Zostawię cały ten bałagan za sobą

1.6K 71 31
                                    

Charles nawet przez moment nie pozwolił mi dojść do samochodu na własnych nogach, najzwyczajniej w świecie bał się że ucieknę, słusznie. Przez moją głowę przewijały się miliony sposobów na ucieczkę z tego całego bagna, naprawdę chciałam uciec, bałam się konfrontacji, która czekała na nas już za rogiem. Co jeżeli wypowie słowa których nigdy nie chciałam usłyszeć? Co jeżeli z moich ust padną słowa których potem będę żałować? Zbyt duża ilość niewiadomych przytłaczała mój umysł.

- Wyjdziesz sama czy mam cię zanieść? - powiedział chłopak bezczynnie wpatrując się w przednią szybę samochodu.

- Poradzę sobie. - odpowiedziałam oschle.

Niepewnie wyszłam z auta, a każdy mój krok był biegem nieprzemyślanych zdarzeń, toczyłam walkę z rozsądkiem, który podpowiadał mi żebym jak najszybciej zawróciła. Charles był już na mostku, który prowadził na jacht, uważnie analizował każdy mój ruch nadal bojąc się, że pobiegnę w drugą stronę. Wyciągnął dłoń w moją stronę, aby pomóc mi bezpiecznie przedostać się na łódź, bez większego namysłu chwyciłam ją bo wiedziałam że bez jego pomocy prędzej wyląduje w wodzie, niż na łodzi. Jednak kiedy poczułam się na tyle stabilnie żeby puścić jego dłoń, natychmiast to zrobiłam, jakakolwiek bliskość wywoływała na moim ciele nieprzyjemny dreszcz.

Łódź odbiła od brzegu, nie ma ucieczki. Muszę stawić czoła demonom, które nieprzerwanie towarzyszą mi od cholernie długiego czasu.

- Napijesz się czegoś? - zapytał niepewnie. – Soku? Wody?

- Wina. - moja odpowiedź spotkała się ze zdziwieniem bruneta. - Napiję się wina.

Po niespełna godzinie jacht zatrzymał się w miejscu, z którego widok zapierał dech w piersiach. Obserwowanie tego wspaniałego obrazu było jedyną rzeczą, którą chciałam w tym momencie robić, panorama pochłoniętego nocą miasta w dziwny sposób mnie uspokajała. Jeden kieliszek wina, zmienił się w kilka, alkohol skutecznie rozluźnił moje mięśnie i zaśmieconą głowę.

- Więc jak to jest? - wysokoprocentowy napój dodał mi odwagi. - Zostawiasz mnie, wracasz do swojej byłej, ale kiedy tylko zobaczysz mnie w towarzystwie Maxa, dostajesz szału i jak obrażony pięciolatek uciekasz z klubu.

Zaśmiałam się na dźwięk wypowiedzianych przeze mnie słów, wzrok wbiłam w podłogę i czekałam na odpowiedź, nic więcej mi nie zostało. Nie mam nic do stracenia, bo wszystko co miałam, przepadło.

- Chiara, nie wypowiadaj jego imienia. - powiedział z ogromną powagą na twarzy. - Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji.

- W takim razie nadszedł czas, żebyś mi wszystko wytłumaczył. - wzięłam głębszy łyk wina, które dzisiejszego wieczoru było moim ukojeniem. - Taka okazja się już nie powtórzy, to ostatni raz.

- O czym ty mówisz? - zaniepokojenie wymalowało się na jego twarzy.

- Słyszałeś. - nadal błądziłam wzrokiem po podłodze. - Nie będzie więcej rozmów, przypadkowych spotkań. Jeżeli dzisiejszego wieczoru nie dojdziemy do porozumienia, wyjeżdżam. Zostawię cały ten bałagan za sobą, a w nim ciebie.

Czułam na sobie jego wzrok, chciałam żeby moje słowa wywołały w nim jakiekolwiek emocje, jakąkolwiek chęć walki.

- Doskonale zdaję sobie sprawę z tego że nie wiem wszystkiego. – kontynuowałam. - Nie jesteś ze mną szczery, widzę to. Czemu zacząłeś grać w tą chorą grę, która sprawia że niszczymy siebie nawzajem?

Milczał.

- On coś do ciebie czuje. – wyszeptał Charles.

- Co za bzdury, nie mam zamiaru tego słuchać. – powiedziałam podniesionym głosem.

- On coś do ciebie czuje... – powtórzył, jednak tym razem wyraźniej posmutniał.

- Zasłaniasz się jakimiś bezsensownymi wymówkami, tłumaczysz swoje podłe zachowanie jakimiś bredniami. - podniosłam głowę i z ogromnym strachem spojrzałam w jego oczy. - Mam tego dosyć, dzwonię do Carlosa. Chcę żeby stąd mnie zabrał.

Chłopak podszedł do mnie pewnym krokiem, chwycił telefon który znajdował się na stole i z ogromnym zamachem wyrzucił go za burtę. Co jest do cholery.

- Teraz nie masz wyjścia, musisz mnie wysłuchać. – spojrzałam z niedowierzaniem w jego stronę. - Zanim pojawiłaś się z Carlosem w klubie, słyszałam jego rozmowę przez telefon. Nie wiem z kim rozmawiał, teraz to akurat jest najmniej ważny aspekt. Pytał się czy nasze rozstanie jest oficjalne, czy wasz związek wywołała duże kontrowersje i czy będzie to dobry ruch marketingowy.

Wsłuchiwałam się uważnie w każde jego słowo, widziałam ogromny ból w jego oczach kiedy o tym mówił. Jego gestykulacja, wskazywała na to jak bardzo przejęty jest całą tą sytuacją.

- Mówił, że zwrócił na ciebie uwagę w dniu kiedy składałaś nam gratulacje na podium. – kontynuował. - Wtedy kiedy powiedziałem że jesteś moją najlepszą motywacją, już wtedy wiedziałem, że odegrasz w moim życiu najważniejszą rolę, a fakt że ktoś inny pomyślał dokładnie tak samo, dręczy mnie do teraz.

- Chwila, pamiętasz to wszystko? - spojrzałam na niego zaszklonymi oczami.

- Chiara, pamięć wraca. - zmniejszył odległość między nami. - Uczucia nie zawsze.

Roztrzaskał moje serce na setki kawałków, złamał mnie jednym zdaniem. Gwałtownie podniosłam swoje ciało z kanapy, chciałam jak najszybciej zniknąć, nie miałam tylko jak, byłam na środku cholernego morza. Próba ucieczki została szybko udaremniona, Charles chwycił mnie delikatnie za nadgarstek i gwałtownie przyciągnął do siebie.

- Proszę, puść mnie. - powiedziałam drżącym głosem. - Nie mam już siły słuchać tego wszystkiego. To jest ponad moje siły.

Toczyłam nierówną walkę z chłopakiem, usilnie próbowałam wyrwać swój nadgarstek z jego uścisku, na marne. Charles zamknął mnie w żelaznym uścisku, jego dłoń powędrowała na moją głowę, próbował mnie uspokoić jednak emocje wzięły górę, rozpłakałam się. To nie była oznaka smutku, tylko bezsilności.

- Chiara, spokojnie. – wyszeptał jednocześnie gładząc swoją ręką moje włosy. - Uczucia nie zawsze wracają, to fakt, ale sprawiłaś, że pokochałem cię na nowo. Jesteś w moim życiu bez względu na wszystko, pomimo tych wszystkich wydarzeń jesteś w nim. Tylko czy ja jestem w twoim?

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now