Nie zawiodę

2.7K 92 0
                                    

Włochy. Jestem tu nieprzerwanie od 2 miesięcy, odpuściłam wszystkie zagraniczne wyjazdy z mamą i Liamem. Myślę, że przez ten czas się naprawiłam, sama. Całymi dniami przesiadywałam w siedzibie firmy, to mnie naprawiło.

Czy coś się zmieniło przez ten czas? Bardzo wiele. Właśnie siedzę na kolacji zaręczynowej mamy i Liama, jestem przeszczęśliwa. Przez te dwa miesiące bardzo zbliżyliśmy się do siebie z moim ojczymem, chociaż czasami się zapominam i mówię do niego tato, gdy tylko usłyszy ten zwrot, z jego oczu lecą łzy, niczym z wodospadu.

- Kochanie, jest jeszcze jedna rzecz, o której chcieliśmy ci powiedzieć. – zaczął spokojnie Liam, który porozumiewawczo spojrzał na moją mamę. – Pogłębiliśmy naszą współpracę z Formułą 1. Chciałbym Cię prosić o objęcie stanowiska dyrektora generalnego w tej kwestii. Nasza firma jest ściśle powiązana z motoryzacją, co za tym idzie...- Błądził wzrokiem bo mojej zaskoczonej twarzy. – Jesteś od dzisiaj odpowiedzialna za wszystkie sprawy związane z współpracą firmy z Formułą 1. Twoje udziały zwiększyłem do 25%. Czy zgadzasz się na...

- Tak. – bez chwili namysłu udzieliłam odpowiedzi, bez względu jaka była dalsza część jego wypowiedzi. Chce wrócić do tego świata, chcę wrócić do tych ludzi. Te dwa miesiące były ciężkie, ale przepracowałam wszystko.

- Tak? – powtórzyła moja mama.

- Tak. Jestem wam wdzięczną za taką szansę. Nie zawiodę. – podbiegłam z łzami w oczach do wyraźnie zszokowanych opiekunów. Spojrzeli na siebie pytająco po czym odwzajemnili mój uścisk.

Czas zacząć pisać historię od początku. Jestem silniejsza.


Pewnym krokiem weszłam na teren kwalifikacji do niedzielnego wyścigu, zupełnie jak dwa miesiące temu, tylko tym razem wiem po co tam idę. Całkowicie przewartościowałam swoje cele, firma jest najważniejsza, zrobię wszystko, żeby Liam był ze mnie dumny i nie pożałował przekazania mi kolejnych udziałów.

Moim oczom ukazał się modernistyczny, czerwony budynek z ogromnym logo Ferrari. Tam kierowałam swoje nogi, chociaż rozum podpowiadał żebym zawróciła. Muszę porozmawiać z Carlosem, wytłumaczyć mu czemu zniknęłam. I muszę przestać myśleć o chłopaku, który przez minione dwa miesiące nie pozwalał o sobie zapomnieć.

- Chiara?! – usłyszałam znajomy głos tuż za swoimi plecami. – Co ty tu robisz? Nic nie rozumiem.

- Carlos... musimy porozmawiać. Proszę. – walczyłam sama ze sobą, żeby nie dać upustu emocjom.

- Musimy porozmawiać. – powtórzył oschle. – Ale nie tutaj, wejdź. – wskazał dłonią stronę, w którą powinnam się kierować.

Weszłam do krwistoczerwonego budynku, czułam jak idący za mną Carlos wypala mi dziurę w plecach. Zawiodłam go.

- Czemu? Czemu wyjechałaś bez słowa? Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się martwiłem. Dalej jesteś lekkomyślna, dalej nie przejmujesz się uczuciami innych. – wykrzyczał w moją stronę.

- Carlos... potrzebowałam tego. Musiałam wszystko sobie poukładać, wiesz przez co przechodziłam w przeszłości. To nie jest takie łatwe jak może ci się wydawać. Do jasnej cholery, musiałam wyjechać. – podniosłam głos. – Powinieneś mnie zrozumieć.

- Zawsze Cię rozumiałem, zawsze pomagałem... a ty po wszystkim zawsze znikałaś. Historia lubi się powtarzać. – powiedział ironicznie Carlos.

- Tym razem nigdzie nie wyjeżdżam. Zostaję. – powiedziałam z łzami w oczach. – Będę na każdych kwalifikacjach, na każdym wyścigu, nawet na każdym treningu. Wiem, że wszystko zepsułam, ale to przez to, że sama byłam zepsuta. Nie chcę stracić przyjaciela przez moją głupotę, przepraszam...

Carols bez chwili namysłu podszedł do mnie i przytulił. Wiedział jak bardzo jestem krucha, ale nie fizycznie... psychicznie.

- To ja przepraszam. Już jest wszystko dobrze. – zapewnił mnie ciepłym głosem chłopak. 

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now