Rozdział 7

3.7K 143 9
                                    

Kate Van Blavius

- Kate wstawaj! - zawołała mama z kuchni na dole.

- Muszę?

- Tak musisz, masz do szkoły!

- Dobra, już wstaję, uspokój się. - powiedziałam cicho.

Wstałam z łóżka i od razu zatęskniłam za ciepłem mojej kołdry.

- Uspokoję się, jak już będziesz gotowa!

- Jeju, nie musisz krzyczeć, przecież i tak zdążę. - powiedziałam do siebie pod nosem.

Jak ona mnie usłyszała? Kurcze, dobra jest. Próbowałam się skomunikować z moją wilczycą, ale ta sobie spała w najlepsze, cwaniara. Po szybkim prysznicu ubrałam się i zeszłam do kuchni na śniadanie. Mama już siedziała przy stole z kawą w jednej ręce i gazetą w drugiej. Patrząc na mnie znad gazety, spytała:

- Gotowa na pierwszy dzień w nowej szkole? - spytała się, po czym wróciła do swojej gazety.

- Nie jestem pewna. - powiedziałam z buzią pełną naleśników.

- Ty niepewna? Skarbie co się dzieje?

Jej troska nieco poprawiła mój nastrój.

- Szczerze to nic takiego, po prostu nie wiem, jacy będą inni uczniowie.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi okej?

- No dobra. - odpowiedziałam jej, uśmiechając się. - Dzięki mamo.

- Nie ma problemu skarbie i pamiętaj, na mnie zawsze możesz liczyć.

Nic nie mówiłam, nie chciałam, aby wykryła kłamstwo w moim głosie, więc odpowiedziałam tylko uśmiechem. Mimo że była moją mamą, nie była moją biologiczną matką, więc nie miała w sobie krwi wilkołaka jak ja. Nie mogłam jej powiedzieć, ponieważ nie chciałam ryzykować jej i taty życia. To nie jest sprawiedliwe, jeśli muszę ukrywać swoją prawdziwą naturę przed moimi rodzicami, cóż przybranymi rodzicami, niemniej jednak zależy mi na nich. To właśnie na nich zawsze mogłam polegać, byli dla mnie jedyną rodziną odkąd pamiętam.

- Okej mamo, będę się zbierać do szkoły. - powiedziałam, kończąc jeść.

- Dobra skarbie uważaj na siebie! - zawołała, gdy już wychodziłam.

- Okej, pa! - powiedziałam, po czym pobiegłam na mój przystanek, bo właśnie zobaczyłam mój autobus.

Dobiegłam na przystanek, zanim zdążył przyjechać, może trochę za szybko jak na zwykłego człowieka.

- Kurcze, muszę bardziej uważać, albo ktoś mnie zobaczy. - upomniałam się.

~ Mam nadzieję, że nikt mnie nie widział. - prosiłam w myślach, rozglądając się dookoła, aby upewnić się, czy nikt mnie nie obserwuje.

Odetchnęłam z ulgą, gdy nikogo nie zobaczyłam. Weszłam do autobusu i rozglądnęłam się za wolnymi miejscami i zobaczyłam jedno wolne koło chłopaka z czarnymi włosami, patrzącego prosto na mnie. Nie wyglądał na zbyt przyjaznego, więc z niewielką niepewnością podeszłam do niego.

- Mogę się dosiąść? - spytałam nieśmiało, patrząc mu w oczy i poczułam, jakby popłynął przeze mnie prąd i nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa a tym bardziej się ruszyć.
To było bardzo dziwne, bo jeszcze żaden chłopak nie działał tak na mnie.

Odmiana ✔️Where stories live. Discover now