Pokazałeś mi raj, który potem doszczętnie spaliłeś

2.4K 85 14
                                    

Wychodząc z loży, na której dane mi było oglądać wyścig, usłyszałam swoje imię. Przez myśl nie przeszło mi nawet żeby się zatrzymać. W mgnieniu oka Charles stanął przede mną.

- Gdzie uciekasz? - obdarzył mnie szerokim uśmiechem, a ja w głowie miałam gotowy monolog, a w nim masę wyzwisk jakimi miałam w planie obdarzyć chłopaka. Jednak odpuściłam.

- Świetny wyścig. Gratulację. - odpowiedziałam w najbardziej wyprany z emocji sposób, po czym zręcznie wyminęłam chłopaka.

- Chwila. - chwycił moją dłoń w ten sam sposób w jaki chwycił ją kilka dni temu, kiedy poprosił mnie do tańca. Dreszcz przeszedł po całym moim ciele na myśl o tym jak byłam naiwna. - Czy ty mnie właśnie zbywasz? - zapytał nadal uśmiechnięty chłopak.

- Dokładnie. - ciemne okulary skutecznie maskowały moje smutne oczy, nie maskowały jednak tej pojedynczej łzy, która zwinnie opadła na mój wypudrowany policzek.

- Chiara. Ty płaczesz. Co się stało? - uśmiech na jego twarzy natychmiast zastąpiło zwątpienie.

- Nie chcę być przeszkodą na niczyjej drodze. - po minie chłopaka wywnioskowałam, że zrozumiał sens moich słów. - Pokazałeś mi raj, który potem doszczętnie spaliłeś.

- Pozwól mi wszystko wyjaśnić. To wszystko wygląda zupełnie inaczej. - głos bruneta drżał.

- Nie oczekuję od ciebie żadnych wyjaśnień. Tak w zasadzie to nie wiem czego się spodziewałam. Przez chwilę pomyślałam, że nasze ostatnie spotkanie miało dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie. - ściągnęłam okulary, w tamtym momencie chciałam, żeby zobaczył ból w moich oczach. - Nie przejmuj się Charles. Od dzisiaj nasze kontakty będą się odbywać jedynie na płaszczyźnie zawodowej. Trzymaj się.

Nie dałam chłopakowi możliwości odpowiedzi, ponownie zręcznie go wyminęłam i przyspieszonym krokiem zmierzałam w kierunku wyjścia. Skarciłam w myślach samą siebie za to, że po tak krótkiej znajomości pozwoliłam na dopuszczenie do siebie uczuć. Bez chwili namysłu wysłałam wiadomość do Carlosa z pytaniem czy dzisiejszy wieczór spędzi ze mną, nie chciałam być sama. Wiedziałam też, że będę musiała przyznać się mu do mojej wadliwej relacji z monakijczykiem.

Po co do cholery zorganizował tą kolację? Czemu mnie pocałował? Czemu pozwolił mi wierzyć, że ta pokręcona relacja ma jakiś sens?

Na moje nieszczęście, Carolos miał co do godziny zaplanowany dzisiejszy wieczór, razem z innymi kierowcami świętował rozpoczęcie przerwy wakacyjnej. Następny wyścig dopiero za miesiąc, całe szczęście.

Wieczór spędzony pod kocem z butelką wina w towarzystwie taniego romansu, nie było tym czego się spodziewałam. Szwendałam się po pokoju hotelowym niczym duch, każdy mój krok był nieprzemyślany, a analizowanie dzisiejszej sytuacji zjadało mnie od środka. Stop. Nie mogę dalej sobie psuć głowy tym wszystkim. Wychodzę. Otworzyłam wiadomość od Carlosa, w której wysłał mi lokalizację klubu, w którym się dzisiaj bawi. Byłam pewna, że spotkam tam też monakijczyka, ale nie mogłam przed nim uciekać, pracujemy w jednym miejscu, chowanie się przed nim będzie niemożliwe.

Delikatnie podkreślone oko w duecie z czerwoną szminką dodawały mi pewności siebie, której w tamtym momencie rozpaczliwie potrzebowałam. Ołówkowa sukienka z kwadratowym dekoltem idealnie podkreślała figurę. Byłam gotowa do wyjścia, ale tylko fizycznie. Psychicznie, chciałam schować się przed całym światem.

W mgnieniu oka taksówka zatrzymała się pod wejściem do klubu. Nie zdziwiło mnie, że kolejka rozciągała się na kilkanaście metrów, tylko tym razem nie byłam w towarzystwie nikogo kto pomógłby mi wejść poza nią. Wpadłam na pomysł przechytrzenia ochroniarzy, dzisiejszym wyścigiem żyło całe miasto, więc może mój identyfikator, który zakładam za każdym razem na wydarzeniu da mi pierwszeństwo wejścia. Nie myliłam się. Kiedy barczysty ochroniarz zobaczył na plakietce logo Formuły 1 natychmiastowo mnie wpuścił.

Neonowe światła błądziły po całej sali, a głośna muzyka skutecznie tłumiła moje myśli. Zdeterminowanym krokiem podeszłam do baru, gdzie zamówiłam kilka mocniejszych kieliszków alkoholu, który miał wyrzucić mi z głowy wszystkie problemy. Kieliszek za kieliszkiem rozluźniał moje ciało, które w ułamku sekundy zostało zamknięte w szczelnym uścisku. Stałam sparaliżowana, a w mojej głowie przewijały się wspomnienia z nocy, podczas której paskudny pięćdziesięciolatek próbował mnie... Mniejsza o to. Strach który ogarnął moje ciało uleciał w chwili gdy zobaczyłam mojego przyjaciela, Carlos miał już wyraźnie zmęczone od alkoholu oczy, a jego ruchy były dziwnie spowolnione.

- Nie mówiłaś, że przyjedziesz. Skąd wiedziałaś, że będę akurat tutaj Chiara? - obdarzyłam chłopaka pytającym wzrokiem. - Nie patrz tak na mnie, naprawdę się cieszę, że Cię widzę.

- Wysłałeś mi lokalizację Carlos, stąd wiedziałam, gdzie Cię znajdę. - zaśmiałam się, bo mój przyjaciel był już naprawdę pijany.

- Słońce, możesz mi wszystko wmówić, ale nie przypominam sobie, żebym wysyłał Ci lokalizacje. - zakłopotany odblokował ekran swojego telefonu, po czym spojrzał zdezorientowany. - To nie byłem ja, Chiara.

- Carlos, nie żartuj sobie. - odpowiedziałam zdecydowanym tonem.

- Chwila... - chłopak zmrużył oczy, pokazując w ten sposób, że naprawdę nad czymś mocno się zastanawia. - Charles. Cholera. Słuchaj, opowiedział mi o wszystkim, potem wziął mój telefon, żeby coś sprawdzić, chyba. To on wysłał Ci lokalizację.

- Nadal tu jest? - zapytałam zdenerwowana.

- Jest, na loży. Współczuję mu jutrzejszego dnia, pozwolił sobie dzisiaj na dużo. Przebił każdego w ilości wypitego alkoholu. A co do waszej sytuacji...- obdarzył mnie pełnym troski spojrzeniem. - Znam cię do zawsze, chcę twojego dobra. Jesteś najpiękniejszą duszą, jaką kiedykolwiek poznałem, ale daj mu wszystko wytłumaczyć, to jest dobry chłopak, to całe nieporozumienie nie powinno mieć miejsca.

- Przestań Carlos, jestem dorosła. Widziałam rozpacz na twarzy tej dziewczyny, nie mogę w to wejść, czasami lepiej zostawić osobę, na której ci zależy bez słowa, bo nie zawsze prawda, którą chcemy usłyszeć załagodzi nasze sumienie. - poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach. - Chodźmy się bawić, nie marnujmy wieczoru na bezsensowne rozmowy, które do niczego nas nie zaprowadzą. - chłopak skinął porozumiewawczo głową.

Przede mną ciężka noc. Cholernie ciężka.

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now