Niepokonana #8

Zacznij od początku
                                    

-Yhym... Wiecie co? Jestem zmęczona, pójdę już spać, dobranoc - powiedziałam, kładąc się na łóżku.

-Dobranoc - odpowiedział mi Chris.

Kiedy leżałam z zamkniętymi oczami wciąż przysłuchiwałam się rozmowie, nie mogąc zasnąć. Po dłuższej chwili, kiedy od pół godziny na drugim łóżku mój brat już spał, usłyszała Cartera.

-Trzeba iść spać, jutro idziemy pozwiedzać.

-Nigdzie ani ty, ani nikt inny nie idzie. To zbyt niebezpieczne. Mogę się założyć, że wszyscy nas szukają. W końcu zabiliśmy kilkoro żołnierzy, nie puszczą nam tego płazem. Wyjdziemy stąd, kiedy sprawa ucichnie. Rozumiesz? - zapytał dość ostrym tonem glosy Tobiasz.

-Yhym- odburknął pod nosem Carter.

-Pytałem, czy rozumiesz?

-Tak, rozumiem - powiedział niechętne Black.

I tak wyjdę - usłyszałam Cartera, ale tym razem w głowie. Już powoli nauczyłam się rozróżniać słowa wypowiedziane normalnie, a wypowiedzi przekazywane umysłem. Jedynie nie rozumiem, czemu niektóre myśli potrafimy zatrzymać, a inne, chociaż nie kierujemy ich do siebie nawzajem i tak wychodzą na światło dzienne.

Już miałam mu cos powiedzieć, kiedy usłyszałam słowa Tobiasza.

-Co z nią? - zapytał, a ja mogłam sobie wyobrazić, jak jego spojrzenie kieruje się w moim kierunku.

-A co ma być? - odpyskował Carter ojcu.

-Jak się czuje, czy mówiła ci, czemu uciekła, wchodząc w portal?

-A co się tym tak interesujesz, to jest jej sprawa. Nie mam zamiaru być twoim szpiegiem, jak chcesz wiedzieć, to ją sam zapytaj. Albo lepiej, sam się domyśl - powiedział wkurzony.

-Carter! Jak ty się zwracasz do ojca! - krzyknął Tobiasz.

-Bądź cicho, bo obudzisz Larę - wysyczał Carter. - Nigdy nie byłeś i wątpię, że będziesz, moim ojcem.

-Ile razy mamy przerabiać ten temat. Gdybym mógł, to bym wybrał inaczej wtedy. Ale nie mogę. Chociaż zrobił bum wszystko, żeby powrócić do dnia, kiedy przyjąłem propozycję Maxa i zmienić moje słowa. Każdego dnia, myślałem o tobie i matce, każdego dnia żałowałem tamtej decyzji.

Znowu poczułam się zdradzona. Poczułam łzę wypływającą spod mojej przymkniętej powieki i płynącą po moim policzku.

-I dla tego właśnie nie będziesz moim ojcem.

Przez chwilę zapanowała grobowa cisza. Tobiasz najwidoczniej nie wiedział co powiedzieć lub nie rozumial, o co chodziło jego synowi. Sama zresztą nie zabardzo go rozumiałam.

-Nie rozumiem - powiedział powoli Tobiasz.

-No właśnie. Nawet nie wiesz, o co chodzi - prychnął Carter.- Powinieneś być szczęśliwym, że podałeś tą decyzję, że pomogłeś jej, ja sobie sam radę, a pomyślałeś o niej? Gdybyś zmienił tę cholerną decyzję, ja bym zyskał ojca za cenę jej życia. Pomyślałeś o tym? A twoje słowa, że nie zyskałeś nic to czyste kłamstwa. Zyskałeś jej zaufanie, a to nie łatwe osiągnięcie i ty to wszystko uważasz za stracone lata?! Czy ty siebie słyszysz?! - podkowiec już zaczął krzyczeć. Usłyszałam, że Chris się obudził i siadł na materacu.

-O co chodzi? - spytał, zaspanym głosem.

-O nic - warknął Carter.

Później usłyszałam jego oddalające się kroki. Nie długo później została zgaszona świeca, która rozświetlała pokój leżąca na stole. Skrzypienie materacy dało znać, że Tobias i Chris poszli spać.

Wracaj spać - spróbowałam przesłać myśl do Blacka.

Nie spisz? - odpowiedział.

Nie.

Od kiedy?

Nie mogłam zasnąć.

Wiec wszystko słyszałas - ni to stwierdził nie zapytał.

Tak jak by - potwierdziłam jego słowa. - Dziękuję - wysłałam do niego po chwili milczenia. - Nie wiem jak... jak doszedłeś do tego, że...

Nie musisz dziękować - przerwał mi Carter. - wszystko gra?

Tak... tak. Wszystko gra. Wracaj do jaskini. Jutro wycieczka.

Jaka...

A nie chciałeś się wymknąć?

To znaczy... ja... nie...

I nie pomyślałeś, że też chce iść?

A chcesz?

Muszę pozwiedzać stolicę.

Zaraz wrócę. Dobranoc.

Dobranoc - odpowiedziałam zakładając barierę na umysł, aby nie mógł odczytać moich myśli. Zasnęłam, zanim Carter wrócił do domu.

Od autorki.

A teraz takie BUM! Po maratonie a ja rozdział wstawiam. Przyznać się kto się spodziewał?

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz