i widzę las dookoła. Gdzie ja jestem? Czekaj... jestem na polanie? Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że jestem w ludzkiej formie. Usłyszałem szelest krzaków i obróciłem się w tamtą stronę. Zadziwiło mnie co, a raczej i kogo tam ujrzałem. Była to Kate, szła przed siebie i nie odrywała ode mnie wzroku.

- Kate co ty tu robisz? - chciałem do niej podejść, ale zatrzymała mnie uniesieniem dłoni.

Zdezorientowany patrzyłem na nią i nie wiedziałem, czemu się tak zachowuje. Jej wzrok nie wyrażał żadnych uczuć prócz odrazy. Czemu? Zrobiłem coś nie tak?

- Już ci wyjaśniam Zayn, otóż jesteś potworem, zwykłą anomalią i nie chcę się od ciebie niczym zarazić.

Poczułem potworne ukłucie w sercu i z bólu aż złapałem się za klatkę piersiową.

- Czemu tak mówisz? - powiedziałem, wciąż trzymając dłoń w miejscu, gdzie jest moje serce.

- Bo to prawda, nie wiem, gdzie łaziłeś. Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć, że jesteś wilkołakiem? Jak mogłeś ukrywać coś takiego?

- Kate, nie mówiłem ci tego, ponieważ nie zrozumiałabyś.

- Zatem spróbuj mi to wyjaśnić.

- Miałem ci zwyczajnie powiedzieć, że jestem wilkołakiem?

- Cóż mógłbyś, zaoszczędziłoby to sporo kłopotów.

- Jakich?

- Na pewno nie musiałabym cię znać i widywać w szkole.

- Jak możesz tak mówić, przecież się przyjaźnimy.

- Błagam, a co ty w ogóle możesz wiedzieć o przyjaźni? Samotne dziecko, którego rodzice zginęli w wypadku, trafiła do domu dziecka i nikt nie chce się z nim zakolegować. Stara się radzić sobie w życiu, wiedząc, że nigdy nie będzie szczęśliwy. Oj takie to smutne na prawdę, aż prawie mi cię szkoda.

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now