Do zobaczenia jutro, Charles

1.4K 79 73
                                    

Ułożyłam ciężar swojego wyprutego z emocji ciała na miękkim materacu, po rozmowie z brunetem przepełnionej skrajnymi emocjami marzyłam jedynie o śnie.
Obserwowałam poczynania chłopaka, który układał jedwabną poduszkę na powierzchni ciemnej kanapy, doceniałam zrozumienie jakim obdarzył mnie Charles, spanie w jednym łóżku byłoby dla obojga z nas niekomfortowe, sytuacja w której się znaleźliśmy wystarczająco wpędzała nas w zakłopotanie.
Słyszałam jego równy oddech, dawał mi poczucie bezpieczeństwa, które na swojej wyboistej, życiowej drodze gdzieś zgubiłam.

- Jeśli tylko będziesz gotowa, jestem obok. - powiedział ledwie słyszalne. - Chce Cię wysłuchać.

A ja chciałam być wysłuchana, chciałam opowiedzieć nawet w najdrobniejszych szczegółach o całej tej burzy, która zniszczyła wszystko co spotkała na swojej drodze. Burzy która nosiła moje imię, doszczętnie zrujnowała wszystkie najpiękniejsze chwile, skruszyła najpiękniejszą duszę obecną w moim życiu.

- To wszystko jest dużo bardziej pokręcone niż może Ci się wydawać Charles. - zaśmiałam się ze swojej bezradności. - Nie zniknęłam przez strach, obawę przed przyszłością czy...

Przerwałam, a w mojej głowie pojawił się szereg pytań na które nie poznałam jeszcze odpowiedzi.
Ukradkiem zauważyłam jak Charles podnosi swoje ramiona z świeżo usłanej kanapy, usiadł gwałtownie a głowę zatopił w swoich dłoniach w geście bezradności.

- Więc czemu zniknęłaś? - jego głos stłumiony był przez dłonie. - Nie będę się denerwować, podnosić głosu, grać na emocjach, chce tylko znać powód.

- Ty byłeś powodem, dla którego musiałam zniknąć Charles. - czekałam na jakąkolwiek reakcje chłopaka, jednak cisza panująca w pomieszczeniu upewniła mnie, że powinnam kontynuować. - Kiedy mówiłam Ci, że to było jedyne wyjście, nie kłamałam. Musiałam odciągnąć Cię od całego bagna, w które wmieszał mnie mój ojciec, nie powinieneś odpokutowywać mojej przeszłości, musiałam zrobić to sama. Stałam przed cholernie ciężkim wyborem, mogłam mieć Cię przy sobie, ale każdego dnia czułabym oddech własnego ojca na plecach, a ty byłbyś w niebezpieczeństwie którego nie potrafiłabym zaakceptować. Mogłam też zniknąć, pozwolić Ci wieść życie, na które w pełni zasłużyłeś, nie było w nim miejsca na mnie, mój bałagan i przeszłość, która jest zmorą nie dającą o sobie zapomnieć. Z ust mojego ojca wylewała się nienawiść, ten człowiek jest potworem w najczystszej postaci, który zdolny jest do paskudnych rzeczy. Nie ma serca, nie ma sumienia, nie ma skrupułów.

- Chiara. - podniósł głowę, zeszklonymi oczami spoglądał na wariujący śnieg za oknem.

- Zniknęłam bo to było najrozsądniejsze wyjście. - niewzruszona kontynuowałam monolog. - Nigdy z nas nie zrezygnowałam, nigdy tego nie zrobię.

Cisza zawładnęła pomieszczeń, w którym znajdowałam się ja, Charles i tysiące niezrozumiałych emocji.
Czy powiedziałam za dużo? Nie, powiedziałam wystarczająco. Wysłuchał mnie, jednak nie mam pewności czy zrozumiał, natłok faktów jakim obdarzyłam Charlesa był przytłaczający również dla mnie, nie mogłam oczekiwać od chłopaka żadnej reakcji, żadnej deklaracji. Sama do końca nie wiedziałam czego tak właściwie od niego oczekuję.

- Chiara? - wyszeptał. - Mogę spać dzisiaj z Tobą? Czuje jak tracę rozum, nie chce być sam.

- Chodź.

Widziałam jak ciemna postać zbliża się do mojego łóżka, a ja chciałam zapewnić mu parasol bezpieczeństwa pod którym choć przez chwile będzie mógł złapać oddech.
Odchyliłam róg pościeli ukazują miejsce, które przeznaczone było dla bruneta, niepewnym ruchem ułożył swoje ciało kilkanaście centymetrów ode mnie, czułam jego niepokój i zakłopotanie.

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now