Upiłam łyk czerwonego wina, wełniany koc otulał moje odkryte ramiona. Odgadywałam konstelacje gwiazd formujące się na niebie, próbując przy tym uporządkować porozrzucane po zakamarkach głowy myśli.
- Już za dwa tygodnie zaczynamy sezon. - powiedział równie zaciekawiony jasnymi punktami na niebie Carlos. - Chciałbym jeszcze gdzieś pojechać, odpocząć, zresetować się, cokolwiek.
- Więc to zrób. - zaśmiałam się. - Wykorzystaj ten czas najlepiej jak tylko potrafisz.
- A co jeśli już zarezerwowałem termin? - uśmiechał się z błyskiem w oku.
- Świetnie.
- Co jeśli zarezerwowałem 3 pokoje?
- Fantastycznie. - zaśmiałam się.
- A co gdyby jeden pokój był dla mnie?
- Wyśmienicie.
- Drugi dla Lando. - zmrużył delikatnie oczy.
- Cudownie.
- A trzeci dla ciebie.
Zmierzyłam Hiszpana gniewnym wzrokiem, doskonale wiedział, że jestem osobą która musi mieć wpisane do swojego kalendarza wszystko z dokładnością co do godziny, nie lubię niespodzianek, nienawidzę spontanicznych wyjazdów i nie cierpię jak ktoś decyduje za mnie.
Jednak może w tym znalazłabym formę jakiegokolwiek odpoczynku, poza granicami miasta czułabym się swobodnie.- Carlos... - wysyczałam.
- Nie patrz na mnie tym wzrokiem bazyliszka. - uniósł dłonie w geście poddania. - Nie chce zrobić Ci przecież krzywdy, kilkudniowy wyjazd, odpoczniesz od tego zamętu.
- Zamętu? - zaśmiałam się jednocześnie upijając łyk wina. - Nie przesadzaj.
- Kogo stale próbujesz okłamywać? Mnie? Czy siebie? - spoważniał. - Wiem co działo się tydzień temu, Lando o wszystkim mi opowiedział, ale nie mam zamiaru Cię moralizować, po prostu odpocznij. Ta cała sytuacja wyniszcza Cię z dnia na dzień coraz mocniej.
Idiotyzmem byłoby zaprzeczenie jego słowom, miał racje, czuje jak bardzo destrukcyjny wpływ ma otaczający mnie bałagan, od chwili spotkania Charlesa w restauracji nawet przez chwile nie byłam w stanie poukładać swoich rozbieganych myśli.
- Masz racje Carlos. - uśmiechnęłam się blado. - Odpoczynek dobrze mi zrobi, więc kiedy wylatujemy? Jutro?
- Skąd wiedziałaś? - odpowiedział zdziwiony. - Lando naprawdę nie umie trzymać języka za zębami, ten dzieciak kiedyś mnie wykończy.
- Co ty mówisz do cholery, ja tylko żartowałam. - podniosłam ciężar swojego ciała na fotela. - Nie jestem w stanie wszystkiego zorganizować do jutra, Paul nie poradzi sobie beze mnie w restauracji.
- Poradzi. - Hiszpan uważnie lustrował moją przestraszoną twarz. - Wszystkim się zająłem, Paul również podziela moje zdanie, powinnaś odpocząć, przemyśleć.
Miał rację, powinnam przemyśleć i jakkolwiek poukładać bałagan, który opanował moje życie bez reszty, czułam się jak dziecko, które rozpaczliwie walczyło o zabawkę, tylko w tym przypadku był to po prostu spokój.
Nie chciałam zasypywać przyjaciela argumentami przez które powinnam zostać, nie miałam serca mu odmawiać, zwłaszcza że maksymalnie zaangażował się w ratowanie mojej osoby, która aktualnie była wrakiem człowieka.- Chcesz wiedzieć gdzie lecimy? - zaśmiał się. - Czy wolisz niespodziankę?
- Powiedz tylko o której mamy lot, więcej informacji nie potrzebuje.
Chiara, czas się naprawić.
YOU ARE READING
Too fast for love // Charles Leclerc
Fanfiction„Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić" Harlan Coben