Byłeś. To wystarczy.

2.9K 89 4
                                    


Obudziłam się. Poniedziałkowy poranek był dla mnie bardzo łaskawy. Carlos dzwonił do mnie co godzinę zeszłej nocy, obwiniał się o tą pokręconą sytuację przy barze. Niepotrzebnie. Nie potrzebuję całodobowej opieki, chociaż gdyby nie ona, moja mama dzisiaj wracałaby do Monako na identyfikacje zwłok własnej córki. Nie wiem jak potoczyłaby się ta historia, a jestem z tej grupy ludzi, która zawsze obstawia najgorsze scenariusze. W jednej sekundzie po całym pomieszczeniu mojej sypialni rozległ się dźwięk telefonu.

Byłam zbyt wystraszona, żeby odebrać. Bałam się, że w jakichś niewyjaśnionych okolicznościach mój wczorajszy oprawca zdobył mój numer telefonu. Sygnał ucichł. Zatopiłam twarz ponownie w satynowej pościeli. Telefon znowu zadzwonił. A ja znowu nie odebrałam.

Za szóstym razem dźwięk mojego dzwonka był nieznośny. Podniosłam telefon, moim oczom ukazał się nieznany ciąg cyfr. Ekspresowo odrzuciłam połączenie. Sekundę później dostałam wiadomość.

„Tu Charles. Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Nie odbierasz telefonów nawet od Carlosa, jest strasznie zmartwiony. Daj tylko znać, że się trzymasz. Jeśli będziesz tylko czegoś potrzebować, zadzwoń. Przyjadę w przeciągu minuty."

Odpisałam dopiero po godzinie. Nie miałam siły.

„Wracam do Włoch. Muszę odpocząć. Dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś wczoraj."

Wiadomość zwrotną otrzymałam chwile po tym jak odłożyłam telefon. Miał chłopak refleks.

„Przestań. Nie zrobiłem nic wielkiego."

Walczyłam sama ze sobą, wyjazd do Włoch nie był jedynie ucieczką od wczorajszych wydarzeń. Uciekałam przed tym chłopakiem. Uciekałam przed możliwością poczucia czegoś więcej, działał na mnie w sposób w jaki nikt tego nie robił. Przy nim nie musiałam czuć się silna, a znam go zaledwie parę dni. Nie chcę pozwolić sobie na słabość i kolejne przepłakane miesiące z powodu złamanego serca, to dla mnie za dużo. Zdecydowałam się jednak odpisać, w bardzo zdawkowy sposób.

„Byłeś. To wystarczy."


Ciepłe powietrze otula moją twarz, lekko opuchniętą po przepłakanej nocy. Wyjeżdżam do Włoch. Bez pożegnania z Carlosem, czego zapewne będę żałować już następnego dnia, ale nie potrafię inaczej. Jestem bezsilna. Znowu.

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now