26. Tajemnica Adriana (oczami Julii)

Start from the beginning
                                    

Adrian przekrzywił głowę.

— Nie.

Percy wybałuszył oczy ze zdziwienia.

— Nie słyszeliście o wojnie z Kronosem?!

— Ostatnio mało słyszymy o jakichkolwiek herosach — westchnęła Maggie. — Nawet o tych naszych. Coś jest nie tak z naszym światem.

— Dlatego potrzebujemy waszej pomocy — powiedziałam. — Chcemy znaleźć ten atrybut. Pomóc herosom. I bogom. I Wam.

Adrian zmrużył oczy.

— Niby dlaczego mielibyśmy to robić?

— Bo wszyscy herosi mogą zginąć? — odpowiedziałam. Gość grał mina nerwach. — Nie tylko amerykańscy. Wszyscy.

Zielonowłosy przewrócił oczami.

— Ja tam nic nie wiem o żadnym bezimiennym atrybucie — powiedział. — Ale dobra, nasi przyjaciele pomogą wam szukać. Może coś znajdziecie.

Łaskawco — mruknął Percy.

— Jak chcecie, to możecie szukać sami — powiedział Adrian. — Tylko że wtedy prawdopodobnie nic nie znajdziecie.

— Czyli coś wiesz? — zapytał Luke.

— Oczywiście, że wie — powiedział Nico. — W końcu to speculator.

Strażnik.

— A więc jednak nie wszystko nam powiedzieliście — powiedziałam, wstając. — W co wy pogrywacie? Jesteśmy po waszej stronie. Chcemy dobrze. Potrzebujemy tego atrybutu do uratowania świata, nie rozumiecie tego?

— To wy nie rozumiecie, że ten atrybut powinien zostać u nas — Maggie podniosła głos i również wstała. — U nas ma odpowiednią ochronę. Bez nas zostanie zniszczony.

— Dobra, dość — powiedział Luke. — Tu ma dość do porozumienia, a nie do zniszczenia bazy.

— Luke ma rację — podłapał Percy i się skrzywił. — Bogowie, jak ja mogłem tak powiedzieć?!

— Jacks...

Adrian, pomocy! — Do pokoju wbiegł chłopak, na oko piętnastoletni. Miał czarne włosy i szare oczy. — Kaśka jest ranna. Nawet ambrozja nie pomaga.

Chłopak zerwał się na nogi.

Gdzie ona jest?! — zapytał z przerażeniem w głosie. Tych dwoje chyba łączyło coś mocnego.

W dwudziestce trójce — odparł brunet. — Chodź!

Oboje wybiegli z pomieszczenia. Maggie westchnęła.

— Więc... — zaczęła — chcecie znaleźć ten atrybut. Dobrze. Adrian mnie zabije, ale on nie rozumie, że coś naprawdę jest nie tak.

— Czyli nam pomożecie? — zapytałam.

— Formalnie nie — odparła. — Ale praktycznie tak.

Grover zmarszczył brwi.

— Co to znaczy?

— Adrian jest idiotą — powiedziała Maggie. — Więc nie dopuści żadnego z naszych oddziałów do pomocy wam. Ale ja głupia nie jestem. Mam rangę niewiele niższą od niego, więc również mogę wydawać rozkazy. Przy Adrianie mszę zgrywać niechętną, żeby mnie nie wywalił, ale ja chcę pomóc. To jedyna szansa, żebym wreszci epoznała swoją przeszłość.

— Nie rozumiem — westchnęłam.

— Myślisz, że jesteście jedynymi osobami, które szukają cus...atrybutu? Nie. Razem z paroma osobami również ich szukamy. Oczywiście Adrian o tym nie wie, bo tak to by nas wszystkich wyrzucił. Niektórzy z naszej bazy... no, są capti. Zabrani. Trafiliśmy tu... nawet nie wiemy, skąd. Dzięki temu atrybutowi dowiemy się prawdy.

— Czyli nie wiesz nic poza... swoim imieniem?

— Niestety — odpowiedziała smutno. — Nawet nie wiem, kto jest moim boskim rodzicem. Adrian też jest jednym z capti. Mimo swojego zachowania to spoko chłopak. W każdym razie — pomożemy wam. Tylko przed Adrianem musimy to ukrywać, rozumiecie? Bo tak to wylecicie stąd szybciej, niż myślicie.

Wszyscy potaknęliśmy.

— Dzięki, Megs. — Percy uśmiechnął się do dziewczyny.

— Nie ma za co. — Maggie również się uśmiechnęła. — Teraz tylko muszę iść na zebranie dowódców, bo jak nie, to Jackson się wkurzy...

Syn Posejdona zmarszczył brwi.

— Coja?

— Nie ty. — Maggie przewróciła oczami. — Mówię o Adrianie.

W tym momencie zielonowłosy pojawił się w drzwiach. Zmierzył Meg morderczym wzrokiem i zapytał:

— Komu jeszcze powiesz, że jestem bratem Percy'ego?



Percy Jackson i córka PosejdonaWhere stories live. Discover now