Rozdział 30

2.1K 92 5
                                    

- Czekałaś na mnie? - spytałem się, robiąc uśmieszek.

- A, przepraszam pana, ale czy widział pan mojego przyjaciela? Powinien teraz kończyć lekcje, a miał mnie odprowadzić.

A więc tak chcesz grać? No dobra, ja również tak potrafię.

- O nie przepraszam, ale jak spotkam tego przystojniaka to dam mu znać, że czekałaś.

- No bez przesady, że od razu przystojniaka, jednak ma swój urok, nie zaprzeczę.

- Jakże ci dziękuję za taki komplement droga Kate.

Chwilę patrzyliśmy na siebie i po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem. Zastanawiam się, czemu jeszcze nie ma Leo i jego siostry. Zgaduję, że znowu zostawili nas samych.

- Okej. Chodź, idziemy.

- Dobra.

Szliśmy tak w ciszy, było trochę niezręcznie, ponieważ żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, aby ją przerwać, mimo najszczerszych chęci. Aż w końcu Kate zadała mi pytanie, na które zatrzymałem się na moment.

- To kiedy pokarzesz mi swoje obrazy?

- Ja... em, jeszcze się nie zastanowiłem. - powiedziałem, pamiętając, co ostatnio namalowałem.

- Oj no weź, proszę. Nie będę komentować, a jak pokażesz to dam ci spokój. No błagam!

- Ale ja... yyy, mam bałagan w domu, przecież nie mogę zaprosić kogoś do mnie, wiedząc, jaki tam panuje nieporządek, tak nie wypada.

- Proszę, proszę, proszę. Proooszę!

Nie patrz się na jej twarz, nie patrz się na jej... Cholera, spojrzałem. O matko, nie mogę odmówić jej błagającym oczom. Jak ta dziewczyna tak szybko posiadła nade mną taką władzę, nie wiem. Wzdychając, odpowiedziałem jej.

- No dobra, ale żeby nie było, ostrzegałem przed bałaganem.

- Tak!

- No chodź już, tylko szybko, bo nie zdążymy wyjść, jak się umawialiśmy.

- No to szybciej! - powiedziała, ciągnąc mnie za rękę.

- Okej, okej spokojnie.

Nie odrywając ręki, prowadziłem ją do mojego domu i niedługo potem, staliśmy pod moimi drzwiami.

- To jest twój dom?

- Tak, no wiem, to nic niezwykłego.

Zwykły dom, mający dwa piętra i niewielki ogród z przodu domu, a większy z tyłu. Nie mam żadnych kwiatów w ogrodzie, ponieważ zwyczajnie nie mam do nich ręki. Często zdarza mi się o czymś zapominać, więc prędzej by uschły na wiór niż doczekały się wody z mojej strony. Leo raz w żarcie kupił mi kaktus, mówiąc, że to jedyna roślina, która nie potrzebuje aż tak częstego podlewania, więc i wytrzyma dłużej. Powiedzmy, że nie minęło sporo czasu, a z mojego kaktusu nic nie zostało. Miał wytrzymać nawet do ośmiu miesięcy bez wody, ale chyba wszystko, czego się dotknę, umiera, albo coś. Dobrze, że nigdy nie miałem zwierząt, szkoda by mi było tych biedaków.

- Żartujesz sobie?! On wygląda super! Czekaj... Ty tu mieszkasz sam?

- Nie, aktualnie mieszkam tu z Leo. 

- Czyli poza nimi nie mieszka tu nikt inny? Co z Luną?

- Ona mieszka sama, w sumie sama chciała. Coś z byciem samodzielną i chęcią posiadania prywatności.

- Czyli chciała pozbyć się nieodpowiedzialnego brata i pozwoliła mu zamieszkać z nieodpowiedzialnym przyjacielem?

- Jestem odpowiedzialny.

- Serio? Więc dlatego zrywasz się z lekcji?

- Po pierwsze dobrze sobie radzę w nauce i nawet pomagam Leo zdać. Poza tym pracuję, więc sądzę, że jest to pewna forma odpowiedzialności. Ten dom sam kupiłem.

- Jezu, on musiał kosztować fortunę! Skąd wziąłeś tyle pieniędzy?

- Moja praca dobrze płaci. No i spadek po rodzicach, a raczej jego część, ponieważ druga należała do mojego brata.

- Teraz muszę zobaczyć twoje obrazy. Chodź!

Nawet nie ma pojęcia jak bardzo jestem wdzięczny, że nie wypytywała co się stało dla moich rodziców. No i czemu nie ma ze mną mojego brata.

- Zaczekaj, szybko ogarnę w pokoju i możesz wchodzić okej?

- Dobra, tylko się pośpiesz.

Biegiem wleciałem do pokoju nazywanego przeze mnie moją pracownią, zamykając drzwi za sobą, rozglądałem się za obrazem namalowanym ostatnio i szybko schowałem go za inne. Miejmy nadzieję, że nie zauważy go tutaj. Przy okazji pozbierałem walające się pędzle, farby palety, czyste płótna i słoiki z wodą brudną od farb.

- Okej, możesz wejść!

Słyszałem dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, ale Kate się nie odzywała, więc obróciłem się, aby zobaczyć czemu.

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now