Przeczesałam nerwowo wilgotne kosmyki moich ciemnych włosów, po czym oparłam ciężar swojego ciała na dwóch dłoniach o marmurowy blat. Spojrzałam wzrokiem przepełnionym niepewnością na osobę po drugiej stronie lustra, przestraszona dziewczyna, która do granic możliwości pogubiła się w życiu.
Portale plotkarskie z prędkością światła podłapały temat związany z sytuacją na torze w wykonaniu Charlesa, po słowach dziewczyny, która umiejętnie siała zamęt w naszym życiu, wielu internautów zaczęło wieszać na mnie psy.
Wielu? Tysiące. Dziesiątki tysięcy.- Chiara? - usłyszałam pukanie do drzwi prowadzących do łazienki. - Wszystko w porządku? Wybrałem już film.
Obdarzyłam spojrzeniem ostatni raz swoje zagubione odbicie i z uśmiechem na twarzy opuściłam łazienkę. Charles bez zbędnego namysłu odwzajemnił mój gest, jednak lustrował moją twarz nieco dłużej niż zwykle.
- Płakałaś? - zapytał wyraźnie zaniepokojony.
- Musiałam podrażnić sobie oczy. - wydukałam bezmyślnie. - Nowe kosmetyki muszą mnie uczulać.
- Jesteś pewna? Od kilku dni sprawiasz wrażenie nieobecnej, maluchu. Wiesz, że jeśli coś się dzieje musisz mi powiedzieć, nie musisz sobie radzić ze wszystkim w pojedynkę.
- To tylko źle dobrane kosmetyki. - uśmiechnęłam się uroczo. - Dobrze wiesz, że uczula mnie praktycznie wszystko czego dotknę.
- Masz uczulenie na orzechy, pyłki drzew. - zaczął wyliczać, komicznie gestykulując przy tym. - Uczulenie na soję, ryby i skorupiaki, ale nigdy nie słyszałem o uczuleniu na jakikolwiek składnik kosmetyków. A wiec, Chiara?
- Czas odwiedzić Dr. Cattaneo. - wspomniałam wymownie nazwisko mojego alergologa, jednak nawet to w pełni nie przekonało Charlesa. - Czas na film?
- Czas rozmowę? - odpowiedział w ekspresowym tempie.
- Czas na film. - powtórzyłam.
Podniosłam leniwie powieki, szybko uświadomiłam sobie, że przegapiłam conajmniej połowę filmu. Musiał dopaść mnie naprawdę głęboki sen, monakijczyka nie było obok mnie, a mnie nie zbudziły nawet jego kroki. Uważnym wzrokiem, który dopiero dostosowywał się do jasnego pomieszczenia, szukałam Charlesa, nie było go.
Podniosłam ciężar swojego ospałego ciała i mozolnym krokiem kierowałam się w stronę otwartych drzwi prowadzących na taras.
Brunet oparty był o szklaną balustradę, a wzrok wlepiony miał w zapierający dech w piersiach widok tętniącego życiem nocnego miasta. Niechlujnie ułożone włosy cholernie mu pasowały, jednak moją uwagę przykuł przedmiot znajdujący się w jego dłoni.
Telefon.
Byłam pewna, że gdy użyje jeszcze więcej siły zmiażdży go w swojej dłoni.- Jak długo miałaś zamiar to przede mną ukrywać? - powiedział z niepokojącym spokojem w głosie. - Jak długo chciałaś udawać, że wszystko jest w porządku?
Zbliżyłam się do jego ciała najdelikatniej jak tylko byłam w stanie, chłopak musiał przeczytać wszystkie wiadomości jakie dostałam od sfrustrowanych fanów kierowcy. Niektóre z nich były ekstremalnie przerażajace, nie tylko pojawiały się w nich spekulacje o moich nieczystych intencjach wobec Leclerca, ale również najpaskudniejsze groźby, które wywoływały ciarki na moim ciele.
- Nie chciałam zamartwiać Cię tymi bredniami. - wyszeptałam. - Nie powinieneś zawracać sobie tym głowy, nie kiedy za kilka dni zaczynasz kolejny wyścig.
- I myślałaś, że nie mówiąc mi o tym wszystkim, chronisz mnie?
Odwrócił się gwałtownie w moim kierunku, teraz miałam doskonały widok na skrajne emocje wymalowane na jego twarzy. Niezmiennie w nerwowy sposób zaciskał palce na powierzchni mojego telefonu, wszystkie przeczytane wiadomości skierowane w moją stronę podniosły do granic możliwości temperaturę krwi w jego żyłach.
YOU ARE READING
Too fast for love // Charles Leclerc
Fanfiction„Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić" Harlan Coben