Rozdział 13

2.9K 111 6
                                    

Ta, jakby miał co się  obrażać, przecież nie kłamię o tym, że ekscytuje się nawet w zwykły dzień, kiedy muszę iść do szkoły. Choć muszę przyznać, że dzisiejszy dzień nie jest tak nudny jak inne, bo poznałem dziewczynę, której właściwie za bardzo nie rozumiem, ale przynajmniej jest interesująca.

- Od jak dawna mieszkasz tutaj?

Postanowiłem do niej zagadać, z myślą, że może uda mi się dowiedzieć coś więcej na jej temat.

- Przeprowadziłam się tutaj w zeszłym tygodniu.

- Czy mogę spytać, gdzie mieszkałaś poprzednio?

- Em... Tam, gdzie mieszkałam poprzednio, nie było żadnej nazwy czy coś... chyba. Dla mnie to był po prostu dom w lesie z dala od zgiełku... i cywilizacji. - ostatnią część powiedziała cicho, zapewne licząc, że nie zdołam tego usłyszeć.

- No to trochę zazdroszczę.

- Oj tam pozazdrościć, ale było całkiem przyjemnie móc wyjść na spacer po lesie kiedy tylko chciałam, ale wtedy mój tata dostał awans w pracy i musieliśmy się przeprowadzić. A ty też mieszkasz z rodzicami?

Na jej pytanie momentalnie ogarnął mnie smutek i spojrzałem w dół, nie będąc zdolnym spojrzeć jej w oczy. To zwyczajnie nie jej problem i nie jej zmartwienie. Nie zamierzam wyżalać się jak jakaś nastolatka, której chłopak właśnie ją rzucił albo nie starczyło jej na nową bluzkę. Co ja jestem jakimś pięciolatkiem i sam nie dam rade ze swoimi problemami?

- Nie. Żyję sam.

Starałem się ukryć emocję w moim głosie, żeby niczego nie podejrzewała.

- Dlaczego?

- Nie chcę o tym gadać.

- Mi możesz powiedzieć.

- Ale nie chcę, to nie w moim stylu. Sory, ale muszę na chwile iść. - odwróciłem się i miałem zamiar odejść, ale zatrzymała mnie ręka Kate na moim nadgarstku.

- Mówiłeś, że lekcje mamy koło siebie, więc gdzie musisz iść?

- Sobie... stąd.

- Co?

- Kate nie obraź się, ale nie zamierzam się użalać nad sobą, to nie ja.

- Więc wolisz uciec od problemu?

Spojrzała na mnie smutna.

- Tak jest łatwiej.

Wzruszyłem ramionami i chciałem odejść, ale nadal mi nie pozwalała, czym zaczynała mnie już delikatnie irytować.

- Ale nie lepiej.

- A ty skąd możesz to wiedzieć?

- Ty mi nie chcesz nic powiedzieć, to i ja ci nic nie powiem.

- Zatem nie mamy sobie nic do powiedzenia. Na razie.

Zabrałem rękę z jej uścisku i zrobiłem krok w stronę drzwi wyjściowych.

- Poważnie?! O tak po prostu pójdziesz sobie? Zayn, mogę ci pomóc. Zobaczysz, poczujesz się lepiej kiedy pozbędziesz się tego ciężaru.

- Lepiej, to ja będę się czuł, jak mi dasz święty spokój.

- Zawsze zasłaniasz emocje byciem chamskim?

- To nie ma sensu, nie chcę cię wciągać w moje problemy.

Zacząłem iść w stronę drzwi wyjściowych, słysząc za sobą wołanie Kate. W środku czułem dziwny ból, tylko nie rozumiałem czemu. Może wiedziałem, że uraziłem Kate moim zachowaniem? A może to, że zbytnio nie potrafię zaufać innym? Ignorowałem dziewczynę idącą za mną, powtarzając w głowie, że tak będzie lepiej.

Odmiana ✔️Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang