Ch. 9. There's a gift for you.

808 76 6
                                    


Narracja trzecioosobowa: 


 Miał dość bycia samotnym. Gdziekolwiek się nie pojawił, każdy go odtrącał. Zaczął więc dłużej przebywać w swoim własnym świecie. A można było powiedzieć, że ten świat był brutalny. Pełen nienawiści i furii.. Ale tylko z jego strony. Ofiary aż się uginały na myśl o nim i błagały o litość. To było to, co kochał. Strach przed nim. Tak bardzo zataczał się w świat w swojej głowie, że tracił kontakt z rzeczywistością i nie zauważał, że wszystkie czyny, które miał w głowie, robił w świecie realnym. Każdą, nawet najmniejsza krzywda sprawiała, że uśmiechał się pod nosem. Ten szyderczy uśmiech, który raczej by przestraszył niż zachęcił do rozmowy, pojawiał się na jego twarzy coraz częściej, gdy spoglądał na swoje dzieła. Na przykład w tym momencie, gdy siedział w ciemnym lesie między drzewami i obserwował swoje przyszłe ofiary, a w jego głowie powoli ukazywał się obraz co z nimi zrobi. 

 - Spokojnie, panie Martinez... - szepnął trzepiąc torbą, z której wypadła głowa - Niedługo znajdziesz lepsze miejsce. 

 Jack Crawford POV:

 - Wstawaj! - poczułem mocne klepnięcie w plecy. 

 Otworzyłem oczy i podniosłem głowę. Aktualnie siedziałem w swoim biurze, a przed sobą miałem mnóstwo zdjęć z miejsca zbrodni i ofiary, którą znaleźliśmy z Will'em w opuszczonym domu. Kolejne zabójstwo... Czy one w ogóle są ze sobą powiązane? Jaki w ogóle zabójca miał motyw? Zaspanym wzrokiem spojrzałem na Dylana, który miał podkrążone oczy i nieuczesane włosy, co wskazywało, że albo siedział nad czymś przez bardzo długi czas i nie zmrużył oka, albo po prostu zasnął.

- Przyszły wyniki z sekcji zwłok. - rzucił mi na biurko stertę dokumentów - Ofiara to... Jeremy Martinez, lat 27. Umarł na wskutek uduszenia, około trzeciej nad ranem. Głowę ścięto mu po śmierci, co znaczy, że nie cierpiał. - Mhm.. - mruknąłem przeglądając kartki 

- Skąd wiecie jak nazywa się ofiara? Przecież nie znaleźliśmy go w bazie danych... 

- Valerie go zna. 

- Przyprowadziłeś ją tutaj i pokazałeś ciało bez głowy...? 

- Nie. Znaleźliśmy na jego ciele tatuaż w kształcie trójkąta z napisem "Ardua prima via est"

- I co to właściwie oznacza?

 - "Pierwsza droga trudną jest." Miał to wytatuowane na prawym ramieniu tak samo, jak Val. Tylko, że ona miała tatuaż na nadgarstku. 

- A skąd wiesz, że go zna?

 - Ponieważ zrobiłem zdjęcie tego tatuażu i do niej pojechałem. Zapytałem się o szczegóły, powiedziała, że kiedyś była z Martinezem przez naprawdę długi czas. Należeli do jakiegoś gangu, który po kilku miesiącach się rozpadł. Gdy do niego dołączyli, postanowili zrobić sobie ten tatuaż. - wskazał na zdjęcie ramienia ofiary, a na jego palcu zabłyszczał złoty pierścień - Gang nazywał się Alvinorozi, jeszcze nie wiemy czym się zajmowali. Zebrałem listę wszystkich członków. Nie było ich dużo. Wysłałem do nich kilku z naszych ludzi żeby przepytali ich. Mam nadzieje, że nie zdenerwowałeś się, że zachowałem się jakbym był kimś ważnym.. 

- Nie, nie.. - zaprzeczyłem - Właściwie to wręcz przeciwnie. 

- Słucham? 

- Jestem pod wrażeniem. - usta Myersa zmieniły się w cienką linię - Tylko nie bierz tego za bardzo do siebie. 

Posłałem mu pusty uśmiech i kiwnąłem głową w stronę drzwi, a ten tylko opuścił pomieszczenie szczerząc zęby. Owszem, byłem z niego cholernie dumny, zmienił się i to bardzo. Wcześniej nawet nie umiał porozmawiać ze świadkami, a teraz zachował się jak prawdziwy detektyw. W sumie był zwykłym gliną, jedyne czego od niego zawsze chciałem, to listy zeznań, rozmowy ze świadkami i rodzinami ofiar... A teraz dziwnym trafem wszelkie informacje dostaje od niego. Właśnie miałem wstawać i jechać do baru po jakieś jedzenie, gdy do mojego gabinetu rozległo się pukanie, a po kilku sekundach w drzwiach stanął Will ze zmęczoną miną i kawą w ręce, która po jakimś czasie znalazła się na moim biurku. 

[HANNIGRAM] ✘  Beautiful Crime ✘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz