Rozdział 23

2.5K 111 13
                                    

Kate Van Blavius

Dzisiaj wstałam, zanim mama zdążyła mnie obudzić, aż się trochę zdziwiła kiedy weszła do mojego pokoju i zobaczyła mnie ubraną i gotową. Tak naprawdę, to po prostu nie mogłam zasnąć, bo gdy tylko zamykałam oczy, byłam znów na tej polanie, ale zamiast uciekać, szłam w stronę wilka. Było to bardzo dziwne, czułam jakbym była tam na prawdę, drzewa, krzewy, kwiaty i nawet zwierzęta wydawały się takie prawdziwe. Wszystko było tak realne, że gdy się obudziłam, musiałam się upewnić, że to nie jest kolejny sen.

- O, już jesteś gotowa? - powiedziała zaskoczona.

- A tak jakoś wcześnie obudziłam się i nie mogłam zasnąć, więc przygotowałam się do szkoły.

~ Nie mogę się doczekać spotkania z Zaynem. - powiedziała Lily.

~ Cicho, nie możemy rozmawiać przed mamą, bo zacznie coś podejrzewać.

~ Oj, przepraszam, zapomniałam się.

~ Okej, tylko następnym razem poczekaj, aż nie będzie jej w pobliżu.

- Chciałam powiedzieć, że śniadanie gotowe.

- Okej mamo, zaraz będę na dole, tylko się upewnię, czy wszystko mam.

- Dobrze kochanie.

~ Dobra już poszła, teraz możemy porozmawiać.

~ Ojejku, nie teraz. Przepraszam, ale śpieszę się do szkoły, pogadamy po zajęciach okej?

~ No dobra idź na śniadanie i biegnij na przystanek, chcę zobaczyć Zayna.

Ta moja wilczyca to jakaś zbyt podekscytowana się robi ostatnio na myśl o Zaynie. Chwila.. Tylko czemu tak reaguje? Nigdy przedtem taka nie była. No, chyba że... Nie, to nie może być to, bo niby jak Zayn może być moim przeznaczonym. On jest człowiekiem a ja wilkiem, nie możemy być razem, to się nie uda. Jednak nie zaprzeczę, że robi mi się trochę smutno na myśl, że nie będziemy mogli być razem, bo lubię go nawet i to bardzo. Ale, prawdę mówiąc, chyba nie jestem jeszcze gotowa na poważny związek z kimkolwiek, albo dotychczas nie spotkałam odpowiedniego chłopaka. Jak na razie odsunęłam te myśli na bok i poszłam na śniadanie radosnym krokiem.

- Co ty taka radosna dzisiaj, co?

- A no nie wiem, jakoś tak po prostu czuję się wyjątkowo dobrze.

- A może ma to coś wspólnego z kimś konkretnym, hmm?

Na ten komentarz się lekko zaczerwieniłam. Nie zamierzam jej przyznać prawdy, więc muszę coś wymyślić, tylko co? Spojrzałam w dół, bawiąc się materiałem mojej bluzki i wpadłam na pewien pomysł.

- Nie mamo, po prostu dzisiaj w końcu znalazłam moją ulubioną bluzkę i tyle.

- Jasne córciu, przecież nie jestem ślepa. Lubisz go, to widać.

- To, co na śniadanie? - starałam się zmienić temat tej rozmowy.

- Smażone jajka i bekon. - mówiła szeptem, trzęsąc lekko głową, jednocześnie się uśmiechając.

- Mmm, więc to tak bosko pachniało.

- Ha ha ha! Przysięgam Kate, masz chyba jakiś super węch albo coś. Nawet twój tata nic nie wyczuł, a jest takim samym wielbicielem bekonu jak ty.

- Nie moja wina, że go tak lubię, on pachnie tak apetycznie.

W tym momencie do kuchni wszedł tata z rozmarzoną miną i nosem w górze.

- Mmm, co to za cudowny zapach?

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now