-Odpowiedź moja się nie zmieniła. Aż tak głupia nie jestem żeby zdradzać taką informację komukolwiek.

-Ja nie jestem zwykłym "kimś".

-W takim razie mi się pokarz? Po co ciągniesz tą całą przebierankę? A z resztą nieważne. Wychodzę. Lepiej nie wchodź mi już więcej w drogę.

-Czy to była groźba?

-Jak najbardziej.

-Nie boisz się mi grozić?

-Nie jestem strachliwa.

On w odpowiedzi szczerze się roześmiał. Nie miałam pojęcia co go tak rozśmieszyło, ale nie miałam najmniejszej ochoty dowiadywać się tego. Weszłam do pokoju, w którym przespałam noc i spod łóżka wyjęłam mój miecz. Obróciłam się do drzwi i skierowałam się do wyjścia. Otwierałam właśnie drzwi wejściowe, kiedy zakapturzony stanął w przejściu blokując mi drogę.

-Wracasz do tej jaskini?

On wie gdzie mieszkam?! Dupek mnie śledził! Jak on to zrobił, za każdym razem, kiedy wracałam do pieczary zachowywałam wszelką ostrożność. Zacierałam ślady, kilka razy zmieniałam kierunek, nigdy nie szłam do jaskini tą samą drogą. Jak on do cholery mnie znalazł?

-Nie. Twój. Interes. - wysyczałam, podkreślając każde słowo.

Przecisnęłam się obok niego wychodząc tym samym na zewnątrz. Wzięłam kilka wdechów leśnego powietrza żeby się uspokoić. Następnie powolnym krokiem ruszyłam w stronę miejsca mojego aktualnego pobytu. Przez tego aroganta będę musiała się przenieść.

Oddaliłam się na kilka kroków od chatki kiedy usłyszałam trzaskanie drzwi. Chwilę później po mojej prawej stronie pojawił się Zakapturzony.

-Daj mi spokój- powiedziałam gwałtownie odwracając się w jego stronę.

-Nie- odpowiedział zatrzymując się, tak jak wcześniej ja.

-To nie była prośba - powiedziałam lekko zdenerwowana. Chociaż lekko to kiepskie określenie. Raczej miałam ochotę wyciągnąć mój miecz i nim go wypatroszyć.

Uśmiechnęłam się na tą myśl. Następnie szybkim ruchem wyjęłam krótki nóż zza paska i rzuciłam nim w głowę mężczyzny. Ten zrobił unik, a broń wpadła do dziupli w drzewie za nim.

-Spudłowałaś - zaśmiał się na cały głos.

-Czy aby na pewno - rzuciłam odwracając się na pięcie i odchodząc.

Trzy...

Dwa...

Jeden...

-Cholera!!- Wydarł się nieznajomy i zaczął uciekać. Minął mnie w zawrotnym tempie nawet nie zwracając na mnie uwagi. Miał co innego teraz na głowie. Do słownie. Na jego kapturze siedział ogromny Hertyd.

Hertydy są to groźne, ptaki żyjące w dziuplach drzew. Samce są rzadko spotykane, ale groźniejsze niż samice ale i tak nie są bardzo niebezpieczne. Zwierzęta te mają głowę i skrzydła ptaka oraz cztery łapy zakończone pazurami. Do tego lwi ogon oraz koński tłów, a do tego zakrzywiony dziób. Całe ciało pokryte jest szaro-niebieskimi piórami. Są wielości mniej więcej prosiaka. Zakapturzony miał pecha, ponieważ idąc tędy po raz pierwszy, zauważyłam to zwierzę wlatujące do swojego domu, a Hertyd zamieszkujący tą dziuplę to samiec.

Zaczęłam ponownie kierować się do pieczary. Spojrzałam na zakapturzonego, który biegał z rękami u góry próbując zrzucić zwierzę z głowy. Z jego ust leciał potok przekleństw. Na mojej twarzy zaczynał pojawiać się... uśmiech? Nie był to uśmiech wymuszany czy szyderczy. To był prawdziwy uśmiech. Spuściłam głowę i szybko potrząsnęłam głową, a moja twarz wróciła do naturalnego wyrazu.

Spojrzałam ponownie na nieznajomego, który jakimś cudem odczepił zwierzę od siebie. Hertyd chyba dał sobie spokój, ponieważ zaczął odlatywać w kierunku swojego drzewa. Ponownie spojrzałam na mężczyznę i nie mogłam się powstrzymać. Wybuchłam śmiechem. Co się ze mną dzieje? To definitywnie nie jest normalne. Od siódmego roku życia tłumiłam w sobie uczucia, odcięłam się od nich, po prostu je wyłączyłam, a on potrafi mnie w drugi dzień znajomości zdenerwować, tak, że miałam ochotę go powiesić, a kilka chwil później zwijałam się ze śmiechu.

Powodem mojej radości był kaptur nieznanego, który został osrany przez Hertyda, do tego w kilku miejscach był podrapany przez szpony zwierzęcia.

-Tak cię to bawi?

Po chwili zapanowałam nad moim wybuchem i wyminęłam go bez słowa.

-O, nie. Tak się nie będziemy bawić.

Nim się obejrzałam, zakapturzony z nad ludzką szybkością przewiesił mnie przez bark jedną ręka przytrzymując kostki, tak abym nie mogła go kopnąć. Drugą dłoń położył na zgięciu moich kolan. Następnie ruszył zadowolony z siebie w odwrotnym kierunku niż moja jaskinia.

-Masz mnie puścić albo stanie ci się krzywda- ostrzegłam go.

-Nie tak ostro młoda. Zresztą i tak nic mi nie zrobisz.

Gdybym chciała, już leżał by martwy, ale ja nie morduje kogo popadnie, chociaż wiele osób tak uważa. Przez całe moje życie nie zamordowałam ani jednej niewinnej osoby. Wiem bo sprawdzałam to wszystko dogłębnie. Zlecenia, które wykonywałam były przetrząsane od podstaw. Zazwyczaj, zleceniodawcy kazali mi mordować zabójców. Pamiętam ostatnią sprawę, barona Holenstera. Stracił w zamachu swoją ośmioletnią córkę, a ludzie, których zamordowałam byli organizatorami owego zamachu. Uciekali prawu ale kara ich nie ominęła.
Zasada numer cztery, zawsze sprawdzaj wszystko trzykrotnie.

Nie minęło pięć minut kiedy usłyszałam spokojny szum wody. Spróbowałam spojrzeć w kierunku w którym szliśmy, lecz nie udało mi się to. Spojrzałam w dół na ścieżkę, która nagle zmieniła się na drogę z lekko zniszczonych, drewnianych desek.

Chwila, chwila. Woda, zgniłe deski...
O cholera!!

-Nie odważysz się - powiedziałam spokojnie, chociaż tak na prawdę gotowałam się ze złości.

-Jesteś pewna? - Powiedział śmiejąc się.
Zaczęłam się szarpać, ale nic to nie dało. Poczułam że jego ręce wylądowały na mojej tali i się zacisnęły.

Szlag- zdążyłam tylko pomyśleć.
Później poczułam zimną wodę obmywającą moje nogi. Jednym ruchem udało mi się chwycić za rękę zakapturzonego, a ten poleciał za mną do lodowatej wody jeziora.

Od autorki.

Jeśli ktoś oglądał Harrego Pottera to Hertyd jest miniaturową wersją Hardodzioba, z kilkoma różnicami :P

Czyżby nieznana była jednak dobra?
Jak teraz uważacie jest bezdusznym morderca czy jednak nie?

Nowa zasada! ;)

Zasada numer cztery, zawsze sprawdzaj wszystko trzykrotnie.

Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze. Wszystkie komentarze czytam, chociaż nie na wszystkie odpowiadam.

Cieszę się baaardzo że wam się książka podoba. I uwaga "Nieznana" ma już *werble* 1K wyświetleń. WOOOOOW!!!

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz