Z chęcią sam cie czegoś nauczę

21.4K 1K 97
                                    

John przyszedł tak jak obiecał, a ja wszystko mu opowiedział i jemu jako jedynemu pokazałam listę. Jedyne czego się dowiedziałam, to...to, że znał Emily dość krótko, bo widział ją tylko dwa razy. John siedział u mnie jakąś godzinę ale potem powiedział, że musi już iść, bo ma ważne spotkanie. Siedziałam w pokoju myśląc o wszystkim co powiedział Alex i co do tej pory przeczytałam z pamiętnika Emily. Spojrzałam na zegarek i było już dość późno, bo zegarek wskazywał dwudziestą drugą. Zaczynałam już się martwić o Derek, bo nie ma go już cały dzień. Wyszłam z pokoju i oczywiście przy moich drzwiach stał Bob i Paul.

-Bob.

Słucham panienkę.

-Czy Derek mówił o której wróci?

-Nie panienko ale proszę się nie martwić. Wygląda panienka na zmęczoną. Proszę się iść położyć, a ja obudzę panienkę jak szef wróci.

-Dziękuje Bob...martwię się trochę.

Bob się uśmiechnął i położył swoją dłoń na moim ramieniu.

-Niech się panienka nie martwi...Szef umie sobie poradzić i za pewne już wraca do domu.

Skinęłam tylko głową i posłałam mu lekki uśmiech. Weszłam do pokoju zamykając drzwi i położyłam się z Oscarem w objęciach do łózka. Dość długo nie mogłam zasnąć, bo do mojej głowy przychodziły same czarne myśli i to zwłaszcza po tym co mi powiedział Alex. Na całe szczęście w końcu nadszedł upragniony sen.

Derek 

To był okropnie ciężki dzień ale musiałem wszystko załatwić osobiście, bo muszę być pewien, że ona będzie bezpieczna. Podjechałem na podjazd mojego domu i z chwilą kiedy wysiadłem usłyszałem za sobą głos i to był głos którego nie znoszę.

-Długo cię nie było braciszku. Zacząłem się już martwić, że może coś ci się stało.

-Czego znowu chcesz? Po co tu ciągle przychodzisz? Tak ci mnie brakuje, że jednego dnia nie możesz be ze mnie wytrzymać.

Alex się zaśmiał i podszedł do mnie.

Alex 

Czas troszeczkę pokłamać mojemu braciszkowi, bo w końcu nie mogę powiedzieć, że to Julka mnie poprosiła żeby ją nauczył samoobrony, bo wtedy on zgotuje jej piekło.

Derek

Czego on tym razem może chcieć? Mam już go na prawdę dość, a jedyne co mnie zatrzymuje żeby nie strzelić w łeb, to to, że jest moim bratem.

-Przejeżdżałem dzisiaj rano...przypadkiem koło twojego domu i pomyślałem wpadnę i odwiedzę mojego ukochanego braciszka. Niestety zastałem tylko Boba i Paula którzy nie miło mnie przywitali.-udał zasmuconego- Za to Julka przywitała mnie ja należy i wyobraź sobie...że bardzo miło nam się gadało, a ponieważ się o nią martwię, bo jestem bardzo dobrym człowiekiem, to zaproponowałem, że nauczę ją samoobrony. Ona tak się tym ucieszyła, że wskoczyła w moje ramiona.

Złapałem go za koszule i popchnąłem na samochód.

-Kłamiesz!

-Nie braciszku-zaśmiał się-nie kłamie.-odepchnął mnie lekko i poprawił sobie koszulkę.-Powinieneś się cieszyć, że jestem tak dobry i ją tego nauczę, bo w końcu...ty nie będziesz miał zbytnio na to czasu i dobrze o tym wiesz, a jej samoobrona się przyda...w końcu może się zdarzyć tak, że przyjdzie jej się bronić samej, a wtedy dobrze by było żeby umiała to zrobić. Nie jesteś głupi Derek i wiesz...że mam racje bracie, bo jak by nie było...to moje plany zawsze się sprawdzały i to zawsze ja miałem racje.

Nie mogłem się z nim nie zgodzić, bo rzeczywiście może przyjść chwila kiedy ona będzie musiała się bronić ale na pewno nie zostawię ich sam na sam.

-Dobra.

-No widzisz-podszedł i położył mi dłoń na ramieniu-Wiedziałem, że mam mądrego brata.

Zepchnąłem jego rękę z ramienia.

-Macie godzinę dziennie czy kiedy tam będziesz przychodził i nie więcej, a przy każdym treningu będzie z wami Bob i Paul.

-Co z zachowanie jej osobistej prywatności.

-Będzie ją miała ale nie kiedy ty z nią będziesz. Myślisz że jestem kretynem i nie wiem, że coś knujesz? Radzę ci przestać knuć puki jeszcze możesz, bo wiedź...że żyjesz tylko i wyłącznie, bo jesteś moim bratem. Jeśli nie przestaniesz się tu kręcić po wyszkoleniu jej, to dopilnuje abyś przestał.

-I to jest Derek którego lubię, to jest mój brat który powinien zając miejsce ojca, a nie chować się przed światem w domku przy jeziorze.

-Nie będę znowu z tobą o tym rozmawiał, to koniec naszej rozmowy.

Już się odwróciłem i zacząłem iść po woli do domu ale usłyszałem jak Alex krzyknął.

-Na dzisiaj braciszku, bo jutro też jest dzień.

Nie odwróciłem się do niego i po prostu otworzyłem drzwi i wszedłem do domu. Byłem wykończony dzisiejszym dniem. Kiedy ściągnąłem skórzaną kurtkę do przedpokoju wszedł Bob.

-Dobry wieczór szefie. Panienka Julia się o pana martwiła, to ja pójdę ją obudzić i powiedzieć, ze szef już jest.

-Nie, nie budź jej Bob...niech śpi. 

-Pan Alex tu był.

-Wiem...spotkałem go przed domem. Nie zostawiałeś jej z nim samej.

-Tylko kiedy byli w pokoju, bo jak wyszli się przejść, to szliśmy za nimi w odpowiednie odległości, tak jak szef kazał.

-Dziękuje ci Bob. Idźcie z Paulem odpocząć...Greg zostanie i dopilnuje wszystkiego.

-Tak jest.

Poszedłem na górę i zastałem tam śpiącą Julie. Podszedłem do niej i pogłaskałem ą dłonią po policzku. Nie chciałem jej obudzić ale ona i tak się obudziła.

-Derek?

-Tak. Śpij nie chciałem cię obudzić.

Julia się podniosła i zapaliła lampkę która stała na półce nocnej i usiadła spuszczając nogi na podłogę.

-Czemu tak długo cię nie było? Martwiłam się.-powiedziała zaspany głosem.

Usiadłem koło niej i objąłem ją jedną ręką, a ona oparła swoją głowę o moje ramie.

-Słyszałem, że Alex chce cię uczyć samoobrony.

-Tak. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko.

Spojrzała na mnie, a ja się uśmiechnąłem i położyłem dłoń na jej policzku i gładziłem go kciukiem.

-Nie, nie mam nic przeciwko i z chęcią sam cie czegoś nauczę.Jeśli chcesz oczywiście, bo nie będę cię do niczego zmuszał.

Julia się uśmiechnęła i złączyła nasze usta.

-Z wielką chęcią.

Uśmiechnąłem się do niej i w tej chwili byłem na prawdę szczęśliwy.

-Chodźmy już spać...jest już późno.

Julia tylko skinęła głową i położyła się na łóżku. Ja zdjąłem bluzkę i położyłem się koło, a ona od razu się do mnie przytuliła. Lekko mnie to zdziwiło ale też ucieszyło. Julia kreśliła kółka na mojej klatce piersiowej co było bardzo miły gestem, bo zauważyłem, że to jest czynność którą ona bardzo lubi robić i która jest dość przyjemna. Po pewnej chwili Julia zasnęła ale ja nie mogłem...ciągle myślałem...że historia może się powtórzyć...Spojrzałem się na Julie która wyglądała na taką niewinną kiedy spała i bałem się, że lada chwila ktoś mi ją odbierze...zupełnie tak jak Alice i znowu zostanę sam...i stanę się...stanę się...znowu okropnym potworem...Bestią która ma niewolnice na których się wyżywa. Nie chce taki być...nie chce stać się znowu takim potworem. Złożyłem delikatny pocałunek na głowie Juli która jeszcze bardziej się we mnie wtuliła i po chwili nareszcie zasnąłem.

Hej wam kochani :) Mamy następny rozdział i mam nadzieję, że się podobał. Widzimy się w następnym rozdziale.

  

Kochanie jesteś moja.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum