Wybieraj

1.8K 61 7
                                    

Słowa mojego ojca nadal rozbrzmiewały w mojej głowie niczym najgorsza pieśń na świecie, a bałagan w mojej głowie nadal nie został uporządkowany. Setki pytań chaotycznie błądziły w moim umyśle, potęgując przy tym znajdujący się tam bałagan, nie mogłam dłużej tkwić w niepewności, która ogarnęła całe moje życie w ułamku sekundy.

Uniosłam ciężar swojego ciała najdelikatniej jak potrafiłam, nie chciałam obudzić Charlesa, wiem że gdyby dowiedział się co planuje przywiązałby mnie do łóżka i czekał aż ten durny pomysł umknie z mojej głowy. Jednak on nie był durny, nic co potencjalnie może przynieść nam spokój nie jest durne.

Nie pocałowałam chłopaka na pożegnanie jak to miałam w zwyczaju, czułam dziwne przeświadczenie, że nie chce się żegnać. Chwyciłam w biegu płaszcz i wybrałam nerwowym ruchem numer do wujka Lorenzo.

- Chiara? – powiedział wyraźnie zachrypniętym głosem, który wskazywał na to, że wyrwałam go z głębokiego snu. – Nie spodziewałem się telefonu w środku nocy, a bynajmniej nie od ciebie.

- Gdzie on teraz jest? – głos nie zadrżał mi nawet przez sekundę. – Gdzie do cholery jest mój ojciec?

Te słowa wywołały odrazę do samej siebie, jak mogłam nazwać tego człowieka moim ojcem? Człowieka, który bez mrugnięcia okiem wydał wyrok śmierci na całą swoją rodzinę.

Człowieka, który bezwarunkowo kochał tylko siebie.

Człowieka, który sprawił że jedynym wspomnieniem z dzieciństwa jest krzyk i strach.

- Chiara... chyba nie chcesz się z nim spotkać. – głos wuja był ciężki, przepełniony niepewnością. – To nie jest odpowiedni czas żeby to wszystko przedyskutować. Proszę, ochłoń.

- Gdzie on jest? – powiedziałam wyraźnie wolniej.

- Jest środek nocy Chiara! – podniesiony głos wuja nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. – Dziewczyno, pchasz się w paszcze lwa.

Zapadła cisza, byłam wściekła a zarazem maksymalnie zdeterminowana, tworzyło to mieszankę wybuchową, która wypędziła z mojej głowy jakiekolwiek obawy. Chciałam się z nim spotkać, powiedzieć jak bardzo go nienawidzę, tylko czy słowa wyrażą co tak naprawdę czuję?

Nie wyrażą przecież wszystkich przepłakanych nocy czy strachu przed wyjściem na spacer.

- Prześlę ci adres. – przerwał głuchą ciszę wujek Lorenzo. – Tylko proszę, przemyśl to raz jeszcze.

Bez chwili namysłu zakończyłam połączenie. Spojrzałam na Charlesa, który wyglądał jak bezbronne dziecko, czasami odczuwam wrażenie że jesteśmy niezniszczalni, ale tylko gdy jesteśmy razem, a każde z nas w pojedynkę staje się najsłabszym ogniwem tego całego systemu zwanym dalej życiem. Przetrwaliśmy niezliczoną ilość burz, które miały destrukcyjną moc, jednak cały czas stoimy twardo, zadziwiające.

Gwałtownie potrząsnęłam głową, aby przywrócić swoje myśli do porządku, nie mogłam dać ponieść się emocjom, chociaż przede mną jedno z najcięższych zadań, spojrzeć w oczy mężczyźnie, który wpłynął na moje życie w najbardziej wyniszczający sposób.

Niechlujnie nałożyłam na siebie czarny płaszcz i wyszłam z domu. Najciszej jak to możliwe przekroczyłam granice podwórka, masywny płot dał mi swobodę i pewność, że pozostanę niezauważona. Nagle usłyszałam ryk silnika, jednak nie potrafiłam zarejestrować go swoim wzrokiem, pewnego rodzaju samochód widmo,

Po chwili reflektory masywnego auta oślepiły mnie, przed maską pojawiła się ciemna postać, której ramiona rozchyliły się w geście przywitania.

- Wiesz co? – od razu rozpoznałam niski, chropowaty głos. – Bieganie za własną córką wydaje się bardzo męczące. Ale czego nie robi się dla rodziny.

Zmniejszył odległość miedzy nami o kilka metrów, na jego twarz wkradł się arogancki uśmiech, który powodował dreszcz niepokoju na moim ciele.

- Chiara, jesteś dorosłą kobieta wiec możemy darować sobie życzliwości i mile słówka, których żadne z nas nie potrzebuje. – z jego głosu wylewała się pewność siebie. – Nie przyjechałem tutaj z tęsknoty za Tobą.

Chociaż darzyłam tego człowieka nienawiścią, jego słowa zabolały.

- Więc po co przejechałeś? – wyszeptałam, pewność siebie uleciała ze mnie w mgnieniu oka. – Bez Ciebie jest łatwiej.

- Tak ci się tylko wydaje córeczko. – zaśmiał się w najobrzydliwszy sposób. – Jesteś taka sama jak twoja matka, naiwna. Wiesz, że nie lubię tracić czasu, wiec pozwól że przejdziemy do sedna. Firma, która właśnie stała się twoją własnością ma niesamowite perspektywy, warto w nią zainwestować. Jednakże po co inwestować w coś co może być twoją własnością, prawda?

- Jeżeli myślisz, że to co zbudowali przez lata moi rodzice, może znaleźć się w twoim zasięgu, jesteś w błędzie. – nerwy brały górę, a mój głos był coraz donośniejszy. – Nie jesteś w stanie mnie złamać.

- Ciebie nie. – na jego twarzy znowu zagościł arogancki uśmiech. – Nie zdajesz sobie sprawy od jak dawna Cię obserwuje. Jesteś silna i ciężko byłoby Ciebie złamać, nie będę tracić na to czasu. Aby skrzywdzić kogoś należy uderzyć w ich słaby punkt, twoim jest Charles Leclerc.

Zamarłam.

- Masz dwie możliwości, a czas na ich rozważenie skraca się z każdą godziną. – jego wyraz twarzy przybrał mroczną barwę. – Pierwsza, zostaniesz we Włoszech i dalej prowadzisz firmę, z której większość dochodów należy do mnie, pozbędziesz się niewygodnych prezesów, nierozsądne byłoby zmuszanie Ciebie do zrezygnowania z firmy, wiesz z czym to się je, mnie interesują tylko zyski z tego układu.

- A druga? – przełknęłam głośno ślinę, znałam tego człowieka chociaż był dla mnie obcy, nie rzucał słów na wiatr. – Jaka jest druga możliwość?

- Ta mniej optymistyczna? – zmrużył oczy. – Druga możliwość jest taka, że przybierasz zbroję rycerza i idziesz z własnym ojcem na wojnę, co osobiście odradzam. Jak już wspomniałem twoim najsłabszym punktem jest ten mierny kierowca, jeżeli nie przystaniesz na pierwszą możliwość jego los maluje się w bardzo ciemnych barwach. Doskonale wiesz, że nie mam ani sumienia, ani skrupułów. Za to mam sprawdzonych ludzi za swoimi plecami, którzy wszystkiego dopilnują.

Oczy wypełniły mi się łzami, nie mogłam pozwolić na nic co mogłoby wyrządzić mu krzywdę.

- Wybieraj. – powiedział wypranym z emocji głosem.

Too fast for love // Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz