17. Telefon do Wyroczni

6.9K 463 190
                                    

JULIA

Widziałam ciemność.

Wyglądało to tak, jakbym stała w nieoświetlonej sali kinowej i wszystko doskonale widziała. To było dziwne uczucie.

— Julia! Julio, błagam, obudź się! — usłyszałam. Głos ten dobiegał z oddali; był przytłumiony, jakby wydobywał się zza zamkniętych drzwi.

— Julio!

Tym razem była to inna osoba, także chłopak. Spróbowałam poruszyć się, ale moje nogi jakby wrosły w ziemię.

— Dajcie jej ambrozji — polecił trzeci chłopak. — Tylko nie za dużo, żeby nic jej się nie stało.

Poczułam, jak coś ciepłego otacza mnie ze wszystkich stron, jakby nagle uczucie bezpieczeństwa zmaterializowało się i postanowiło mnie okrążyć. Jasna, świecąca poświata przelatywała mi przez palce jak piasek, kiedy wyciągałam ku niej ręce.

Leniwie otworzyłam oczy. Ujrzałam trzech chłopaków klęczących nade mną. Każdy miał troskę wymalowaną w oczach. Przez chwilę zastanawiałam się, kim oni są, ale w końcu przypomniałam sobie całą walkę z potworem.

— C–co się... — wyszeptałam cicho.

— Zemdlałaś nam tak trochę — uśmiechnął się Luke. — Jak się czujesz?

— W miarę dobrze... — westchnęłam. — A ty, Nico?

Syn Hadesa próbował wykryć w moich słowach ironię. Widocznie nie był przyzwyczajony do takich pytań.

— Dobrze... — odpowiedział, ale to zabrzmiało raczej jak pytanie.

Podniosłam się i rozejrzałam. Wszystko wyglądało normalnie. Słońce świeciło, a na niedalekiej plaży fale podmywały piasek, wyrzucając przy okazji muszelki i kamienie. Mewy radośnie skrzeczały, od czasu do czasu lądując na lekko wzburzonym morzu.

—  Co to było? — zapytałam. — To coś?

— W sumie, sami nie wiemy. — Percy wzruszył ramionami. — Ale nie możemy tu dłużej zostać, bo może być ich tu więcej.

Luke przytaknął.

— Zbieraj się — powiedział. — Musimy stąd jak najszybciej iść.

Wstałam z mokrej ziemi i otrzepałam się. Spojrzałam na Nica. Przez ułamek sekundy widziałam w jego oczach radość.

— Fajnie, że nic ci nie jest — powiedział tak cicho, że tylko ja go usłyszałam. Uśmiechnęłam się na tyle, na ile pozwalały mi siły.

— Tobie również — odpowiedziałam. Wiedziałam, że się rumienię, więc odwróciłam głowę, przy okazji zatrzymując wzrok na falach.

— Powinniśmy się zbierać — powiedział powoli. Widać podobnie jak ja nie wrócił jeszcze do formy.

Wzrokiem szukałam Percy'ego. Nigdzie go nie było. Pewnie poszli zabrać wszystkie rzeczy z miejsca, w którym zostawili je, kiedy udzielali nam pomocy. 

— Idę poszukać Percy'ego — oznajmiłam i zdążyłam odejść z dwa kroki, kiedy Nico złapał mnie za rękę.

— Percy celowo zostawił  cię ze mną. Masz odpoczywać.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz