5. Clarisse się wkurza

12.1K 742 338
                                    

Ze mną od początku było coś nie tak.

Siedząc na plaży, analizowałam całe moje życie. Podczas tych dwunastu lat miało miejsce wiele dziwnych wydarzeń, które nigdy nie zostały wyjaśnione.

Na przykład dzień, w którym ciotka Ella pierwszy raz miała odebrać mnie z przedszkola. Cieszyłam się jak nigdy, ponieważ były to moje urodziny, a więc razem miałyśmy iść na lody. Mimo że ciotka sprawiała wrażenie sztywnej i chłodnej – i właściwie najczęściej taka była – czasem wstępowała w rolę mamy i zajmowała się mną jak nikt inny.

Ciotka nigdy nie wyjaśniła mi, dlaczego w moim łóżeczku pojawił się wąż. Nie powiedziała też, dlaczego wszystkich dziwił fakt, że był martwy. Pamiętam, że był zielonym dziwactwem, które mnie interesowało. Wzięłam go do rąk, i... Chyba nikt by się nie dowiedział o przedszkolnym gościu, gdyby jedna z przedszkolanek nie podniosła alarmu.

Szłam z Drakiem, synem Hermesa, na obiad. Chłopak próbował mnie rozbawić, ale mu nie wychodziło. Nie byłam osobą, którą śmieszyły durne żarty i głupie miny.

— Czemu jesteś zdołowana? — spytał zdezorientowany. — Jesteś heroską, córką jednego z Olimpijczyków, powinnaś się cieszyć!

— Ale się nie cieszę! — odpowiedziałam. — Nie pomagasz, uwierz.

Drake spochmurniał.

— Głodny jestem. Chodź szybciej.

Weszliśmy do pawilonu jadalnego i usiedliśmy do stołu Hermesa. Zamówiłam spaghetti i sok pomarańczowy i od razu zabrałam się do jedzenia. Wszystko było pyszne. Zastanawiałam się, kto tak świetnie gotuje.

Obiad upłynął nam w miłej atmosferze. Był śmiech, rozmowy, nawet doszło do bitwy na żarcie między Carlem a Mikiem. Pomyślałam, że jak mój boski rodzic mnie uzna i nie będzie to Hermes, to wszystko się skończy.

Wstałam bez słowa od stołu i udałam się na plażę. Usiadłam na ciepłym już piasku i wpatrywałam się w ciemną taflę wody. Odpłynęłam myślami do domu w Nowym Jorku. Mimo ciężkiego życia lubiłam go. Tęskniłam za spokojem; wtedy nie musiałam się martwić, czy następnego wieczora położę się spać w jednym kawałku.

Podskoczyłam gwałtownie w miejscu, kiedy poczułam dotyk kurtki lotniczej na moim udzie.

— Cześć — powiedział Nico, siadając obok mnie.

— Następnym razem ostrzegaj mnie, bo zejdę na zawał! — syknęłam mu w twarz, chyba przesadzając z jadem w głosie, bo chłopak się odsunął.

— Daj spokój — szepnął. — Pogadać chciałem.

— O czym? — zapytałam, nadal wściekła.

Nico odchrząknął.

— Chciałbym cię poznać — odpowiedział, wbijając wzrok w piasek. — Mam wrażenie... że skądś cię znam.

Odwróciłam wzrok. Widać nie tylko ja miałam wrażenie, że już wcześniej się poznaliśmy.

— Jestem Julia Castellan — zaczęłam. — Mam dwanaście lat i mieszkam w Nowym Jorku, na Manhattanie z ciocią po rozwodzie. Lubię pływać, siedzieć w parku, ogólnie na zewnątrz. Mam ADHD i prawdopodobnie dysleksję. Od dwóch dni w Obozie Herosów.

— Nico di Angelo — zaczął chłopak. — lat....yyyy... szesnaście, syn Hadesa. W Obozie Herosów od czterech lat. Moja siostra, Bianca, umarła na pierwszej misji, jako Łowczynia Artemidy. Moją rodziną jest przyrodnia siostra Hazel, córka Plutona, czyli rzymskiego odpowiednika Hadesa. Lubię ciemne kolory i samotność. Z resztą i tak nikt nie przepada za moim towarzystwem...

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz