Rozdział 6

4.2K 161 8
                                    

Zayn Blake

Obudziło mnie głośne dzwonienie budzika w telefonie.

~ Po co ja w ogóle nastawiałem ten budzik?

Spojrzałem na datę na ekranie telefonu i już przypomniałem sobie czemu.

~ Aha, do szkoły. Czemu ten weekend się tak szybko skończył?

Jak zwykle z "ogromnym entuzjazmem" wstałem z łóżka, aby umyć się przed szkołą, ubrać, zjeść śniadanie i upewnić się, że jestem gotowy. W kuchni na stole znalazłem kartkę od Leo z wiadomością, że wcześniej wyszedł do szkoły, bo jego siostra coś od niego chciała. Odłożyłem ją na miejsce i w spokoju zjadłem śniadanie, zdążyłem wyprasować koszulę i włożyłem do tego czarne spodnie dżinsowe. Kiedy już byłem gotowy miałem jeszcze sporo czasu, zanim jeszcze musiałem iść na przystanek. Niby mam swój samochód, ale nie lubię nim jeździć do szkoły, za dużo tam pustych, bogatych i rozwydrzonych dzieci.

~ Jak to dobrze, że mieszkam blisko przystanku, przynajmniej nie muszę się śpieszyć.

Chodzę do liceum i teraz zaczynam na drugim roku, co oznacza, że został mi jeszcze rok nauki i skończę szkołę, oczywiście, jeżeli zaraz potem nie pójdę na jakieś studia, ale wróćmy do rzeczywistości. Słuchałem sobie radia, aż była pora, żeby wychodzić. Szybko narzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domu, najpierw zakluczając drzwi i upewniając się, czy są dobrze zamknięte. Na zewnątrz było jeszcze chłodno i ciemno, czym nie byłem za bardzo przygnębiony, wczorajszy dzień lekko poprawił mi humor, jednak nie wystarczająco bym czuł się lepiej.

- Przynajmniej pogoda pasuje do mojego nastroju. - powiedziałem, kierując się na przystanek. Autobus przyjechał po kilku minutach czekania na przystanku.

~ Ktoś tu wstał lewą nogą. - odezwał się mój wewnętrzny wilk.

~ Aiden, proszę nie teraz.

~ Dobra jejku, chciałem tylko jakoś poprawić ci humor.

~ Jak widać, nie pomaga.

~ Ej, spójrz tam. Czy to nie twój autobus?

- W końcu, no ile można? Po co w ogóle jest rozkład skoro i tak zawsze się spóźnia? - powiedziałem pod nosem.

~ Temu to chyba nic nie pomoże.

~ Oj już cicho siedź.

~ Dobra, już się nie odzywam.

~ Dziękuję.

Wsiadłem do autobusu, na końcu zawsze są dwa wolne miejsca, bo nie wiedzieć czemu nikt o taj porze tam nie siada poza mną i czasem Leo. Oparłem się plecami o oparcie, zamknąłem oczy i westchnąłem, układając się wygodnie. Na szczęście nie licząc dzisiejszego dnia, zostały jeszcze tylko cztery dni i będzie weekend. Nie wiem czemu, tak mi zależy na wolnym, no może oprócz tego, że jestem leniwy, ale to tylko jeden z wielu powodów. A powiedzmy, że trochę ich mam.

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now