-Tak, jestem. A tak poza tym, co ona do cholery robi u ciebie!? Dobrze wiesz, że jej szukamy!

-Ona tu zamieszka, na jakiś czas. Przynajmniej na to liczę.

-Że co!?

Nie wytrzymałem, podszedłem do Cartera i przygwoździłem go do ściany.

-Na pewno nie puszcze jej nigdzie z tobą-powiedział całkiem poważnie.

-Co ci się stało?

-Co mi się stało? Raczej co się stało z tobą.

-Idę po nią i lepiej nie próbuj mnie powstrzymać-powiedziałem, ignorując jego pytanie.

Odsunąłem się od Blacka i wyszedłem z kuchni. Podążałem korytarzem w kierunku pokoju gościnnego. Nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi. Pierwsze co ujrzałem to niepościelone łóżko. Cała reszta pomieszczenia była czysta, ale pusta, nie było jej tu.

-Lara! - krzyknąłem za nią, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Cartera stojącego tuż za mną.

-Gdzie ona do cholery jest? - zapytałem się go.

-Kto? - zapytał z drwiącym uśmiechem na twarzy.

-Nie udawaj głupiego. Gdzie jest Lara? - powtórzyłem pytanie.

Lara POV

Po wyjściu z kuchni wróciłam do pokoju. Przebrałam się w moje ubrania, które leżały, wyprane i złożone koło łóżka. Miecz, który spoczywał w pochwie, przypięłam do paska. Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Następnie wyskoczyłam na zewnątrz. Wylądowałam na ściółce bezszelestnie. Zagwizdałam, licząc na to, że moi ogier jest w pobliżu, nie myliłam się. Już po chwili koń przybiegł do mnie. Był tak samo obładowany, jak pod jaskinią, wtedy, kiedy uciekałam przed Black'iem. Wsiadłam na konia i pojechałam w kierunku miasta. Już nie zamierzałam wracać tutaj. Przez Cartera o mało nie zostałam złapana. A poza tym, co za facet rozbiera nieprzytomną kobietę? Szczególnie jeśli wie, że ta kobieta go nienawidzi?

Las stawał się coraz rzadszy. Kiedy dojechałam na jego skraj, zsiadłam z konia. Nałożyłam kaptur na głowę i wyszłam zza ściany drzew, która mnie osłaniała. Szłam jeszcze kawałek, aż ujrzałam pierwsze zabudowania miasteczka. Okrążyłam miasto, przynajmniej cztery razy, ale wciąż nie wiedziałam co ze sobą zrobić, co o tym wszystkim myśleć. Postanowiłam wejść głębiej do miasta.

Szłam w kierunku rynku. Musiałam przemyśleć co ze sobą zrobić. Do jaskini nie wrócę, do domu Cartera tym bardziej. Nie zamieszkam u Lucy, ponieważ nie chcę jej narażać. U Rafael'a było za mało miejsca, żebym mogla tam zamieszkać. Wiem, bo kilka razy wraz z bratem już u niego byłam. Mój ojciec, który był rzemieślnikiem, załatwiał jakieś interesy z Rafaelem i często nas zabierał ze sobą.

Nim się obejrzałam znalazłam się w centrum. Usiadłam na jednej z ławek i obserwowałam ludzi biegających tylko w sobie znanym kierunku. Nie wiem, jak długo siedziałam, obserwując otoczenie, ale z tego transu wybudziły mnie dźwięki gitary. Obejrzałam ssię ie w prawo i ujrzałam dwudziesto cztero letniego mężczyznę o blond włosach, siedzącego kilka ławek ode mnie. Był dość mocno opalony. Jego wysportowana sylwetka wyróżniała się z tłumu. Pewnie zabłąkany wędrowiec. Kiedy usłyszałam melodię, która grał, nie mogłam się powstrzymać. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do blondyna. Usiadłam obok niego na ławce. Ten popatrzył na mnie, lecz nie przestawał grać. W pewnym momencie zaczęłam śpiewać dobrze znaną mi piosenkę.

I'm coming home
I'm coming home
Tell the World I'm coming home
Let the rain wash away
all the pain of yesterday
I know my kingdom awaits
and they've forgiven my mistakes
I'm coming home, I'm coming home
Tell the World that I'm coming

What happened to the world where love was king
Is that so yesterday
What happened to the songs we used to sing
That we're too tired to play

I'm coming home
I'm coming home
Tell the World I'm coming home
Let the rain wash away
all the pain of yesterday
I know my kingdom awaits
and they've forgiven my mistakes
I'm coming home, I'm coming home
Tell the World that I'm coming

Kiedy skończyliśmy, wokół zapanowała cisza. Podniosłam spojrzenie i ujrzałam tłum, który zaczął bić brawa. I tyle, jeśli chodzi o niezwracanie na siebie uwagi.

-Jeju, dziewczyno, masz nieziemski głos- powiedział mężczyzna, który grał na, gitarze.

W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową. Nagle usłyszałam znajomy głos.

-Więc chodź, "wracasz do domu " - zacytował fragment piosenki, mój prześladowca, bo chyba już go tak mogę nazywać.

Stał przede mną, wyciągając rękę w moim kierunku.

-Ja nie mam domu-powiedziałam i podniosłam się z siedzenia odtrącając jego rękę. Tłum, który był na początku, wyparował, każdy zajął się własnymi sprawami.

-Mówiłem ci, że możesz mieszkać u mnie.

Nie chcę z nim mieszkać, zresztą on wciąż przyjaźni się z Chrisem. A jak będzie chciał mnie wydać? Nie raczej w to wątpię, a poza tym mam takie niezbyt przyjemne przeczucie, że to własne o nim mówiła ta piosenka/przepowiednia cholera wie, co to było. W końcu mamy miecze gdzie jest napisane "potęga dzielona na dwoje", a poza tym wydaje mi się, że on jest tym samym czymś, co ja. Dobra niech stracę. - Przeanalizowałam sytuacje.

-W porządku, niech ci będzie.

Wyszliśmy z rynku, kierując się do lasu. Właśnie omijaliśmy ostatnie zbudowania miasteczka postanowiłam się odezwać. Kiedy byłam pewna, że nikt nas nie usłyszy, zaczęłam rozmowę.

-Zamieszkam z tobą, pod warunkiem, że mi wszystko wyjaśnisz.

-W porządku i tak musielibyśmy o tym porozmawiać.

Koło nas zaczęły się pojawiać pierwsze drzewa. Zagwizdałam, przywołując do siebie mojego konia. Ten, pojawił się po pięciu minutach, później przez cały czas szedł za nami. Sama podróż minęła w ciszy. Dopiero w domu będziemy sobie wszystko wyjaśniać. I obawiam się, że przez tę rozmowę zmieni się wszystko.

Od autorki.

Czym jest nasza Nieznana?

Jakieś podejrzenia?

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz