Ch. 7. Who's bored?

994 75 4
                                    


  Obudziło mnie stuknięcie w szybę. Ile czasu żeśmy jechali? Wcześniej droga wydawała się krótsza. Wysiadłem z samochodu i poszedłem przed siebie nie zwracając uwagi na Myersa. I tak szedł za mną. Gdy wszedłem do siedziby, chciałem iść zobaczyć ciało, ale Jack zawołał mnie do swojego gabinetu. Westchnąłem głośno i zmieniłem kierunek. 

- Chciałem, żebyś zdał mi relacje z tego, co się wydarzyło - powiedział siadając do swojego biurka. 

Powiedziałem wszystko tak, jak było. Każdy najdrobniejszy szczegół, jaki znalazł mi się w głowie. Mówiłem mu nawet o tym, w jaki sposób Myers nas przedstawił, na co Jack odpowiedział śmiejąc się. 

- Może pasowałbyś jako partner detektywa?

 Nie miałem pojęcia czy mówi to poważnie czy na serio. Nie chciałem o tym rozmawiać, wolałem zająć się śledztwem. Mówiono mi, żebym się nie wczuwał, ale i tak było za późno. Wczułem się, jakby od tego zależało moje życie. Bo chyba nawet zależy.. Skoro może być prawdopodobieństwo, że zabójca mnie zna, to akurat może być każdy z mojego otoczenia. Co jeśli widzę go codziennie, jak idę na miasto albo mijam po prostu na ulicy? Co jeśli z każdym dniem jego plan działania się potwierdza, a ja dalej żyjąc w niewiedzy kim on jest, pogrążam się i jestem dla niego jak obiad podany na talerzu?

 - Will? Żartowałem.

 - Zamyśliłem się. - przecież nie skłamałem - Są jakieś wieści o ofierze? 

- Taak.. - Jack przewinął oczami, po czym wziął głęboki oddech - są to zbędne informacje.

 Chciałem się dowiedzieć jakie, ale wiedziałem, że Jack mi nie powie nic na ten temat. Wyszedłem z jego biura i ruszyłem w stronę pomieszczenia, gdzie badają ciała. Zapukałem cicho i wkroczyłem powoli. Oczy badających odrazu zwróciły się w moją stronę. 

- Jestem tylko na moment - powiedziałem zbliżając się do ofiary - W jaki sposób został zamordowany? 

- Tak jak podejrzewałeś - jeden z koronerów pokazał mi ślad na szyi - Został uduszony. Brutalnie, niestety. Ale spójrz. - nachylił się - Coś mi nie pasuje w tym miejscu. 

Na szyi ofiary znajdowały się siniaki, w różnych miejscach były ciemniejsze, co znaczy, że zabójca uciskał ręce w tamtym miejscu mocniej. Sine miejsca były spore, więc sprawca miał duże ręce, prawdopodobnie mężczyzna. To, co pokazywał mi koroner to było odbicie czegoś, co znajdowało się na palcu atakującego. Na ciele ofiary było drobne wgniecenie i inny odcień fioletu, czyli to było coś wypukłego. Można by pomyśleć, że zabójca miał pierścionek na środkowym palcu lewej dłoni. To znaczy, że albo był żonaty, albo po prostu lubił błyskotki. W mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy wszystkich mężczyzn z obrączkami, których znam. Kto był zabójcą? 

Wyszedłem z pomieszczenia, żeby odetchnąć. Stanąłem na środku korytarzu i zwróciłem uwagę na Dylana, który stał podparty o ścianę obok biura Crawforda. Zmierzyłem go od pięt po głowę powoli analizując go. Wydawało mi się, że jest samotny i że szuka we mnie przyjaciela. Przypomniał mi się moment, gdy przedstawiał mnie jako swojego partnera w śledztwie. Co jeśli mówił poważnie i chciałby, żeby tak było? Przeszedłem obok niego bez słowa. Miałem teraz jeden cel: Wejść do domu i rozpisać wszystko na kartce, a później połączyć fakty.  

~~~*~~~*~~~*~~~*~~~

Przyjechałem do domu nieco później niż zwykle. Przez szybę mogłem zobaczyć kogoś stojącego werandzie. Gdy tylko usłyszał silnik nadjeżdżającego samochodu, od razu podbiegł w moją stronę. Zgasiłem auto i wyszedłem, głośno trzaskając drzwiami i przyglądając się mężczyźnie, który się do mnie zbliżał. 

[HANNIGRAM] ✘  Beautiful Crime ✘Where stories live. Discover now